Język polski w 10 piosenkach

Przy okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego chciałbym dziś Polakom pogratulować polskiego. Wobec niepodjęcia tematu przez Prezydenta RP (co pewnie ma źródło w wydarzeniach zeszłego roku – wtedy podjął tego dnia decyzje, po których kilku osobom odebrało mowę) spróbuję jakoś was zabawić, wykorzystując do tego celu naszą najlepiej skrywaną tajną broń: język. Niełatwy w wymowie, wyjątkowo trudny w zapisie, a przy tym pełen nielogiczności i wyjątków. Okazją jest ukazanie się kolejnej piosenki, której tematem jest język polski – Liczby mnogiej Lao Che – ale ostatecznie postanowiłem zebrać różne aspekty polszczyzny w aż 10 utworach muzycznych. Po to, żeby się po raz kolejny przekonać, jak bardzo polszczyzną interesuje się polski hip hop. Z pewnym bólem musiałem odrzucić kilka mięsistych opowieści o zaimkach (Ch… wie, co to jest k… zaimek – Wini) czy czasownikach (Porymujmy czasowniki, bo po ch… się wysilać – Hukos, uwaga skądinąd celna), ale – jak śpiewała Zdzisława Sośnicka – taki dzień się zdarza raz, więc trzeba uważać na język.

1. ŁONA Ą, ę
(oryginalnie album Absurd i nonsens 2007, powyżej wersja koncertowa)
Wiem, ze masz gie gie i klikasz niezle, zintegrowany z kompem, jakbys byl podpiety przez usb – tak się zaczyna (trochę już niezrozumiałe dla najmłodszych/najstarszych to gie gie – od komunikatora Gadu Gadu) najlepsza piosenkowa kampania językowa, jaką ktokolwiek w Polsce zorganizował. Choć rzecz w tym, że tę wymyślili Łona i Webber, bez wsparcia publicznego. Dzięki czemu tekst pozostaje możliwie potoczny: Slowa pozwalaja na doslownosc, lecz jesli chodzi o polskie znaki, to gowno. Ale kończy się zawołaniem, które chyba zainspirowało eksponujących polskie ogonki twórców kampanii „Oj!czysty – dodaj do ulubionych”: Badz czlowiekiem laskawym tak i od czasu do czasu wcisnij prawy alt. Swiete slowa.

2. LAO CHE Liczba mnoga
(album Wiedza o społeczeństwie 2018)
Z języka polskiego / Najbliższa i droga / Jest mi liczba mnoga. Jak i cała płyta, utwór wydaje się próbą pogodzenia dwóch polskich plemion (nazwy Tutsi i Hutu pojawiają się nie bez przyczyny w jednym z pozostałych nagrań). „Bogowie, honory, ojczyzny” – przenosi Lao Che ową liczbę mnogą na wartości narodowe, jak zwykle pozostając w kręgu ciekawych konstrukcji językowych. Uchodźcą jestem / Zmuszony uchodzić jestem za kogoś, / Kim nie jestem – śpiewa Hubert Dobaczewski w United Colors of Armagedon.

3. MAANAM Oddech szczura
(z albumu Maanam 1981)
Hasło: dykcja. To jedna z najtrudniejszych do zaśpiewania polskich piosenek, szczególnie jeśli ktoś próbuje ją wykonać w oryginalnym tempie. Zawiera też dużo miękkich i szeleszczących głosek, co pozwoli większości wykonawców potknąć się już na pierwszej zwrotce: Co tak szura, to sierść szczura / Pierwszy szczur jest już na murach / I ociera się o ściany / Stoi cały rozczochrany. W refrenie liczne samogłoski mogą służyć jako ćwiczenie oddechowe i rozgrzewka dla ust. Nogi, nogi, setki nóg / Tupią, tupią, tup, tup, tup.

4. ŁONA Gdzie tak pięknie?
(album 2016)
Łona nie daje szans konkurencji i opowiada o kolejnej cesze użytkowników polszczyzny, słabości do trybu przypuszczającego: Wprawdzie horyzonty tu nie najszersze, marne gusta, ale gdzie tak pięknie potrafią przypuszczać? Gdzie takie dzikie tłumy drogą fantazji szłyby? Cały mój kraj zamknięty w „gdyby”. Przed i po pada cała litania przykładów polskiego gdybania, które pozostają aktualne, w pewnych sytuacjach nawet zyskują na aktualności. Gdzie dwóch Polaków, trzy poglądy, a włos jeden – i dzielą go na cztery, pięć, sześć, siedem…

5. WZGÓRZE YA-PA-3 (feat. KALIBER 44) Język polski
(z albumu Centrala 1997)
Honorowa wzmianka klasyków polskiego hip hopu, którzy są w tym utworze trochę jak pan Jourdain, orientujący się nagle, że mówi prozą. Oni z kolei odnotowują, że mówią i rymują po polsku (Wnioskuj, Joka mówi po polsku). Do historii przechodzi zwrotka Magika, jedna z naiwnych, ale ciekawych prób zmierzenia się z jakąś widzianą przez pryzmat podręcznika klasyką: W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie / W rym nie zginie szeleszcząc na wietrze / Jak liść niesiony przez powietrze do celu płynie / Język obcy obciąć czas na gilotynie, o, nie trafiam.

6. OBYWATEL G.C. Odmiana przez osoby
(z albumu Obywatel G.C. 1986)
Ja, ty, my, wy, oni / Ja, my, oni, wy / My, wy, ja, ty / Ja, ty, my, wy… – czyli trochę przykurzony Ciechowski z klasycznej pierwszej płyty solowej, na wypadek, gdyby komuś się zdarzyło zapomnieć zaimki osobowe. A przy okazji opowieść o Józefie K., czyli jesteśmy w totalitarnym świecie, gdzie ja, my, wy, oni nabiera dodatkowego sensu. Uwaga już zaczynamy / Następny, który się stawił / Do osobowej odmiany…

7. PEZET/NOON Slang
(z albumu Muzyka klasyczna 2002)
Jeszcze raz hip hop, tym razem w tekście w pewnym sensie autotematycznym, prezentującym serię definicji slangowych słów używanych przez raperów. Zastanawiać się to rozkminiać / Sztuka to świnia, muka to kiła / Przyglądać się to obcinać / Spać to kimać, wąchać to kirać / Chodzić – poginać, lipa to przypał – Pezet prawie odebrał mi sens pisania słownika najmłodszej polszczyzny tekstem jednego utworu.

8. ŁOWCY B. Język polski
(wykonane na festiwalu w Opolu)
Śpiewa kabaret, a rzecz to nawet nie oryginalna piosenka, tylko przeróbka Sabotage Beastie Boys (w hołdzie zmarłemu Adamowi Yauchowi), ale warto odnotować na koniec, bo choć rym bywa tu toporny (Posłuchaj, piękna, polskich przypadków, co od braci Słowian dostaliśmy w spadku), to tekst w całości poświęcony jest polszczyźnie. Z pełną deklinacją: Człowieku, sprawdź to! / To dopełniacz: kogo, czego / Mianownik: kto, co / Celownik komu, czemu – i tak dalej – aż do Wołacz: o!. Warto odnotować pojawienie się ulubionego piosenkowego bohatera wśród polskich językoznawców, czyli profesora Jana Miodka.

9. T. LOVE ALTERNATIVE Liczby
(z albumu Częstochowa 1995)
Nauka liczenia do czterech w czterech językach (polski, angielski, niemiecki, rosyjski): Raz, dwa, trzy, cztery / Raz, dwa, trzy, cztery / Maszerują oficery / Maszerują oficery. Może i słabszy tekst, pewnie jedna z mniej ważnych piosenek T. Love, ale jakże realistycznie opisuje poziom znajomości języków obcych w latach 80., a w swojej kategorii ciągle chyba nie doczekał się konkurencji. Chyba że macie jakieś konkurencyjne liczebniki w piosence?

10. ELDO Ojczysty
(z kampanii NCK Ojczysty – dodaj do ulubionych)
Absolutnie bezwzględny, cyniczny drań
Ewidentny fatalista, gargantuiczny hultaj
Indywiduum, jegomość, kreatura lubieżna, łobuz
Maskujący niewinność, oszczerca, potwór
Rekieter, sadysta, tyran, uzurpator
Wiecznie zuchwały, żarliwy esteta, narrator

– to wszystko o języku polskim. Celnie, a przy okazji jakaż to szeroka prezentacja rzadziej używanych wyrazów i godnych wskrzeszenia archaizmów.

Dołączyć do tego zestawienia mogę tylko jedną płytę – najnowszy album Lao Che. Bardzo oczekiwany po świetnie przyjętym Dzieciom, z którym ja miałem dość poważne problemy, jakie zdarzają mi się co jakiś czas przy bardzo zmiennych pomysłach płockiej grupy na muzykę. Z Wiedzą o społeczeństwie już tak nie mam – nad produkcją dalej czuwa Emade (do spółki z Filipem „Wieżą” Różańskim) i podoba mi się powściągliwa konwencja sięgająca zarazem do syntezatorowych brzmień retro, jak i do estetyki Voo Voo czy nawet Raz, Dwa, Trzy. Słowem: piosenka z tekstem, ale na cienkim cieście zwartego brzmienia sekcji.

Do tego dochodzą teksty właśnie – już nie tak przestylizowane jak na poprzednim albumie, choć wciąż gęste od szlagwortów, kalamburów, półsłówek i złotych myśli, które nie zawsze wiążą się w jedną, zwartą historię. Mamy tu więc ogłoszenie duszpasterskie: Oddam Ziemię w szybkie ręce, mniej zwierzęce, mamy takie frazy jak Twardy orzeł do zgryzienia, Naszych dusz nie uratuje nawet Chrystus Plus czy wreszcie Uchodźcą jestem / Zmuszony uchodzić za kogoś, kim nie jestem. To ostatnie zdanie wskazywałoby na to, że Hubert Dobaczewski będzie reagował na to, co się dzieje dookoła. Owszem, da się odczuć temperaturę sporu, wręcz rozdarcia – od pierwszego utworu Kapitan Polska: Ukaż się duchem i ciałem / Wszystkim nam, ponad podziałem / Przybądź i bądź bez zarzutu / Tak dla Tutsi jak dla Hutu.

Nie jest to jednak w żadnym razie komentarz dosłownie traktujący problemy dzisiejszej Polski. Choć wskazywałaby na to okładka z podwójnym znakiem zwycięstwa skręconym w kształt drutu kolczastego (niezły skądinąd projekt Pawła Ryżko). Powiedziałbym raczej, że to postawa, którą wojak Szwejk mógłby nazwać „stronnictwem umiarkowanego postępu w granicach prawa”. Raczej łagodna próba apelu o pojednanie, bez szukania winnych i narażania się komukolwiek. I wypunktowaniem zbiorowych wad. Ale dość bezpieczna politycznie, bardziej już zdecydowana w sferze religijności, do której Lao Che wracają parokrotnie, pokazując tu co najmniej dystans, dostrzegając jakieś pokłady hipokryzji i niezrozumienie (Religia we mnie nie wierzy / Od moich pacierzy obraz Boga śnieży). Interesuje ich w równym stopniu katolicki Bóg, jak i inne bóstwa. Co może i się klei z ogólną koncepcją Wiedzy o społeczeństwie, w której mamy – zgodnie z tytułem – po trochu o wszystkim, co ważne. A przy tym podoba się to – jak wiem – językoznawcom. Więc idealna płyta na dziś.

A uzupełnienia powyższej listy oczywiście mile widziane*

LAO CHE Wiedza o społeczeństwie, Mystic 2018, 6-7/10

* I tak, kocham Janerkę – ale ta lista nie jest o tym, kogo najbardziej lubię, tylko o językowych autotematyzmach – to tak w nawiązaniu do licznych głosów na fb