Pop is dead, wirus Radiostacji nie

Kiedy zobaczyłem wielkie plakaty POPISDEAD na mieście, myślałem, że Roxy FM chce sobie w ten sposób pojajczyć z polityki (oprócz tego, że nawiązać do grupy Portishead). Dopiero potem zauważyłem, że zamiast „POPiS DEAD” można to przeczytać „POP IS DEAD”, co świadczy o tym, jak bardzo moją głowę przeorała w ostatnich miesiącach polityka. A album pod tytułem „POPISDEAD” – składanka prezentująca na dwóch płytach nowe oblicze agorowej stacji – potraktuję jako okazję do zauważenia ciekawego zjawiska wokółradiowego, które nazwałbym wirusem Radiostacji.

Wirus Radiostacji najpierw żył sobie – jak sama nazwa wskazuje – w Radiostacji. I pokazywał, że wokół radia w Polsce (i to poza Polskim Radiem!) może się wytworzyć jakiś ferment młodzieżowej artystycznej energii i wymiany myśli. Nie mam zamiaru w tej chwili tego fermentu mitologizować – mnie wtedy niektóre audycje w R. odrzucały kompletnie (nawet wtedy, gdy jeszcze byłem z tym radiem związany samemu), ale trzeba przyznać, że pozostałe miały walory pokoleniowe i budowały zupełnie nową jakość i nowe grono radiowych autorytetów, albo po prostu ciekawych radiowych postaci. Po szeroko komentowanej operacji uzetkowienia Radiostacji zostało z tego stosunkowo niewiele. Ale duch, czy też wirus, trafił do publicznego radia Bis (wraz z Kamilem Dąbrową i Pawłem Sito, a potem innymi pracownikami R.). I to było dla niego teoretycznie idealne miejsce – w końcu w Anglii podobne rzeczy, promocja nowej muzyki elektronicznej, hip-hopu, granie na żywo setów didżejskich itd. miało miejsce w BBC. Okazało się jednak, że i tam na długo nie zagościł. Zostawił swój ślad w programie stacji, ale radio to – mocno naruszone ciągłymi zmianami – po jakimś czasie go zwalczyło. Ale znów – nie wypchnęło w kosmos, bo okazało się, że jest do obsiania kolejne żyzne terytorium. I tak doszło do tego, że znów musiałem sobie przeprogramować zestaw ulubionych stacji radiowych. Tak, by uwzględnić w nim Roxy FM.

Osób z Radiostacji jest tu sporo (Novika, Dyduch/Świetlicki, Cegielski, Lipiński…), ale ściągnął też desant z zarażonego R-wirusem Bisu (Czarkowski, Harasimiuk), parę innych bardzo ciekawych osobowości (nie będę dalej wymieniał i uznajmy, że nie o to chodzi, bo parę znajomych osób przestanie mnie poznawać na ulicy, jak ich pominę) i coś się zaczęło z tego komponować. Mnie – jeśli chodzi o playlistę tej stacji, która to (playlista) co rusz mnie pozytywnie zaskakuje. A innym słuchaczom – jeśli chodzi o styl prowadzenia, swobodę i energię antenową. I znów jest parę audycji, które – jak w starej Radiostacji – z dużym prawdopodobieństwem mnie wkurzą, ale chyba o to chodzi w radiu, które nie jest dla każdego?

Ad rem, czyli co do składanki: to jest dokładnie ten rodzaj „popowej alternatywy”, która decydowała o atrakcyjności Radiostacji. Tyle że upgrade’owanej do nowych trendów. Czyli dance punk plus alternatywny rock plus inteligentny clubbing. Od Lily Allen i Noviki po Foals i Vampire Weekend, a wreszcie The Big Pink i The XX. Stosunkowo mało polskiej muzyki, którą na antenie też słyszałem w niezłej formule. Druga płyta zestawu jest moim faworytem. Bo nie lubię składanek ot-tak-po-prostu radiowych hitów (od tego mam radio). A tu znajdziemy zestaw remiksów LCD Soundsystem, Hot Chip, MGMT, Animal Collective i innych, jakiego pewnie w jednym miejscu, nawet na antenie Roxy, szukać próżno. A wszystko w gruncie rzeczy dla szerokiej publiczności, tyle że ze smakiem. Co do tytułu – moim zdaniem pop nie tyle umiera, co się alternatywizuje – no ale z tego, wiadomo, nie byłoby już tak zgrabnego hasła. Może dlatego Przy zdaniu „Roxy FM ogłasza śmierć popu” znalazł się znaczek „;-)”.

Daruję sobie ocenę, ale etykietkę „łatwe, przyjemne i nieprzynoszące wstydu” swobodnie mogę przykleić, tym bardziej, że to ostatnia w tym tygodniu, przedweekendowa notka.

RÓŻNI WYKONAWCY „POPISDEAD”
Roxy FM/EMI 2010
(bez oceny)
Trzeba posłuchać:
Pierwszej płyty na wyrywki, drugiej ciurkiem.