Czarna Środa. Niesamowita Jackie Shane

Czarny Piątek i Cyberponiedziałek nie wystarczą. Moim zdaniem, żeby właściwie oddać wagę zakupów w dzisiejszym świecie, trzeba to szaleństwo wydłużyć przynajmniej na wzór Wielkiego Tygodnia. I zaczynać na przykład od środy. Sam trenowałem ostatnio tempo zakupów w rytm płyty Any Other Way Jackie Shane – wydanej przez Numero Group kompilacji amerykańskiej wokalistki rhythm’n’bluesowej, która jest transgenderowym (choć świat szczegóły jej życia poznał niedawno) odpowiednikiem Jamesa Browna. Trenowałem wprawdzie na bułkach, mleku i warzywach, ale zauważyłem, że pełna energii, daleka od pościelowego soulu muzyka Shane pozwala trasę do sklepu i między półkami pokonać jakieś 30 procent szybciej. Nie żartuję ani trochę – sytuacja dorastania w podwójnej mniejszości (bohaterka płyty urodziła się w dodatku na amerykańskim Południu, w Nashville, a w latach 60. uciekła do bardziej liberalnej Kanady) mogła mieć wpływ na to, że artystycznie wokalistka prze jak taran i atakuje w tych archiwalnych nagraniach frazy utrzymane w narzucanym przez sekcję rytmiczną obłąkańczym tempie, przemykając z zapasem. Kiedy w otwierającym zestaw Sticks and Stones Raya Charlesa śpiewa So I don’t care what the people may say, aż chce się jej wierzyć na słowo.

Zebrane na dwóch płytach nagrania Jackie Shane nagrywane w Toronto z orkiestrą Frank Motley’s Hitch-Hikers (pierwotnie jego zespół nazywał się The Motley Crew – nie żartuję) brzmią mocno nawet w najbardziej lirycznych fragmentach. Krzykliwe, śpiewane potężnie, grane z funkiem i punktującymi nerwowo dęciakami, niezbyt gładkie w archiwalnym nagraniu, stanowią ewidentne odbicia wersji scenicznych i tej energii, która powstaje na estradzie – podobnie zresztą jak najlepsze nagrania Browna. Repertuar – różnych autorów – pokazuje to, jak się pisało na ówczesnej scenie R&B, choć są tu fragmenty autorstwa samej Shane – m.in. wspaniały, emocjonalnie śpiewany Cruel Cruel World, jej późny singiel z 1969 roku.

Wypełniające drugą płytę zestawu nagrania koncertowe przynoszą więcej orkiestrowych popisów o niemal jazzowym charakterze. Flagowy koncertowy szlagier Money (That’s What I Want), pierwszy singlowy hit w katalogu Motown (napisany przez samego założyciela wytwórni, Berry’ego Gordy’ego) ma w sobie ten niespokojny, pełen buntowniczej energii element, który słychać w dłuższych, jamowych nagraniach Jamesa Browna, a później w transowych setach Feli Kutiego czy funkowych szlagierach. Czarna tradycja w swoim esencjonalnym wydaniu, choć twórczość Shane popadła na całe dekady w zapomnienie i dopiero niedawno wokalistkę zlokalizowano (ma dziś 77 lat), a przy okazji zaproszono do współpracy przy stworzeniu tej znakomicie przygotowanej kompilacji (ze stosownie dla Numero staranną oprawą graficzną i faktograficzną) którą oczywiście w odpowiednio wysokim tempie powinniście sobie teraz kupić. Albo kupić komuś z okazji proklamowanej niniejszym Czarnej Środy, która – to taki prezent ode mnie z okazji właśnie proklamowanego święta – na jednym wpisie się nie kończy.

JACKIE SHANE Any Other Way, Numero Group 2017, 8/10