Co z tym THE WIRE?
Dyskusja na temat bardzo smutnego wydarzenia, jakim jest śmierć Zbigniewa Karkowskiego na raka trzustki, została już spontanicznie podjęta pod poprzednim wpisem, więc ją tam zostawię, by mogła służyć jako zbiór linków. A tutaj coś na zakończenie tygodnia podsumowań roku w papierowych magazynach: Wczoraj red. JH w Nokturnie zauważył, że informację o zwycięstwie Holter w ankiecie „The Wire” uznał na początku za żart. Pozwolę sobie tu zatem – dla porządku dyskusji – przekleić tu dziesiątkę, którą już wpisał w komentarzu Piotr z PopUpa, i jednak dorzucić kilkanaście kolejnych pozycji dla uzupełnienia wiedzy tych, którzy czekali, a nie zauważyli listy rocznej tego pisma gdzie indziej:
1. Julia Holter – Loud City Song (Domino)
2. Laurel Halo – Chance of Rain (Hyperdub)
3. Rashad Becker – Traditional Music of Notional Spaces vol. 1 (PAN)
4. Richard Dawson – The Glass Trunk (alt.vinyl)
5. Tim Hecker – Virgins (Kranky)
6. Oneohtrix Point Never – R Plus Seven (Warp)
7. RP Boo – Legacy (Planet Mu)
8. Wolf Eyes – No Answer: Lower Floors (De Stijl)
9. Graham Lambkin & Jason Lescalleet – Photographs (Ertswhile)
10. The Knife – Shaking the Habitual (Brille/Mute/Rabid)
11. Kanye West – Yeezus (Roc-A-Fella)
12. DJ Rashad – Double Cup (Hyperdub)
13. Autechre – Exai (Warp)
14. Matana Roberts – Coin Coin Chapter Two: Mississippi Moonchile (Constellation)
15. Dennis Johnson – November (Irritable Hedgehog)
16. Pharmakon – Abandon (Sacred Bones)
17. Okkyung Lee – Ghil (Ideologic Organ)
18. These New Puritans – Field of Reeds (Infectious)
19. eMMplekz – Your Crate Has Changed (Mordant Music)
20. Main – Abation (Editions Mego)
21. My Bloody Valentine – m b v (MBV)
22. Fire! Orchestra – Exit (Rune Grammofon)
23. Boards Of Canada – Tomorrow’s Harvest (Warp)
24. Alasdair Roberts And Friends – A Wonder Working Stone (Drag City)
25. Young Echo – Nexus (Ramp)
Dalej m.in. James Holden (27), Forest Swords (35), The Necks (39), wspominany James Ferraro (47). W zawsze intrygującym zestawieniu reedycji: William Parker „Wood Flute Songs” (1), Robbie Basho „Visions of the Country” (3) i kompilacja „I Am the Center” (6).
Warto do tego podsumowania zajrzeć na dłużej z jeszcze jednego powodu. Otóż poszczególni krytycy zaczynają dostrzegać potrzebę samokrytyki środowiska. Dają temu wyraz w słabo wyeksponowanych, ale czasem interesujących indywidualnych podsumowaniach roku. „Hajp otaczający niektórych artystów elektronicznych, przy czym nie mam tu na myśli Boards Of Canada, sprawiał w tym roku, że czułem się jakbym zwariowal” – pisze na przykład jeden z moich redakcyjnych faworytów Joseph Stannard. I chodzi mu głównie o wykonawców z kręgu szeroko rozumianej hauntologii. Pada też u niego nazwa konkretnej grupy: Public Service Broadcasting. A już liczyłem, że padnie w tym kontekście nazwisko Jamesa Ferraro.
No nic, życzę gazecie wszystkiego najlepszego na 2014 rok, nie tylko dlatego, że chciałbym mieć za 12 miesięcy więcej ciekawych punktów odniesienia w tej ankiecie, ale też dlatego, że już opłaciłem abonament.
Komentarze
nie wiem czy to ma jakiekolwiek znaczenie dla nas tutaj . Taka lista mogłaby byc w 2011 czy w 2012 .Dla mnie miłe jest to że są płyty G* Park czy plyty z KYE , dużo ciekawsze będzie jednak zestawienie polskie.
Otóż to: polskich płyt brakuje w tym zestawie, po prostu.
tu nawet nie chodzi o to że ktoś jest niereprezentowany w sensie fonograficznym , chociaz to też gdy przypomnimy sobie sukcesy MIMEO Wigry czy Great Learning ….Chodzi o to ze mimo tego calego zepchnięcia muzyki i postępujacego komercjalizowania festiwali ,polska muzyka poradziła sobie w każdych warunkach gdzie mogła zabrzmieć całkiem nieźle a np. w miejsce alternatywy dla imprez typu Sacrum Profanum pojawiły się np. małe imprezy, bez ciśnienia , wręcz pojawiły suę całe ich serie które już a napewno w niedalekiej przyszłosci zaowocuja czymś niezłym w wymiarze wydawniczym.
@Bartek. Nie tylko polskich płyt brakuje. Choć nie wiem, co miałeś dokładnie na myśli: wydawnictwa polskich wykonawców czy polskie wydawnictwa w ogóle? W obu przypadkach będzie to zawsze sprawa dyskusyjna, bo w wielu krajach, szczególnie europejskich, zapewne istnieje jeśli nie silniejsza, to na pewno podobna scena muzyki niezależnej, na której można byłoby znaleźć wielu ciekawych wykonawców. Pismo WIRE ma swoją politykę. A jeśli jej nie ma, to na pewno jego dziennikarze kierują się pewnymi stereotypami w postrzeganiu muzyki współczesnej. Jest to niewątpliwie szkodliwa i skrajnie uproszczona tendencja, bo i ile świadomi czytelnicy i melomani potrafią być suwerenni w poznawaniu muzyki i takie pisma jak WIRE traktują jedynie jako jedno z wielu mniej lub bardziej istotnych źródeł poznawczych, to ci mniej niezależni i początkujący lub najzwyczajniej leniwi oraz oczekujący czytelnych kierunkowskazów w odbiorze muzyki, mogą mieć zachwiane wyobrażenie o tej muzyce. Po prostu, należy z wielkim dystansem i krytycyzmem podchodzić do tego typu pism, a szczególnie tego typu rankingów. Z uwagi na to, że na rynku mainstreamowym nie jest zbyt wiele takich pism, ci bardziej wymagający słuchacze/czytelnicy powinni jednak albo sami pisać cos o poznanej muzyce, albo śledzić autorskie blogi/strony internetowe innych pasjonatów z danych dziedzin muzycznych. Jest to jedyna skuteczna alternatywa wobec tego typu zblazowanych, pełnych hipokryzji pism, jak WIRE.
czy istnieje silniejsza to bym polemizowal z pewnoscia bardziej uksztaltowana ale czy na przyklad bardziej dynamicznana ? . Napewno to co dzieje sie w Polsce jest bez precedensu i towarzyszy temu jakas glebsza refleksja np.Bolt imprezy Komuna Warszawa, itp…. Co do Wire naprawde regres jesli chodzi o ten ranking. Niczego sie nie da z tego zrozumiec
Chyba nigdy z rankingów WIRE nie dało się niczego zrozumieć, bo ich „układaniu”, jak i samemu pismu, nie towarzyszy jasno określona idea i pogłębiona analiza zjawisk we współczesnej muzyce. Jest to uzasadnione w ich przypadku, ponieważ w odważny sposób postanowili ogarnąć tak szeroką perspektywę stylistyczną opisywanej muzyki. Po prostu nie da się o tak wielu zjawiskach w muzyce pisać i analizować. Oczywistym jest, że w takiej sytuacji są oni zmuszeni do przeprowadzenia ostrej selekcji, co kończy się zwykle brakiem profesjonalizmu, chociażby w tego typu zestawieniach. Polska ma i tak wyjątkowe miejsce w tym piśmie. Przecież bardzo dużo tam napisano o tym, co się w naszej muzyce wydarzyło, w tym roku, jak i poprzednich latach. Więc pod tym względem nikt nie powinien marudzić, że znów tę Polskę Angole pomijają…
czesciowo sie nie zgodze, wydaje mi sie ze zawsze mozna bylo cos „wyczytac” z zestawien dot muzyki wspolczesnej, global/world. Wyodrebnienie kategorii improv i oddzielnie jazz tez bylo wynikiem duzego zainteresowania tak po stronie artystow jak i sluchaczy sceny eai ( ktora okazala sie czym sie okazala ale zostawila sporo dobrej muzyki i duza zasluga w jej promocji wlasnie przez WIRE )
Może i w zestawieniu polskich płyt brak, jednak należy zwrócić uwagę na fakt, że naczelny The Wire za najlepsza płytę tego roku uznał album Shofar.
Jeśli chodzi o samo zestawienie, to nie odkryję Ameryki, mówiąc, że jest to wypadkowa wielu gustów redaktorów magazynu. Mogło się zdarzyć, że żadne z nich nie umieścił Holter na czele swojej listy, ale występowała na tyle często, że w sumie wylądowała na pierwszym miejscu listy wspólnej. Kiedyś był artykuł o tym jak The Wire ustala listę albumów roku i wcale nie było to takie proste:).
ale nie mowmy o „skomplikowanym systemie duzego podsumowania” zerknijmy na male na te detale ktore wlasnie powoduja ze cos mozna odkryc dla przykladu odkopalem sobie jakis stary numer kategoria improv -spring hell jack. Kazdy to wtedy sprawdzal. W tej chwili sa to same plyty z Londynu i moze ze trzy ludzi ze Stanow. Shofar tam nie ma , Hera z Hamidem Drake tez . Tammsa te same nazwiska… od lat! Outer limits to teraz chyba jakas nagroda pocieszenia dla swietnej zreszta wytworni PAN a to ZAWSZE byl przelot przez rozniaste style . Dla przykladu nr ktory mam przed soba plyta z Annette Works,PSF, Sirr, Quakebasket, XI, Touch . Widac ze ktos sobie zadal troche trudu zeby posluchac ROZNYCH plyt a nie jednego czy dwoch labeli
Grzesiek, mogę się założyć, że twoja zgryzota byłaby wyciszona, gdyby ten szmatławiec umieścił w swoim rankingu choć jedną płytę Bociana. Nie bądź pretensjonalny, bo jeszcze kilka miesięcy temu broniłeś to pismo przed moją krytyką, a teraz krokodyle łzy wylewasz, że nikt nie zauważył tam twojej wydawniczej aktywności. Daj se stary na luz.
wybacz nie bede tu podejmowal takiej dyskusji
Ale ja do niczego cię nie namawiam. Po prostu pisze, jak jest.
@Rafał –> to już temat na prywatną rozmowę.
@bob –> rzeczywiście, nie zajrzałem wcześniej do wstępniaka. Niesamowite. Co więcej, Biba Kopf też podaje Shofar jako swoją płytę roku. W tym kontekście jej brak w 50-tce zaczyna budzić zdziwienie.
ciesze sie ze porownojesz wyniki plebiscytu popularnosci do kwestii o ktorych pisalismy kiedys. Na marginesie, poniewaz wiesz tylko tyle co wyczytasz w Internecie i jak sam czasami przyznajesz masz kiepskie rozeznanie w tym co sie dzieje informuje , ze mam z nimi jak i inne wytwornie stad bardzo dobre relacje i niezle notowania co byc moze bedzie niedlugo bardziej widoczne ale nie chce zapeszac, nie przeszkadza mi to widziec kiepskich rzeczy w tym podsumowaniu i faktu, ze pismo zmierza w no wlasnie…nie wiem gdzie jak porownuje sobie te wyniki. Daleki bylbym jednak od nazywania go „szmatlawcem” tylko dlatego ze daje na pierwszym miejscu techno-dive.mNie wiem zreszta gdzie mialbym byc ze swoimi plytami robie swoje i raczej fajerwerkow na miare niezauwazonej w ub roku plyty Crowded nie nalezy sie spodziewac
@Bartek , Shofar ma 19 grudnia premiere DVD -widzialem kawalek tego filmu. To jest ZNAKOMITE. Mysle ze tak samo dobrze bedzie z odbiorem i podsumowaniem przez fanow i media plyty Hery z Hamid Drake’em
Bartek, to jest w końcu to sprawa prywatna, czy nie?
Chris Bohn rozpisywał się o Shofar we wstępniaku też ze dwa numery temu, fajnie, że jego zachwyt okazał się jakoś tam trwały. Metoda tworzenia ich rankingu jest jednak (o ile pamiętam) dość prosta, polega na zliczaniu obecności danego albumu w rankingach poszczególnych osób, więc właśnie może tak jak pisze bob, że nikt Holter była często wymieniana i dlatego wygrała. Ale konsekwencje wyboru danej metody wyborczej można przewidzieć na 30 lat do przodu, więc fakt, że oni wybrali metodę promującą pozycje podobające się szerokiemu audytorium, choć niekoniecznie bardzo, też coś mówi.
Ale dla mnie ten ranking jest właściwym podsumowaniem tego roku w wydaniu Wire, który do zamęczenia kręcił się wokół tych rejonów elektroniki, które promowali intensywnie już wcześniej, a na dodatek przyniósł pogłębienie generalnego spadku jakości tekstów – przykładowo, na okładce był Mazurek albo Matana Roberts, a teksty im poświęcone były po prostu banalne i powtarzały biografie już wcześniej na ich łamach opisane. Recenzje improv sprowadzające się do kaskady dziwacznych przymiotników i onomatopeji, recenzje elektroniki szafujące opisami cielesnych doznań od basu, itp. Trochę nuda.
Grzesiek, pismo to nie jest dla mnie szmatławcem li tylko z powodu jakiegoś pierwszego miejsca, jakiejś wykonawczyni, która wywodzi się z techno czy innego free jazzu. Szmatławcem jest z tego powodu, o którym powyżej wspomniał PopUp. Jeśli kupujesz regularnie to pismo, czytasz je od deski do deski, a artykuły tam zapisane, recenzje i jakość merytoryczna wywiadów rozwijają twoją wiedzę muzyczną, potrafią przybliżyć ci specyfikę estetyczną poszczególnych wykonawców lub gatunków muzycznych, natomiast praca dziennikarska ludzi tego pisma potrafi jakoś wpłynąć na jakość pewnego obszaru gatunkowego w muzyce, który jest reprezentowany w WIRE – to wówczas zwrócę ci honor. Ale na 99% jestem pewien, że po pierwsze nie czytasz tego pisma ze zrozumieniem, a po drugie, nawet jakbyś czytał – to nie odnalazłbyś w tym piśmie takich wartości, o których przed chwilą wspomniałem.
Ale dajmy spokój z tym pismem, bo to nie ono tu jest ważne tak naprawdę. Moja wypowiedź, która cię tak dotknęła, miała jedynie cię otrząsnąć z tego ubolewania nad jakością tego pisma. Problemem jest twój 9i nie tylko twój) stosunek do tego pisma, a nie pismo samo w sobie. Skup się na swoich wydawnictwach i nie przywiązuj uwagi do tego, co w tym szmatławcu się napisze o twoich płytach. Chyba, że traktujesz to pismo jedynie w kategoriach platformy reklamowej. To wtedy ok, jak cie wyrzucaja drzwiami, to wchodź tam oknem. Być może jestem idealistą, ale ja inaczej pojmuję rolę prasy (w tym muzycznej szczególnie). I tutaj mogą być między nami różnice w ocenie sytuacji i kondycji tego pisma.
@Rafał & Grzegorz –> Mam nadzieję, że już prywatna dla obu stron 😉
@PopUp –> Podstawowy problem to chyba to, na jak długo „The Wire” usiadło przy tej jednej, dość jednak (EDIT) sezonowej estetyce:
https://rateyourmusic.com/list/the_lizard_king/the_wire_magazine_rewind__2011/
https://rateyourmusic.com/list/Motleygian/the_wire_2010_rewind/
http://fumemusic.blogspot.com/2009/12/wire-rewind-2009.html
http://www.last.fm/user/DominoDub/journal/2008/12/18/2cc55p_the_wire_2008_rewind_list_!
Oczywiście jak tak zaglądam wstecz, to sobie myślę, że może sam idealizuję te stare zestawienia i to, co mówiły o świecie muzyki:
http://www.discogs.com/lists/WIRE-50-Records-Of-The-Year-01/9591
http://www.discogs.com/lists/WIRE-50-Records-Of-The-Year-00/9585
http://www.discogs.com/lists/WIRE-50-Records-Of-The-Year-02/9593
Powinni sobie przy obecnym składzie redakcji darować plebiscyt, za to układać – moim zdaniem – 10-tki w poszczególnych dziedzinach, bo tam im to wychodzi lepiej.
Mnie tam rankingi jako takie aż tak nie poruszają, ale wciskania Heckera, Lopatina, Ferraro, Halo, Forest Swords i Pharmakon itp itd z pseudointelektualną argumentacją mam dość: prenumeratę (papier plus dostęp online) na okres styczeń – lipiec 2014 okazyjnie odsprzedam. Offers considered!
chetnie poznalbym Wasza opinie co do tego skad czerpiecie informacje i tu bym zaproponowal ranking.mZ pewnoscia Wire jest jeszcze w pierwszej 10 ale coraz czesciej zaczynam dzien od polskich : lineout i popup oraz od tego bloga a takze nowamuzyka. To tez jest moim zdaniem pewne przewartosciowanie ze nie ma juz takiego jednego wiodacego zrodla i odnosze wrazenie ze nie jest ono zagraniczne.
Grzesiek, rankingów można układać dziesiątki. Jest to pewnego rodzaju zabawa i zawsze będzie ona pouczająca, jeśli będzie ona prowadzona na jasnych, uczciwych i wiarygodnych zasadach. Kraj pochodzenia takich rankingów nie ma tu znaczenia, bo w każdym kraju są pasjonaci muzyczni ze swoimi słabościami, zaletami oraz indywidualnymi preferencjami. Im mniej jest bodźców zewnętrznych, które mają wpływ na jakość pracy dziennikarskiej czy muzykologicznej, tym lepiej i jest wówczas duża szansa na opiniotwórczy charakter takich osób, portali, gazet etc. Jeśli dodamy do tego pewnego rodzaju poświęcenie, osłuchanie, dążenie do obiektywizmu, chęć poznania oraz wyjście poza ulubione rewiry muzyczne/kulturowe etc, to mamy już niemalże wymarzony ideał osoby zajmującej się pisaniem o muzyce, którego coroczny ranking można z pełnym skupieniem przeczytać i wyciągnąć pewne wnioski. Nie wykluczam, że polscy dziennikarze/recenzenci są bardziej wiarygodni od tych z WIRE, jednak z twoich słów wynika, jakbyś znał tylko WIRE i zawód w stosunku do tego pisma, powodował odwrócenie sie od niego i skierowanie się w stronę polskiego grajdołka. A przecież jest mnóstwo zagranicznych blogów, na których ludzie bezinteresownie i ciekawie piszą o poznanej muzyce. Świat recenzji i wyroczni muzycznych nie zaczyna i nie kończy na WIRE, UNCUT czy PITCHFORK. Jeśli chcesz poznać merytoryczną opinię na temat wydanej przez ciebie płyty, a następnie zaspokoić ciekawość, jak ta płyta poradzi sobie w zalewie setek innych płyt na koniec roku w postaci jakiegoś rankingu, to może lepiej nawiąż współpracę z tymi pasjonatami. Nie ma co się obruszać na cały świat, przychodząc w łachę do rodzimych recenzentów, którzy skrobną kilka bezpiecznych, płytkich i nic nieznaczących zdań na temat twoich wydawnictw. Jeśli taka sytuacja ciebie zadowala, to ok, ale chyba warto dążyć do czegoś innego.
a rozumiem jak zabawa to okej
A co ty w rankingach widzisz jeszcze?
prosze przeczytaj powyzej rowniez to co pisal Bartek. Kupuje Wire od wielu wielu lat i ZAWSZE znajdowalem tam ciekawe rekomendacje -w tym roku jest slabo tylko o tym napisalem przez caly watek. Nic wiecej ani o swojej dzialalnosci ani o kolegach ani o sympatiach ani o niesympatiach. Nadal nie ma to wplywu na moje dobre zdanie o tym pismie i daleki jestem od nazywania go szmatlawcem. Do poglebionej analizy sa inne teksty. To co rowniez pisalem powyzej to fakt, ze w tym roku dzieki dzialalnosci Wojtka Zralka z KP pojawilo sie kilka ksiazek o muzyce po polsku i pierwszy raz nie sa to zzynki z Zachodu sprzed 30 lat. Tak samo jest z blogami polskimi. Tyle , bez zadnych konotacjii ze na cos sie wkurzam lub czuje sie niedoceniony. Wire bardzo popiera polskiemwydawnictwa ale te podsumowanie to nieporozumienie
Panowie przepraszam że się wcinam, ale nurtuje mnie takie oto pytanie i Wy jako specjaliści być może będziecie potrafili na nie odpowiedzieć zwykłemu pasjonatowi takiemu jak Ja. Wszyscy zgodzimy się na pewno z tym, że ten rok jest wyjątkowo urodzajny dla polskiej muzyki niezależnej. Kapitalne wydawnictwa dostrzeżone daleko poza granicami naszego kraju, przychylność fanów i krytyki, inspirujące festiwale koncerty etc.
Moje pytanie (być może sformułowane nieco kolokwialnie) brzmi: czy możliwe jest aby „Polska” płyta (nagrana przez Polaków, bądź wydana nakładem polskiego wydawnictwa) miała szansę znaleźć się na czele w takich podsumowaniach? A w domyśle: czy mamy szansę przebić się przez dominację kultury anglosaskiej? Widzicie na to jakieś szanse, bądź SPOSOBY? Czy jest to kwestia promocji, finansowania, przebojowości (siły przebicia się z lokalnego „rynku” w świadomość globalną) czy może koterii i zakulisowych układów.
I choć wysokie miejsce Starej Rzeki w rankingu Quietus, wskazywałoby, że jest to możliwe, to jednak wydaje mi się, że im bardziej globalny zasięg danego medium tym szanse na to maleją. I dopóki nie będziemy mieć takiego „globalnego gracza” na polskiej scenie (pomijając scenę metalową) to nie mamy szans cieszyć się nazwą polskiego wykonawcy w czołówkach niezależnych rankingów .
Zakładając oczywiście że w ogóle to nas interesuje… a chyba tak skoro te wszystkie rankingi sprawiają tyle niezdrowych emocji. (Skoro z jednej strony z zaciekawieniem je przeglądamy, aby zaraz później konstatować, że werdykty nie pokrywają się z naszymi i że tak naprawdę to wcale one nas nie obchodzą).
Może lepiej zastanowić się jak z punktu widzenia lokalnego można by mieć większy wpływ na promocję najważniejszej dla nas polskiej muzyki (kultury) niezależnej aby odgrywała ona takie znaczenie w świecie jakie jej się bezdyskusyjnie należy.
Pozdrawiam!
@Bartosz Nowicki. Zadam ci w odpowiedzi pytanie: czy celem tworzenia muzyki jest zaistnienie w jakimś rankingu? Czy celem tworzenia muzyki jest promocja i „przebijanie się” gdziekolwiek poprzez zaprzyjaźnione lub solidarne z danymi wykonawcami pisma? Czy dla ciebie płyta, książka, film etc. to produkt, który należy reklamować, jak pastę do zębów, czy może nośnik pewnej informacji?
@Grzesiek. Ale ja zapytałem ciebie jedynie o inne niż zabawowe funkcje rankingu. Nie chodziło mi o twoją ocenę pisma.
Skoro uważasz, że ranking w WIRE jest nieporozumieniem, i żeby tego typu oświadczenie miało jakiś sens dla czytelników, proszę, powiedz, dlaczego twoim zdaniem jest to nieporozumienie i z czego ono wynikło?
ja też napiszę z pozycji „zwykłego pasjonata”, którego w osiągniętym wieku bardziej cieszą: dobra melodia, ciekawe wokale, zapadający w pamięć nastrój, nośny bit nadający fajną motorykę utworom niż ekstrawaganckie, wydumane zagrywki. lubię też dobry jazz, funk, soul, nie przyswajam rozproszonego, niezorganizowanego hałasu.
dyskusja zmieniła się w jakieś rozważania techniczne na temat rankingów i plebiscytów. wszyscy równo je krytykują, wyrażają rozczarowanie, mówią nawet o śmieszności wyborów. nie znaczy to, że jestem fanem „The Wire”. wiele z pozycji ich listy Best of 2013 wprawia mnie również w zdumienie, bo moje ucho nie wychwytuje w nich tej „najlepszości”. przesłuchałem na razie około 180 zagranicznych płyt z tego roku, dokonując selekcji intuicyjnie oraz na podstawie wcześniej odsłuchanych fragmentów całych albumów. zamiast bić pianę, proponuję podawanie swojej dziesiątki (dwudziestki) typów roku, ale nie suchych tytułów tylko z załączonymi chociaż dwoma zdaniami, co to (w przybliżeniu) za gatunek muzyki i dlaczego akurat ta płyta jest taka dobra (ale nie w stylu: posłuchaj tamtego, to poczujesz, że to jest naprawdę git). konkretnie: co wpływa na wybitność danego longa nad innymi. może dopiero wtedy dojdziemy do jakiegoś poglądu, na jakie wydawnictwa warto wydać pieniądze lub poświęcić czas na odsłuch streamu.
pochylanie głowy nad listami anglosaskich magazynów nie przynosi niczego twórczego. polskich płyt, jak zauważył celnie Bartosz Nowicki, i tak tam nie znajdziemy lub trafimy je sporadycznie. narodowe ego możemy sobie więc ostrzyć we własnych, krajowych rankingach, mimo wspomnianego urodzaju naszej muzyki niezależnej i jej ekspansji na inne rynki.
również pozdrawiam.
@Sosnowski. A ja uważam, że warto dyskutować na temat „rozważania techniczne rankingów i plebiscytów”. Warto przyjrzeć się bliżej tym mechanizmom medialnym, które dotyczą np. WIRE. Myślę, że brak dyskusji na ten temat rodzi wiele nieporozumień i płonnych nadziei skierowanych do tego typu pism muzycznych. Myślę, że poznanie tego świata, od strony tych bebechów może ludziom wiele wyjaśnić, nie tylko to, co się dzieje w niszowym segmencie tzw. muzyki niezależnej, ale kultury, popkultury w ogóle. Oczywiście nikogo nie zamierzam zmuszać do tej dyskusji i nie zamierzam też tutaj wychodzić przed szereg i nawijać o swoich spostrzeżeniach, jeśli widzę, że tego typu problematyka nie budzi zainteresowania u innych czytelników.
Warto też zastanowić się, dlaczego w rankingach anglosaskich magazynów na próżno szukać polskich, i nie tylko polskich, wykonawców. Ja akurat uważam, że ma to swoje uzasadnienie i nie jest wcale powiedziane, że tak być musi zawsze. Jest to jednak temat ściśle związany z tym, o czym powyżej już zasygnalizowałem.
Nakłaniasz czytelników do tworzenia tutaj własnych list „The best of…”. Super, chętnie poczytam, ale jeśli chodzi o mnie, to nie widzę sensu wzięcia udziału tutaj w czymś takim. Pomysł twój jednak uważam za uzasadniony, i szkoda, że nie ma w Polsce magazynu drukowanego lub poważnego portalu muzycznego, który miałby przemyślaną koncepcję przeprowadzenia z pełnym rozmachem i profesjonalizmem tego typu corocznego plebiscytu. Plebiscytu, który poza suchymi wykazami płyt oraz wykonawców, dokonał prawdziwego podsumowania danego roku w pewnym kręgu muzycznym. Plebiscytu, którego mógłby pozazdrościć szmatławiec WIRE czy inne, niby bardziej mainstreamowe i znane magazyny muzyczne. Ale żeby zadziwić świat, nie może to być doraźna inicjatywa, tylko wieloletnia, konsekwentna praca sporej grupy ludzi z pasją.
@ Rafał Kochan – Wydaje mi się, że źle odebrałeś moje intencje, bądź nieprecyzyjnie je sformułowałem.
Rankingi (w których próżno szukać polskich wykonawców, czy wydawców) tak gorąco dyskutowane tutaj, są dla mnie jedynie pretekstem do zapytania was, czy możliwe jest przebicie się z polską muzyką niezależną przez dominującą kulturę anglosaską, jak np. muzyce skandynawskiej? I tylko tego dotyczy moje pytanie.
W żadnym wypadku nie twierdzę, że powinno to być celem tworzenia. Chodzi o to jakie są realne szanse dla zaistnienia polskiego niezalu w „świecie”.
@ Rafał Kochan – „Warto też zastanowić się, dlaczego w rankingach anglosaskich magazynów na próżno szukać polskich, i nie tylko polskich, wykonawców. Ja akurat uważam, że ma to swoje uzasadnienie i nie jest wcale powiedziane, że tak być musi zawsze.”
Zechciałbyś uzasadnić zatem jestem autentycznie ciekaw twych spostrzeżeń.
@Bartosz Nowicki. Wiec odpowiedź jest bardzo prosta. Jeśli polskim wykonawcom zależy na „zaistnieniu” w innej przestrzeni kulturowej/narodowej scenie muzycznej, musi być spełnionych kilka warunków:
1. Oryginalność wykonywanej muzyki. I nie chodzi tu o odkrywanie nowych światów gatunkowych, tylko o ROZPOZNAWALNOŚĆ.
2. Pasja w tworzeniu muzyki, zaangażowanie i wyraźny przekaz artystyczny, w muzyce, tekstach oraz innych multimedialnych materiałach, jeśli takowymi sie posługuje dany wykonawca;
3. Wydawanie płyt zagranicą, czyli jeśli myślimy o scenie anglosaskiej, to w USA lub Wielkiej Brytanii;
4. Koncerty/trasy koncertowe w tamtych krajach. Najlepiej z supportem angloamerykańskim;
5. Udzielanie po angielsku wywiadów, dla zine’ów, magazynów oraz studenckim rozgłośniom radiowym;
6. Konsekwencja, kilkuletnia cierpliwość, sporo zaangażowanych własnych funduszy finansowych oraz odrobina szczęścia, jak wszędzie.
Musze jednak zaznaczyć, że jak dla mnie, gdybym był artystą, nie zależałoby mi na tym. Kiedyś, w latach 90., gdy zajmowałem się mail artem, nie będąc świadomym tego, że to, co robię nazywa się mail art. Frajdę mi sprawiało przygotowywanie przesyłek listowych do moich znajomych na świecie, w których wkładałem przegrywane kasety, padłe zwierzęta, części tuszy zwierzęcej, i fragmenty kolaży z pism pornograficznych. Cieszyłem się tym, jak głupek i wcale mi nie zalezało, by ktoś o mnie pisał i zapisywał (nawet nie wiedziałem, ze cos takiego istnieje) do amerykańskiego annału artystów mail artowych. Oczywiście wcale nie żądam tego, by każdy artysta na świecie był takim ortodoksem, ale chodzi mi oto, by koncentrowano się na swojej sztuce, a nie na tym, gdzie i przez kogo zostanie zauważony.
@Bartosz Nowicki –> Pod tym „globalnym graczem” podpisuję się obiema rękami. Może się mówić/pisać dużo o Polakach, ale z punktu widzenia anglosaskiego rynku ważny jest jeden wykonawca, który zakotwiczy kraj w świadomości nieco szerszej publiki – przypadek Bjork i Islandii, wtedy różne niszowe wynalazki będą też częściej zauważane. na razie raczej bym nie liczył na stałą obecność w podsumowaniach największych.
Za to np. pozycja Polaków na scenie jazz/improv rośnie z każdym rokiem, stale koncertują za granicą i działają ze światowymi muzykami i tutaj już zauważenie jednej płyty przez np. Wire (pierwsza 10?) mogłoby mieć duże znaczenie.
Kiedy patrzę na to przebijanie się na świat w dłuższej, ponaddziesięcioletniej perspektywie, mam jednak dość optymistyczny ogląd sprawy. Dużo się zmieniło na lepsze.
@Bartek. I to się zgadza. Postęp jest i ja go też dostrzegam. Myślę, że udział w tym spory miały takze artykuły/wywiady w WIRE, czy nawet skromna, bo skromna, ale jednak dla Polski ważna działalność wydawnicza Richarda JOHNSONA. Zresztą wiele czynników na to się składa. Kwestia rankingów jest jednak czymś innym. Dlatego z uporem maniaka będę powtarzał, by nie podniecać się tymi rankingami i robić swoje. Nie jesteśmy żadnym narodem wybranym, który ma być wyjątkowo traktowany przez inne nacje. Być może są pewne gatunki muzyczne, które w Polsce nieco lepiej stoją niż w innych krajach, ale generalnie, np. w muzyce, w której akurat ja się specjalizuje, jest zgoła odmiennie. Reasumując, cała nasza scena tzw. muzyki niezależnej nie stoi wcale lepiej ani przesadnie gorzej od innych krajów europejskich o zbliżonym potencjale ludnościowym i kulturotwórczym. Nie powinniśmy też oczekiwać specjalnego traktowania, skoro na próżno szukać cenionych zagranicą polskich wykonawców, którzy regularnie współtworzyliby i wzbogacaliby sceny muzyczne w tych innych krajach.
Co ciekawe, jeśli już są tacy artyści (jak chociażby grupa performerska SUKA OFF), to ni właśnie są bardziej cenieni i popularni zagranicą, niż w Polsce. Ot, takie ciekawe kuriozum 😉
Też wydaje mi się, że idzie to w dobrym kierunku jednak zwróciłbym też uwagę (być może niegrzeczną – przepraszam – ale zdroworozsądkową) aby teraz na fali entuzjazmu nie zagłaskać naszych rodzimych artystów.
ja rowniez jestem optymista – artystow i plyt bardzo dobrych jest cale mnostwo, kwestia czasu jak kolejne osoby przebija sie do swiadomosci odbiorcow za granica . Mysle ze niezaleznie od talentu wielu osob nie bez znaczenia sa dzialania Unsoundu i przede wszystkim lokalnie ( ale nie do konca ) klubow Pardon To Tu, Alchemii, Dragona .
Nie ma żadnego znaczenia czy oni się przebiją, czy nie. Ważne, by czuli radość i satysfakcję z grania muzyki. Jeśli tego będą chcieli i spełnią te warunki, o których wspomniałem wyżej, to jest realna szansa na zaistnienie zagranica. Póki co niech okrzepną i odnajdą swoją ścieżkę artystyczną, by następnie konsekwentnie ją rozwijać. Póki co, część z tych obiecujących wykonawców dopiero zaczyna swoją przygodę z muzyką i tak naprawdę to nie wiadomo, czego oni wymagają i co chcą osiągnąć w muzyce.
W podsumowaniach gatunkowych The Wire znalazłem ciekawą rzecz:
http://lowpoint.bandcamp.com/album/mallet-guitars-three
Pełne zestawienie gatunkowe, nieco sensowniejsze poniekąd, tutaj na przykład:
http://rateyourmusic.com/list/23kid/the_wire__2013_rewind__columnists_charts_a_z_/
znowu offtop ale jakos tak sie zrobilo no wiec start nowego zina o muzyce i sztuce -RWA .,Impreza promujaca/ klub eufemia warszawa/ sobota 21 grudnia https://www.facebook.com/rwarwa.zin
Ktoś pytał gdzie szukać dobrych podsumowań – moim zdaniem z roku na rok coraz lepsze publikują internetowe sklepy płytowe. Może to przypadek, a może znak czasów, w których ciężko się utrzymać z pisania niezależnej krytyce, wydawcy ledwo zipią pod naporem mocnej i mnogiej konkurencji, a granice pomiędzy słuchaczami i wykonawcami zacierają się coraz bardziej. Niezależni, globalni dystrybutorzy muzyki (jak juno records, boomkat, norman, mimaroglu, epxerimedia) są w stanie się 1. utrzymać, 2. zachować równomierny dystans i zainteresowanie muzyką, a więc czynić rozsądne podsumowania. Choć pewnie i to się niedługo zmieni.
tak właśnie jest jak piszesz Danielu . Poza tym sklepy interesują się bardziej i są w tej chwili szybsze niż dziennikarze czy fani
Moje ulubione, jak narazie: Impose
http://www.imposemagazine.com/bytes/the-best-albums-of-2013
Z pierwszej dziesiątki kojarzę trzy. I znów nie ma Ferraro.
Mamy pytanie. Co ma Julia holter z techno? Czemu jej pierwsze miejsce miałoby być zartem i swiadczyć że Wire to szmatławiec?
A do kogo jest to pytanie?
chwała prawdziwym sklepom płytowym http://www.a-musik.com/news-single/a-musik-staff-top-50-2013.html
Do was:
„Wczoraj red. JH w Nokturnie zauważył, że informację o zwycięstwie Holter w ankiecie „The Wire” uznał na początku za żart.” – tu do Bartka
„Daleki bylbym jednak od nazywania go „szmatlawcem” tylko dlatego ze daje na pierwszym miejscu techno-dive.”
Grzesiek, pismo to nie jest dla mnie szmatławcem li tylko z powodu jakiegoś pierwszego miejsca, jakiejś wykonawczyni, która wywodzi się z techno czy innego free jazzu.
„szmatławiec” to chyba faktycznie wyrwałem z kontekstu, ale pytanie o holter zostaje
@Przemek Skoczyński. Czytaj uważnie. WIRE jest dla mnie szmatławcem, a nie dla Grzeska. Napisałem też, dlaczego tak uważam, i nie jest to problem pierwszego miejsca w tym rankingu.
@Przemek Skoczyński –> już tłumaczę, bo rzeczywiście było to kontekstowe (wcześniej była tu już dyskusja o tym zestawieniu pod jednym z poprzednich wpisów) i niepełne – Jacek wspominał o żarcie w związku z przewidywalnością zestawienia, bo parę tygodni wcześniej żartowaliśmy, że w „The Wire” na pewno będzie Laurel Halo, James Ferraro i Julia Holter. 2 na 3 uznaliśmy za fakt zabawny.
Co do szmatławca – ja tam się dystansuję i nawet tego wątku nie podejmowałem. Mam inną definicję szmatławca, a ponieważ przez całe zawodowe życie pracuję w gazetach papierowych, z trudem mi przychodzi myślenie w ten sposób.
@ a-musik:
here our the top 50 records of 2013, selected by the a-musik crew. our bestseller, highlights and recommendations
No i skąd mam wiedzieć, które płyty polecają, bo uważają je za wybitne, a które tylko wybitnie się sprzedają (jak na swoją kategorię wagową)? Bo podobnie jak w popie, z korelacją bywa tutaj różnie. Konflikt interesów pomiędzy oceną a wyceną wydaje się jednak zbyt jaskrawy, by go zupełnie zignorować, nawet jeśli sklep prowadzą pasjonaci.
Nie wiem też, jak rozumieć, że „sklepy interesują się bardziej”? Większość znanych mi dziennikarzy muzycznych, szczególnie tych sieciowych, 2/3 życia poświęca słuchaniu, czytaniu i pisaniu. Reszta na toaletę, sen i – jak się uda – bliskich. Da się „bardziej”?
Rafał – „Przemek Skoczyński. Czytaj uważnie. WIRE jest dla mnie szmatławcem, a nie dla Grzeska.” – no to czytaj uważnie bo ja nigdzie nie napisałem że dla Grześka, przekleiłem dosłownie wasze wypowiedzi. Zresztą wyjasniłem, że nie o szmatławca mi chodzi, ale o Holter, pisaliście o techno-divie na pierwszym miejscu, na pierwszym jest Julia, więc się dziwiłem
pozdrawiam
Ja nic nie pisałem o techno-divie.
@Przemek Skoczyński. Nie rozumiem twojego emocjonalnego uniesienia. Czy ktoś ci zabrania podziwiać laureatkę pierwszego miejsca i pismo WIRE?
przepraszam nie chciałem nikogo urazic ( w tym swoją niewiedzą ) naprawde przykro mi że wkurzyłem wpisem o techo i dziwkach . Mówie poważnie ….:(
@Mariusz co do A-Musik podoba mi się taka rekomendacja jest w tym trochę z czegoś jak chodzenie do sklepu i pytanie o coś fajnego i takiego godnego polecenia przez sprzedawce. To jest takie fajne i takie …niedzisiejsze. Ostatnio bedąc w A-Musik doświadczyłem czegos podobnego . Stąd moja „wklejka”
Generalnie : @Rafał-nie pisałem że ty pisałeś , skierowałem pytanie do Was, bo w waszej rozmowie stwierdzenie padło, jeden z was pisał o techno , drugi free jazie itd. Zapytałem bo znam ten album i nie doszukalem się takich kontekstów. Ani się nigdzie nie unioslem (zadałem tylko pytanie) ani nie oczekiwałem przeprosin i szczerze mówiąc nie spodziewałem się takiej reakcji. Bartek odpowiedział normalnie , a wy tu jakieś podjazdy. Chyba się nie rozumiemy.
Na miłość boską, człowieku! Jakie podjazdy? Nie ma liczby mnogiej. Zadaje się konkretne pytanie do konkretnej osoby – i nie będzie żadnych nieporozumień.
Podałem trzy cytaty , jeden był twój dwa rozmówcy, jeśli swoich nie poznajesz, to ja już naprawdę nic nie pomogę. Nie widzę chęci jakiejkolwiek rozmowy, więc kończę bo się robi jakiś kompletny bezsens, a chciałem tylko pogadać o płycie Holter
@wszyscy –> Chyba już po prostu dość się napastwiliśmy w pojedynkę i zbiorowo nad tym „Wire”, więc może rzeczywiście skończmy temat.
the icing on the cake – setka boomkatu w przyszłym tygodniu ? 🙂
icing to będzie tutaj, zapewne zwyczajowo na początku przyszłego roku?
Dwudziestka RA nierówna:
http://www.residentadvisor.net/feature.aspx?1972
Szanowni rozmówcy pamiętajcie o tej płycie:
Nils Petter Molvær & Moritz von Oswald – 1/1
trąbka mistrza plus piękne głębokie duby, klasa!
http://www.youtube.com/watch?v=bPj-GDDscTo
Jest i Boomkat: http://boomkat.com/collections/boomkat-top-100-albums-2013
Średni, delikatnie mówiąc, ten zwycięzca.
http://youtu.be/BsMwj2vLegY
A mi bardzo się podoba. Jedna z lepszych płyt tego zespołu.
w boomkacie pierwszy polski artysta (artystka ) -Anna Zaradny i jej „Octopus” a tu kolejne ciekawe zestawienie http://www.freejazzblog.org/2013/12/2013s-top-ten-lists.html?m=1
Niezłe (pod względem polskich wątków szczególnie) te listy jazzowe.
na stronie głównej: http://www.freejazzblog.org/ – po prawej można oddać głos na 1 z 15 płyt w kategorii: „most innovative listening experience”. pozostało 7 dni do końca głosowania.
doprecyzowując powyższe – jeżeli ktoś korzysta z mobilnej przeglądarki, to strona główna jest dostępna przez link u dołu: „view web version”.