Tylko dla dorosłych (Les Bleus vol. 3)

W ostatniej odsłonie francuskiego wakacyjnego minicyklu – ścieżka dźwiękowa. Zaczyna się jak King Crimson, ale towarzyszy francusko-duńskiemu filmowi od 18 lat, dość dalekiego od wizji z tekstów KC – Le Mariage Collectif (1971 r.) to mianowicie hipisowska komedia erotyczna, opowieść o seksualnej komunie, związku kilku panów i pań. Zaryzykuję twierdzenie, że dziś bardziej znana jest mimo wszystko muzyka z tego filmu, skomponowana przez Jean-Pierre’a Mirouze’a, a szczególnie oparty na niezłej partii organów Hammonda (gra na nich Jean-Pierre Sabar) i funkowym rytmie utwór Sexopolis, odkrywany na nowo od początku XXI wieku.

IMG_20160703_155549960_edit

Mirouze w latach 60. pracował w GRM, ściągnięty tam przez samego Pierre’a Schaeffera do współpracy z Pierre’em Henrym. Ciągnie go jednak w inną stronę – najpierw ku muzyce etnicznej, potem ku soundtrackom. Wielkiej kariery nigdy nie zrobi, pozostając raczej dzieckiem swojej epoki. Le Mariage Collectif jest jedynym znanym mi jego nagraniem, a nawet ta płyta nie jest jakoś powszechnie rozpoznawana w kręgach wielbicieli francuskiej rozrywki sprzed lat (sprawdzałem). A szkoda, bo zawiera kilka niezłych przykładów nieco spóźnionej kontynentalnej psychodelii na bazie rocka lub folku, granej to z hardrockową energią (nieco bardziej awangardowe podejście do stylu Sexopolis będziemy mieli na stronie B winyla), to znów z jazzową lekkością i finezją wykonawców z kręgu Canterbury. Nie wiem, jak się Mirouze’owi wiodło na ścieżkach muzyki świata, ale po latach cudem odnalazła i wznowiła jego ścieżkę dźwiękową wytwórnia, która na wszystkich sferach jego zainteresowania, włącznie z tą ostatnią, zna się świetnie – Born Bad Records z podparyskiego Romainville, której różnorodny katalog zdarzało mi się już prezentować. Warto śledzić ich wydawnictwa, bo Francuzi, choćby nawet mieli w sferze produkcji muzyce rozrywkowej długie lata słabości, to doskonale odnajdują się w rolach kolekcjonerów i słuchaczy. Wspomnijmy tę pozytywną cechę przy okazji 14 lipca i przy dźwiękach Marsy… hm, niech będzie Le Mariage Collectif.

MUZYKA FILMOWA Le Mariage Collectif, Bagatelle 1971/Born Bad Records 2012, 8/10