Piosenki z samych tekstów

Jakie jest przeciwieństwo sytuacji, gdy mówią wam, że wyglądacie młodo? Taka, w której dostajecie pocztą płytę złożoną z tekstów muzyka, który już nie żyje, premierowo wykonanych na żywo przez grono artystów wiekowych i w większości starszych od was, i sami macie świadomość, że trzeba coś napisać, bo to muzyka dla starszych. Ogólnie rzecz jest poważna – z gatunku takich, które do pewnego momentu mogłem w redakcjach przekazać starszym kolegom. Tylko że tych starszych kolegów coraz mniej. Prawie całą zgryzotę związaną z sytuacją rozładowuje jednak bohater zamieszania, czyli ten nieżyjący artysta – Johnny Cash.

Po publikacji nagrań zarejestrowanych za jego życia, a wcześniej niewydanych, po wznowieniu starych płyt, przyszedł czas na odkopanie piosenek, które… nie powstały, a właściwie – jak to nazywają autorzy – poezji znalezionych przez syna artysty (John Carter Cash wspólnie ze Steve’em Berkovitzem wyprodukowali album Forever Words) w rzeczach pozostałych po rodzicach. Część z tych tekstów udało się nad wyraz zgrabnie opakować w utwory muzyczne. Nawet list do żony June Carter Cash okazał się niezłym punktem wyjścia dla piosenki, którą zaśpiewali Ruston Kelly i Kacey Musgraves – para piosenkarzy country, sami świeżo po ślubie. Takich analogii można tu wypatrywać od pierwszych minut, bo płytę otwiera ostatni tekst, jaki Cash napisał przed śmiercią: You tell me that I must perish / Like the flowers that I cherish / Nothing remaining of my name / Nothing remembered of my fame / But the trees that I planted still are young / The songs that I sang will still be sung.

To krótkie intro wykonane przez Krisa Kristoffersona z Williem Nelsonem to zarazem pożegnanie z atmosferą ostatniego cyklu piosenek Johnny’ego Casha, po którego prostocie i dosadności niewiele tu zostało. Owszem, znajdziemy tu sporo finezyjnych aranży country, znajdziemy odniesienia do prastarych Casha (Jellico Coal Man T. Bone Burnetta), ale też pop-country w wykonaniu Jewel (Body on Body), której być może w innych okolicznościach nie zaczęlibyście słuchać, jest staroświecka piosenka I’ll Still Love You opracowana przez Elvisa Costello na podobieństwo starego teatru muzycznego, trochę bluegrassu we w sumie nie najgorszym (He Bore It All duetu Daily and Vincent) i Goin’, goin’, gone Roberta Glaspera, który Casha przenosi w okolice Prince’a. Jest Rosanne Cash, pojawia się John Mellencamp i Alison Krauss. Będą pewnie i nagrody Grammy. Ale oczywiście bezwzględnie interesujący wydaje się tu You Never Knew My Mind – jedna z ostatnich piosenek zarejestrowanych przez Chrisa Cornella, który takiego pożegnania jak Cash już nie doczeka. Wyobrażałbym sobie w jego wypadku inne.

To płyta pełna szacunku, ale też tak różnorodna jak dorobek Casha – a nawet bardziej. Problem ze słuchaniem autora I Walk the Line polega na tym, że nie wszystko, co zrobił, było wybitne, miał lata przeraźliwie chude, a długie pożegnanie płytami z serii American stworzyło bardzo konkretną ścieżkę tematyczną poprzez którą pamiętają go nowi, młodsi fani i niecountry’owa publiczność. Tutaj znajdą różne ścieżki, nie zawsze możliwe do zaakceptowania jednocześnie. Dlatego nawet bardzo przyzwoicie zrealizowane wydawnictwo tego typu trudno polubić w całości i słuchać go w kółko.

I jeszcze jedno: wiem, że jest moda na książki-płyty, w Polsce wydawane z trochę innych względów. Ale publikować tomik archiwalnych tekstów Casha w wersji audio i nie dołączyć do niego samych tekstów w książeczce – to już albo jakaś dziwna perwersja, albo niestety ruch komercyjny każący słuchaczom dokupić książkę. Jeśli to drugie, to jest to ruch poniżej klasy samego wydawnictwa.

RÓŻNI WYKONAWCY Johnny Cash: Forever Words, Columbia 2018, 6-7/10