Antony odmłodzony (i broni krzyża)
I jakiś taki jeszcze bardziej optymistyczny. Aż trudno uwierzyć w to, że mała płytka (EP, pięć utworów) zapowiadająca nowy album „Swanlights” (tylko jeden utwór znajdzie się na albumie) nagrana została teraz, a nie w czasach, gdy Antony zaczynał. Jego (tak, jego – jest informacja na ten temat na oficjalnym www) zdjęcie z gołym brzuchem na okładce płyty i portret w środku to pierwsze zdjęcia, jakie sobie zrobił po przyjeździe do Nowego Jorku w latach 90. Piąty utwór na płycie to własna wersja „Imagine” – niezły prezent dla fanów w roku rocznic Lennona. A „Thank You For Your Love” bardzo dobrze wróży nowej płycie. Te dęte w 44 sekundzie i później… Aha, i z pełną sympatią przylepiam w tym momencie tag „niemęskie granie”.
Jednocześnie ukazuje się winylowy singiel, na którym Antony prezentuje autorskie podejście do utworu „Returnal” Oneohtrix Point Never, zamieniając go w piosenkę na fortepian i głos. Pisałem o tym tutaj. A po płytkę odsyłam do Gusstaffa. Mają najlepszą cenę, ale pewnie – jak wszyscy – ograniczony nakład do dyspozycji. Nie będę się przy tej okazji rozwodził nad jakimiś pobocznymi sprawami (w sprawie krzyża z tytułu notki odsyłam do klipu na dole), bo nie ma sensu. Jakoś nie potrafię się zdobyć na obiektywny dystans, bo to, co robi Antony, cały czas jeszcze wywołuje u mnie reakcję, jak gdybym obcował z artystą nie z tego świata.
Niesamowite.
ANTONY AND THE JOHNSONS „Thank You For Your Love”
Secretly Canadian/Rough Trade 2010
8/10
Trzeba posłuchać: Na początek oczywiście utworu tytułowego.
Komentarze
Faktycznie niezłe. Fajnie nawiązuje do tego co słyszałem (w paru miejscach) na jego pierwszej płycie: do soulu, ale tego „białego”. Utwór załączony powyżej kojarzy mi się z Dexys Midnight Runners (refren!). I w tym jest moim zdaniem najmocniejszy – zupełnie nie przekonuje mnie jego patetyczne wcielenie z Crying Light. Jeśli całość pójdzie w tym kierunku to będzie super! Pozdrawiam.
Wow, ale poszedł w Motown! Dla mnie ostatnia minuta piosenki to jakaś ekstaza i kosmos zupełne – otagowałbym to „niemęski post-soul-metal”.
Sluchalem. Antony, troche Boy George troche Marc Almond…ale dosc interesujaca choreografia, bardziej teatralna anizeli taneczna, troche kabaret i atmosfera z kregow Andy Warchola…OK. U nas, w Szwecji, nie ma wiekszego zainteresowania jego tworczoscia. Wieksza popularnoscia cieszy sie natomiast Ed Harcourt, / podobny genre jak Antony/ jak tez Rufus Wainwright.
A „Hitler on My Heart” w wyk. Antony (As I search for a piece of kidness/ And I find Hitler on my heart/ tekst przewrotny, gra slow …jaws/jew.
To chyba ta kabaretowa/literacka strona jest najmocniejsza w tworczosci Antony.
Jednakowoz wole posluchac Tindersticks i ich muzyke do filmow Claire Denis. Troche z atmosfery tworcow Bloomsbury.
Na odtrutke musze wziac troche bluesa, tym razem Pat Ramsey /+/ i jego harmonijka. a takze Amy Winehouse, koncert bluesowy z 30 lipca 2010 w Blues Bar London /20 Kingly Str, Soho/, Polecam!!!!!
dobre to to! przyjemne odświeżenie mojego wyobrażenia na temat Antosia.
przystojniaczek z niego był 😛 antony mnie rozwala za każdym razem, zupełnie jestem nieodporna na jego urok, w kółko macieja mogę oglądać na yt jego występy..
Twórczość Antony’ego staram się śledzić na bieżąco, jest to jeden z najlepszych męskich wokali obecnych czasów. Nieźle, jak na kogoś kto czuje się w środku kobietą. Mimo to, jakimś cudem, umknął mi cały koncert z Metropole Orchestra bardzo ładnie zarejestrowany w Amsterdamie, w zeszłym roku. Kiedy usłyszałem i zobaczyłem to ( http://www.youtube.com/watch?v=rpbk8GYvqqc ) umarłem. A drugi raz to zrobiłem przy niesamowitym coverze: http://www.youtube.com/watch?v=O0ob52GyXl4&feature=related
Polecam / pozdrawiam 🙂
@Headphonesporno –> Dzięki. No to teraz i ja umieram. 🙂