100 lat SUN RA: Kosmita, który zmienił muzykę

Dziś mija sto lat od urodzin muzyka, którego możecie nie znać, ale i tak – w kontakcie ze współczesnym jazzem, muzyką alternatywną czy nawet całym światem rozrywki – obserwujecie jego wpływ. Stąd dla przypomnienia tej postaci w skrócie – poniższych 10 faktów. Być może nie o wszystkim zdajecie sobie sprawę, a może po prostu chcielibyście sobie przypomnieć ze względu na jubileusz. Bo przede 22 maja to dobry moment do świętowania – na Polifonii i we wszystkich miejscach, które nie patrzą na muzykę tylko przez pryzmat sezonowej mody czy jednej szuflady.

1. Sun Ra był przybyszem z kosmosu.. A przynajmniej uważał, że nim jest – a już na pewno nie jest tym, za kogo go uważają. Oficjalnie zmienił nazwisko z Herman P. Blount na Le Sony’r Ra, a za swoje miejsce urodzenia uważał nie stan Alabama, tylko planetę Saturn. Trudno oczywiście określić, w jakim stopniu była to kreacja artystyczna, a w jakim – efekt snów, rzekomych doświadczeń paranormalnych i przeżyć mistycznych, na które Sun Ra chętnie się powoływał przez całe życie. W każdym razie urodził się – o ile precyzyjnie opisują to znalezione dokumenty – 22 maja 1914, a zmarł 30 maja roku 1993.

2. Sun Ra grał muzykę kosmiczną, zanim spopularyzowano ten termin, a na pewno na długo zanim wypromowali go Niemcy . A właściwie dużo, dużo wcześniej. W 1956 Norman Mailer zanotował opowieść artysty o tym, że używa zwykłych instrumentów w niekonwencjonalny sposób, by grać muzykę z kosmosu. Od początku udokumentowanej twórczości Sun Ra (lata 50.) słychać było w jego tekstach i widać w image’u ślady fascynacji kosmosem, a także mitologią, starożytnym Egiptem i mistycyzmem.

3. Sun Ra był jednym z pionierów improwizacji. Przynajmniej w nowoczesnej i totalnej formule. Wykorzystywał ją w pracy z dużym składem muzyków – swoją nieustannie zmieniającą skład (i występującą pod różnymi nazwami) Arkestrą, opracowując specjalny system znaków i ruchów, które umożliwiały mu dyrygowanie zespołem. W jego wypadku precyzyjne wyznaczenie granicy między improwizacją a wykonaniem wcześniej napisanego i przećwiczonego utworu było trudne do określenia, sam odrzucał hasło „free”, ale jego nagrania z lat 60. potwierdzają związek z dokonaniami Ornette’a Colemana czy Johna Coltrane’a, tyle że powstający w pracy z grupa o innej skali.

4. Sun Ra był indie zanim jeszcze wymyślono to słowo, założył jedną z pierwszych w historii wytwórni niezależnych, oficynę El Saturn, która istniała od połowy lat 50. Początkowo publikował w niej single na 45 obrotów nagrywane przez Arkestrę. Później również nazwa wytwórni Saturn firmowała niektóre płyty zespołu.

5. Sun Ra był jednym z pierwszych muzyków elektronicznych. Przynajmniej w jazzie. Był w kontakcie z Robertem Moogiem, gdy ten prowadził prace nad swoimi syntezatorami, a potem jednym z pierwszych użytkowników popularnego MiniMooga, którego egzemplarz otrzymał, gdy urządzenie było jeszcze w stadium testów, w roku 1969. Natychmiast też nagrał na nim solo całą stronę płyty „My Brother the Wind vol. 2”, tłumacząc, że to instrument dający możliwości, o jakich zawsze marzył – wcześniej podobne efekty próbował osiągnąć, wykorzystując np. organy Farfisa.

6. Sun Ra wprowadził wyjątkowy system dyscypliny, nieporównywalny nawet z tym, który później stosował Frank Zappa. Sam dużo pracował i niewiele spał, zmuszał też członków swojego zespołu do wyjątkowego wysiłku. Obowiązywała zasada całkowitego i bezwzględnego posłuszeństwa: muzycy Arkestry po latach mówili że nie był to stosunek uczeń-mistrz, tylko nic-mistrz. Lider wymagał od swoich muzyków czystości – zakazane były w Arkestrze narkotyki, pijaństwo karane, niemile widziane kontakty seksualne, szczególnie z białymi kobietami. Gaże koncertowe Sun Ra wypłacał, kierując się tym, jak dobrze muzycy wykonywali jego instrukcje. Stosował różne formy „aresztu” (muzycy mówią o zamykaniu w szafie tych, którzy nie dość dobrze wypełniali polecenia na próbach), zdokumentowane zostały też przypadki, kiedy jakiś muzyk zawiódł lidera na koncercie i ekipa wyjeżdżała dalej bez niego, zostawiając po prostu delikwenta (czasem zupełnie nieświadomego) w hotelu.

7. Sun Ra miał obsesję na punkcie zmian. Przez lata grywał te same utwory, jednak zupełnie zmieniał się ich charakter. Często wydłużał je w wersjach scenicznych, ale nierzadko ważne, długie kompozycje prezentował też na scenie w niespodziewanie krótkich, niespełna minutowych wersjach (pokazuje to np. załączona do tego wpisu płyta). Członkowie Arkestry opowiadali, że ta obsesja dotyczyła również innych dziedzin życia, np. nie zamawiał dwukrotnie tego samego dania w restauracji.

8. Sun Ra wyprzedził modę na afrofuturyzm. Jeden z ważniejszych prądów kulturowych wśród Afroamerykanów ostatniego półwiecza. Na początku lat 70. wspólnie ze swoją Arkestrą (nazwa to w końcu nawiązanie do Arki Noego) nakręcił film science fiction utrzymany w mistycznym klimacie – „Space Is the Place”. Gra tam współczesnego Noego, który jeździ po Kalifornii i zbiera Afroamerykanów, których zgromadzi na pokładzie swojego statku kosmicznego. Gdy odlecą, Ziemia zginie w gigantycznym kataklizmie. Rasa czarna, którą zwolennicy segregacji chętnie wysłaliby na Księżyc, tutaj z własnej woli podróżuje ku innym planetom, by tam osiedlić się i na nowych zasadach zbudować nową cywilizację. Bliski tej wizji afrofuturyzm spopularyzował później George Clinton dzięki płytom grup Parliament i Funkadelic, a jeszcze później niektórzy twórcy techno i electro. Niezależnie od tego do zjawiska zalicza się powieści science fiction afroamerykańskich autorów, takich jak Samuel R Delany czy Octavia Butler, często podejmujące problemy rasowe.

9. Sun Ra zapoczątkował moonwalk. Charakterystyczny taniec, który później przyniósł sławę Michaelowi Jacksonowi. Owszem, nie wyszło to od samego Ra, ani też on nie tańczył. June Tyson, multiinstrumentalistka i tancerka, która występowała długo w jego grupie, opowiada w książce „Space Is the Place” Johna F. Szweda, że krok ten wymyśliła przed koncertem Sun Ra w Carnegie Hall i nazwała „space walk”.

10. Sun Ra zainspirował punk. Albo raczej: jedną z pierwszych formacji protopunkowych, czyli MC5. Na płycie „Kick Out the Jams” w utworze „Starship” wykorzystali tekst napisany przez Sun Ra, próbowali się przebić do wytwórni, dla której w latach 60. pracował muzyk (ESP), a wreszcie planowali nagranie koncertowego albumu „Live on Saturn”. Wiadomo też, że i grupa The Stoogies w latach 60. znała i ceniła dokonania Sun Ra.

Dziś o 23.35 w radiowej Dwójce specjalne wydanie Nokturnu z muzyką Sun Ra wybraną z jego najważniejszych płyt. Ale czy da się wybrać jedną? „The Wire Primers” (w Polsce jako „Muzyka. przewodnik Krytyki Politycznej”) proponuje w tekście Johna Szweda aż 23 albumy, spośród których obowiązkowo należy zwrócić uwagę na płyty oznaczające pewne stadia twórczości muzyka. „Jazz in Silhouette” z okresu mocnej transformacji jego bigbandowego stylu, „The Magic City” – jeden z najciekawszych, pionierskich dokumentów zbiorowej improwizacji z lat 60., „My Brother the Wind vol. II” z prekursorskimi nagraniami solo na syntezatorze Mooga (choć w całości nie jest to wcale płyta z dziesiątki najbardziej udanych w jego katalogu), „Space Is the Place” – płytę mijającą się najbliżej z masowymi gustami publiczności, zawierającą jeden z większych „przebojów” Sun Ra i korespondującą z filmem, jaki nakręcił, a wreszcie wydane przez Art Yard albumy „Disco 3000” i „Sleeping Beauty”, bodaj najmocniejsze płyty pokazujące dojrzałe oblicze Arkestry.

„Nothing Is…” (wydana po raz pierwszy w roku 1966) oczywiście nie jest najlepszą płytą Sun Ra. Ba, być może nie jest nawet płytą z pierwszej dziesiątki tej niebywałej dyskografii sięgającej stu kilkudziesięciu tytułów studyjnych i koncertowych, z której udało mi się dotąd poznać raptem jakieś 40-50 płyt. Ale jest w pewnym sensie płytą możliwie typową, przypadkiem reprezentatywnym, pokazującym dodatkowo Arkestrę w jednym z najciekawszych okresów, gdy zwykły swingowy big band przepoczwarzył się już w big band eksperymentalny. Pierwsza wielka zmiana. Prezentuje lidera jako pianistę, cały zespół jako mechanizm, kierowany przez Blounta jako dyrygenta, elementy koncertowego rytuału (koniecznie należy sięgnąć po rozszerzoną wersję albumu dostępną od roku 2005), wcześniejsze studyjne kompozycje pokazując w zupełnie innych, zmodyfikowanych wersjach. Są wątki free, fragmenty poszukiwań w kręgu brzmień etnicznych, ale nawet przez moment nie łudźcie się, że dzięki jednemu wydawnictwu poznacie Sun Ra. Prawdę mówiąc, po latach mam wrażenie, że najpiękniejszą cechą tego artysty jest to, że nie da się go do końca poznać i zrozumieć nawet za kolejne sto lat.

SUN RA „Nothing Is…”
ESP-Disk 1966/2005
Poniższy fragment to ujęcia z koncertu z roku 1976, nie ma więc nic wspólnego z albumem, za to pokazuje Arkestrę na scenie. Za trzy dni 90-lecie obchodzi z kolei obecny lider Arkestry Marshall Allen, a działający dalej po śmierci Sun Ra zespół dziś gra w Szwajcarii.