Off też się zmienia
To samo, co dotyczy opisywanego tu (ostatnio przy okazji Paszportów) zjawiska rozproszenia muzycznego mainstreamu, sprawia, że i hasła underground czy off stają się również mało precyzyjne. Trudno znaleźć na to lepszy dowód niż ogłoszenia Off Festivalu, za którymi staram się tradycyjnie już nadążać. Tym razem te dzisiejsze. Z flagowym przykładem: Neneh Cherry, gwiazdą mainstreamu przełomu lat 80. i 90., z repertuarem charakterystycznym dla ówczesnego środka, dużymi sprzedażami i pracą dla koncernów płytowych, a dziś gwiazdą offu, która po dłuższej nieobecności na scenie powróciła na nią albumem z odważnym repertuarem jazzowym, a teraz pisze zaangażowane lirycznie i złożone muzycznie piosenki, wydając je niezależnie. Opisywane na Polifonii, ponure w nastroju Broken Politics ponownie zwróciło uwagę nieco szerszej publiczności na Cherry, ale jako na przybyszkę z przeszłości (stylistycznie nawiązuje do brzmień lat 90.) i z offu. To przy okazji klasyczny już dziś – bo jest takich więcej – przykład postaci pasującej i na Off Festival, i na Open’era.
W line-upie tegorocznego Off Festivalu, mimo Daughters w pierwszym ogłoszeniu, widać pewną trwającą już od paru lat zapaść rockowej sceny alternatywnej. Z repertuaru gitarowego mamy wśród ogłoszonych dziś artystów stoner-rockowy Electric Wizard, klasyczne retro na podzespołach Black Sabbath, oraz Black Midi, czyli z kolei powrót do noise’owej estetyki z Damo Suzukim, dawnym wokalistą Can, jako mentorem (we wrześniu ukazała się ich wspólna koncertowa kaseta). Najciekawszą postacią spośród ogłoszonych artystów jeśli chodzi o możliwe znaczenie w roku 2019 będzie prawdopodobnie Aldous Harding z Nowej Zelandii. Jej czerpiąca z folku, balladowa płyta Party była wysoko w podsumowaniach płytowych roku 2017. Nową produkuje ponownie John Parish, co daje pewną gwarancję tego, że linia brzmieniowa poprzedniej płyty zostanie podtrzymana. O piosenki bym się nie martwił.
Mnie w dzisiejszym ogłoszeniu szczególnie cieszy Loyle Carner, londyński raper, którego miałem okazję opisywać na Polifonii stosunkowo szybko, tuż po ukazaniu się w 2017 roku albumu Yesterday’s Gone, mało odkrywczego brzmieniowo, ale niezwykle muzykalnego, ciepłego. Niezły flow Bena Coyne’a Larnera (pseudonim to anagram nazwiska) i nawiązania do Kanyego Westa z początków kariery – to nie robi z niego szczególnie offowego artysty, ale mimo otwartego charakteru muzyki ciągle nie jest w Polsce szeroko rozpoznawaną postacią. Są to jednak klasyczne paradoksy świata – nazwijmy go analogicznie do nowego popu – offu 2.0. Carner ma przy tym wszystkim znacznie lepsze osiągi w streamingach niż ostatnia płyta Neneh Cherry czy ogłaszany kilka tygodni temu zespół Daughters. Ba, lepsze od nich osiągi ma również Phum Viphurit, jeszcze jedna zapowiedź Off Festivalu. Znacie? Kolejny Nowozelandczyk, choć urodzony w Tajlandii, którego organizatorzy festiwalu stawiają obok Maca DeMarco. A żeby sobie uświadomić skalę – jego ostatni singlowy utwór Lover Boy ma na Spotify osiągi na poziomie naszego Dawida Podsiadły. Nie muszę chyba dodawać, że stylistyka z przecięcia kilku festiwali, offowość wielce umowna, ale alternatywny rodowód potwierdza niezależna wytwórnia i krąg miejsc, gdzie Viphurit grywa (u nas występował w ubiegłym roku w Pogłosie). Takie czasy. Dzisiejsze ogłoszenie uzupełniają Lotic, amerykański producent i didżej z okolic worka pojęciowego deconstructed club oraz palestyńska didżejka techno Sama.
Tegoroczny Off Festival odbędzie się od 2 do 4 sierpnia w Dolinie Trzech Stawów w Katowicach. Ogłoszeni wcześniej artyści to Daughters, The Gaslamp Killer, The Comet Is Coming, Perfect Son, Boogarins, Lebanon Hanover i Bamba Pana & Makaveli. Wszelkie informacje o biletach znajdziecie tutaj. „Polityka” jest patronem imprezy.