Muzyka z Philipa K. Dicka – 10 utworów

Dziś premiera Blade Runnera 2049, do której można się było przygotować na różne sposoby. Oglądając którąś z wersji oryginalnego, klasycznego filmu Ridleya Scotta z roku 1982, ale też słuchając muzyki inspirowanej twórczością Philipa K. Dicka. A z muzyką jest trochę tak jak z filmami według książek tego wybitnego pisarza (a nawet serialami – niestety, włącznie z najnowszym, obiecującą antologią nowel filmowych Philip K. Dick’s Electric Dreams) – niemal wszystko, co inspirowane Dickiem, zwykle przynosi zawód. Wychodzi na to, że lepiej już radził sobie z muzyką Dick, w swoich powieściach każąc bohaterom słuchać radia (piosenek z nie najgorszego dla tego medium przełomu lat 60. i 70.) albo muzyki poważnej, którą sam lubił. Przez jakiś czas sam prezentował w radiu nagrania muzyczne i przez pięć lat sprzedawał płyty w sklepie Art Music Company. W powieści Radio Free Albemuth umieścił nawet swoje alter ego z czasów, gdy mógł jeszcze się zatrudnić (taką pracę mu proponowano) w wytwórni płytowej. Musiałby tylko wybrać muzykę, a porzucić literaturę. Wygląda na to, że wybrał dobrze – w przeciwieństwie do wielu inspirujących się nim artystów. Choć nie wszystkich. Oto najciekawsze przykłady:

SONIC YOUTH Schizophrenia [z albumu Sister, SST 1987] Wyjątek o randze jakiegoś kosmicznego zderzenia. Cały album Sister, w mojej opinii najlepszy w całej dyskografii Sonic Youth, inspirowany był nie tylko twórczością, ale też życiem Philipa K. Dicka – dokładniej jego emocjonalnym związkiem ze zmarłą tuż po urodzeniu siostrą bliźniaczką. I stanami uznawanymi przez wiele osób za oznaki schizofrenii. Tytuły piosenek ewoluowały i w końcu ducha Dickowskiego w nich mniej, a niedawna autobiografia Kim Gordon rzuciła światło na drugi plan tej historii: otóż Sister jest zarazem opowieścią o jej trudnych relacjach z chorym psychicznie bratem.

TUBEWAY ARMY Are „Friends” Electric? [z albumu Replicas, Beggars Banquet 1979] Wczesny etap kariery Gary’ego Numana to opowieści w stylu science fiction, której był fanem. Ta piosenka – jak i cała płyta Replicas – weszła na rynek trzy lata przed premierą Blade Runnera. Tytuły obu odsyłają wprost do powieści Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?, czyli pierwowzoru filmu. W pewnym sensie piosenka Numana antycypuje jednak obrazy z filmu: na bohatera czeka na zewnątrz postać w długim płaszczu, kapeluszu i z papierosem. Na pewno zaszczepił Dicka w sercu syntezatorowej nowej fali, a kto wie – może i odrobinę zainspirował konwencję filmu? Biorąc pod uwagę późniejszy wybór Ridleya Scotta (Vangelis), reżyser w oprawie muzycznej grał bardziej konserwatywnie. Biorąc pod uwagę decyzję o zamianie Jóhanna Jóhannssona na Hansa Zimmera w nowej odsłonie filmu (ze Scottem jako producentem) – konserwatystą pozostał.

VANGELIS Blade Runner End Titles [z albumu Blade Runner OST, EastWest 1994] Nie sposób pierwotnemu wyborowi Ridleya Scotta odebrać sensowności, gdy się przysłuchać temu, co zrobił Vangelis, nakładając na siebie dwa plany: konserwatywne myślenie kategoriami muzyki orkiestrowej – albo wyświechtane motywy saksofonowe – i arpeggia syntezatorowe. Miało to sens w takim wydaniu wówczas i broni się do dziś jako mieszanina klasycznej muzyki elektronicznej lat 70., New Age i pompatycznych zabiegów muzyki filharmonicznej. Ciekawe, czy podobałoby się osłuchanemu w klasyce Dickowi. W każdym razie w sklepach nie można było dostać tej muzyki wyjątkowo długo – przez jakieś 12 lat jej źródłem były bootlegi.

PRIMAL SCREAM A Scanner Darkly [z albumu Evil Heat, Columbia 2001] Może drugorzędny utwór w dyskografii grupy Primal Scream z na pewno nie najlepszej ich płyty, ale ciągle ciekawe nagranie – instrumentalne i odwołujące się bezpośrednio do książki Przez ciemne zwierciadło. Dla muzyków nęcącej poprzez opisy uzależnienia narkotykowego (jeden z tematów piosenek PS), ogólnie jedne z najlepszych w całej literaturze. Nie na darmo Timothy Leary czytał Dicka. Rockowych reakcji na Dicka było od tamtej pory sporo (np. VALIS grupy Bloc Party z płyty Four), ale bywały marne (np. VALIS grupy Bloc Party z płyty Four).

EL-P Deep Space 9mm [z albumu Fantastic Voyage, Definitive Jux 2004] Nagranie ledwie przez moment odnoszące się do Dicka, którego jednak El-P jest miłośnikiem. Dokładniej – do obsesji pisarza na punkcie Imperium Rzymskiego, które ciągle trwa, nigdy się nie rozpadło, a tylko wydaje nam się, że przestało decydować o losach świata, czyli tezy powieści VALIS. You’re behing the walls of the new Rome – zaczyna raper i producent. Potwierdzenie zainteresowania znajdziemy później na płycie Run the Jewels w utworze Close Your Eyes (and Count to Fuck) (koniecznie!), ale – paradoksalnie – w zwrotce Zacka de la Rochy: Philip K. Dick in you. A skoro jesteśmy już przy hip-hopie, warto wspomnieć niedawny album Logica Everybody z utworem America, słabszy muzycznie, ale w tekście rzucający porównaniem współczesnej Ameryki do tej z Człowieka z Wysokiego Zamku.

GRAHAM REYNOLDS Little Blue Flowers [z albumu A Scanner Darkly OST, Fire/Lakeshore 2017] Jeszcze jeden soundtrack – z drugiego dobrego filmu wg prozy Dicka (który zamyka listę tych udanych), czyli Przez ciemne zwierciadło. O muzyce Grahama Reynoldsa pisałem więcej w sierpniu, więc teraz tylko linkuję do tamtego wpisu. Warto posłuchać.

THE FALL Impression of J. Temperance [z albumu Grotesque (After the Gramme), Rough Trade 1980] Mark E. Smith, lider The Fall, jest wielkim fanem pulpy SF, a przy okazji i Philipa K. Dicka, który z pulpowego pisarstwa wyszedł na literackiego filozofa i wizjonera. Na płycie Grotesque korzysta z wielu motywów z SF i horroru (Lovecraft), a niniejsza z pozoru obyczajowa piosenka traktuje o hodowcy psów i jego… replice. Wydaje się więc ciekawym odbiciem satyrycznego stylu Dicka w rejonach muzycznych, w których niekoniecznie byśmy się go spodziewali.

MAN OR ASTRO-MAN? Philip K. Dick in the Pet Section of a Wal-Mart [z albumu Project Infinity, Estrus 1995] Wśród tych najbardziej zakurzonych i zapomnianych nagrań mamy z kolei space-surf-rockową grupę Man Or Astro-Man?, którą zawsze warto przypomnieć, choć tu w skrajnie amatorskiej chałupniczej wersji. Rzecz jest wczesnym utworem instrumentalnym MOAM, na którym wokalista dośpiewuje tekst Philip K. Dick in the Pet Section of a Wal-Mart. Ta piosenka amerykańskiej grupy (tu jeszcze trochę nieopierzonej) poświęcona jest więc nie literaturze, ale po prostu fantazji na temat osoby Philipa K. Dicka.

TOMASZ ANDERSEN Wehikuł [z albumu Wbrew wskazówkom, Blend 2011] Wrocławski raper Roszja z producentem Magierą nagrał później chwalony album w klimatach SF i PKD pod tytułem Ucieczka z Kolonii, ten – poświęcony podróżom w czasie i nagrany przez Roszję pod szyldem Tomasz Andersen – wydaje się dość niedoceniony. A widać w nim próbę przeniesienia klimatów z Dicka na nasz, polski, a nawet wrocławski, lokalny grunt. Ciekawy – choć z Dickiem związany chyba tylko poprzez tytuł – jest też jego materiał Perki Pat i Turkusowy Grafit. Gdybym sam pisał muzykę – a gdy się nią zajmowałem, to oczywiście pod szyldem Ubik (teraz wiem, że używanym przez cały tabun wykonawców z różnych krajów) – z pewnością poświęciłbym piosenkę zestawom Perky Pat. W każdym razie Roszja poświęcił Dickowi więcej uwagi niż inni polscy twórcy. Ale ma konkurencję. Warto wspomnieć choćby o duecie Palmer Eldritch, którego połowa, Piotrek Markowicz, wydał właśnie nowy album w Trzech Szóstkach.

HANS ZIMMER, BENJAMIN WALLFISCH Blade Runner [z albumu Blade Runner 2049, Sony 2017]
Już pojawił się za to oryginalny soundtrack z kontynuacji filmu Blade Runner. Znamy z grubsza jego losy – Jóhann Jóhannsson odszedł po tym, jak Scott ściągnął do zespołu Hansa Zimmera – zapewne z powodów ambicjonalnych, bo nadeszły wieści, że muzyki Zimmera będzie w filmie więcej, a mniej stale współpracującego z Denisem Villeneuvem Islandczyka. Wydaje się, że przebieg wydarzeń musiał być dość dramatyczny, choć ton komentarzy Villeneuve’a był spokojny. Niczego nie przesądzając w sprawie muzyki Jóhannssona, której pewnie prędko nie poznamy – wydaje się, że decyzja szła w kierunku konserwatywnego obrazu ścieżki, która ma się wprost odnosić do oryginalnej muzyki Vangelisa. Klimat retro potęgują na pewno wykorzystane na niej szlagiery Sinatry i Presleya, gwarantujący przeszłość w przyszłości niczym ścieżka dźwiękowa Fallouta. Dickowi mogłoby się to podobać. Do tego brzmienia używanej przez Vangelisa Yamahy CS80, które na dodatek nawet w press releasie zapowiadane są po prostu jako… dźwięki Yamahy CS80. Są gęste harmonie, wraca charakterystyczne dla pierwszego Blade Runnera portamento. Jest, co miało być. Ale czy Zimmer – wspólnie z Anglikiem Benjaminem Wallfischem, członkiem jego stajni kompozytorskiej Remote Control Productions – zaskakuje czymkolwiek?

Gdybym złośliwie miał wskazać moment, gdzie słychać, że Jóhannsson był, ale odszedł, pokazałbym długi końcowy temat Blade Runner, w którym z mrocznych przesterów rodem z Sicario nagle wychodzi łagodny i melodyjny temacik niczym z The Friends of Mr Cairo korespondujący idealnie z muzyką z części pierwszej. Zimmer wykorzystywał już drony w swej twórczości, ale tutaj jako ich dostawca nie może się nie kojarzyć z Jóhannssonem. Podobna jest struktura Sea Wall – od budujących ogromne napięcie dronów nagle przefruwamy do świata akordów i długich pogłosów ze starego Łowcy androidów. I jeszcze raz. Nastrój pryska dopiero w dodanym na końcu Almost Human Lauren Daigle. Po znajomości (panowie pisali soundtrack do Ukrytych działań, gdzie ta artystka występowała) Zimmer i Wallfisch mogliby ściągnąć chociaż Janelle Monae, która w świecie sf czuje się jak ryba w wodzie.

Wydaje się, że odbierany wraz z chwaloną (cóż, czytałem już pierwsze recenzje) pracą operatora soundtrack może robić lepsze wrażenie. Jest w tej muzyce przestrzeń, dużo pustki i nieco materiału do ziewania, bo całość wydaje się nawet jak na muzykę filmową dość jednostajna, słychać, że ma wypełniać przestrzeń niczym kolor. Bez porównania z niedawno przeze mnie opisywaną Dunkierką. Zanim wyjdę na projekcję dość jednomyślnie chwalonego filmu, muszę więc stwierdzić, że ścieżka dźwiękowa opiera się na bardzo czytelnym systemie patentów i sugeruje rzemieślnicze retro, a nie wizjonerskie kino przyszłości. To teraz zobaczymy.

HANS ZIMMER, BENJAMIN WALLFISCH Blade Runner 2049 OST, Sony 2017, 5/10