Największe problemy ludzkości (wersja minimalistyczna)
Nigdy wcześniej żaden zespół nie powiedział tak dużo, mówiąc tak niewiele. I nie zmienił niemal wszystkiego, przez długie lata nie robiąc prawie nic. Ralf Hütter, który właśnie udzielił jednego telefonicznego wywiadu polskim mediom przed występem na Malta Festivalu, zwraca uwagę na to, że jego Kraftwerk to grupa multimedialna. Ja proponuję przez chwilę popatrzeć na niego z trochę innej perspektywy: to jeden z najwybitniejszych twórców minimalizmu.
Wybór dzieł:
1974 „Autobahn”: motoryzacja, rozwój autostrad,
1975 „Radioaktivität”: fale radiowe, radioaktywność,
1977 „Trans Europa Express”: komunikacja, sieci kolejowe, zjednoczenie Europy,
1978 „Die Mensch-Machine”: robotyzacja, idealny człowiek (modelki), urbanizacja (metropolie),
1981 „Computerwelt”: cyfryzacja, komputeryzacja,
1986 „Electric Café”: telekomunikacja, wszechobecna muzyka i uprzedmiotowienie seksualności.
(Ciąg dalszy to dość osobisty przyczynek do historii współczesnego świata, czyli opowieść o wyścigu Tour de France)
Kto z wielkich artystów podejmujących tzw. żywotne problemy ludzkości obskoczył tyle zagadnień na sześciu płytach, jednocześnie pisząc łatwe do przepisania i sparodiowania standardy?
Komentarze
Choć sednem postu wydaje się podlinkowanie wywiadu, to ja chciałbym stanowczo zaprotestować przeciwko nazywaniu wersji Uwe Schmidta parodiami. „Przepisanie” jak przy Balanescu, „przewrotny tribute” – zgoda. Jakże rozkoszne były koncerty Coconuta z tym materiałem swego czasu
Najlepsze jest to, że Atom JEDNOCZEŚNIE sparodiował i przepisał na nowo. Bo oczywiście nie chciałem tym prostym stwierdzeniem umniejszyć tego, co zrobił, ale – choćby nawet sparodiować nie chciał – spuścił powietrze właśnie z tej otoczki minimalizmu i klinicznej czystości wykonań Kraftwerku. Balanescu, tak na marginesie, jest im dość wierny.
Choć pewnie lepszym sformułowaniem niż „parodia” byłby „pastisz”.