Szlag trafił edukację

Za aktualną dość nazwą projektu Lost Education ukrywa się bardzo szczególny patron oświatowy. Przez kilka dekad chcieli się od niego uczyć najciekawsi artyści, w tym również muzycy – głównie tego, jak to, co już zrobili, kreatywnie pociąć na kawałki – za to dorośli woleliby od jego nauk dzieci trzymać daleko. Jako tytułowy „Ćpun”, tytułowy „Pedał” (to jego pierwsze książki) i przypadkowy (przynajmniej według deklaracji) zabójca własnej żony, któremu uszło to – i wiele innych rzeczy – na sucho, William S. Burroughs nie jest wygodnym bohaterem systemu edukacji. Choć osobiście znam w tej branży osoby, które nawet bez uzależnienia od heroiny i egzotycznych wycieczek po tani seks są dla systemu bardziej destrukcyjne. W każdym razie warszawskie trio Lost Education – Hania Piosik, Paweł Szamburski i Patryk Zakrocki – zajęło się Burroughsem widzianym przez pryzmat późnej, ostatniej właściwie i ciągle niedostępnej w polskim przekładzie powieści My Education: Book of Dreams. Tłumacząc Burroughsa na muzykę weszli na pole eksploatowane przez różnych Kurtów Cobainów, Donaldów Fagenów i Laurie Anderson tego świata, ale z pomysłem.

Pierwsze wrażenie – takie, że to muzyka nie mająca wiele z ducha Burroughsa – to dobry znak. Bo nie ma oczywiście nic takiego, jak ostateczny model Burroughsowskiej muzyki, świat się nie kończy na Master Musicians of Jajouka przetwarzanych przez Billa Laswella. W wypadku Lost Education mamy dwóch muzyków współpracujących ze sobą długo (duet SzaZa!), wcześniej poruszających się raczej w rejonach tradycyjnych brzmień (przede wszystkim klarnet i altówka), ale dziś idących mocno w elektronikę i dających się ponieść temu, co kręcenie gałkami robi z dźwiękiem, w takim stopniu, w jakim Burroughs dawał się ponieść temu, co narkotyki robią z jego świadomością. Nie jest to wizja jednoznacznie mroczna, choć bywa przerażająca. A muzyka, czasem piosenkowo atrakcyjna, bywa też teatralnym tłem dla takich też popisów Hani Piosik, wokalistki, która brzmi tu jak Roisin Murphy podłączona do syntezatora – i to jej partie, budowane intuicyjnie, będące improwizacją na temat klimatu prozy Burroughsa, wprowadzają ten nastrój niepewności i niepokoju. Instrumentalne glissanda i przestery tylko go wzmagają, a partie perkusyjne podtrzymują suspens.

Zwykle najłatwiej odnaleźć w odwołującej się do Burroughsa muzyce ślady zastosowania techniki cut-up, warszawskie trio jest od tego daleko – materiał z Book of Dreams płynie gładko, choć przy zaburzeniach percepcji czasu i równowagi. Najłatwiej mi znaleźć analogię do tego, co robiła w latach 80. Laurie Anderson, choć jej ówczesne, inspirowane tekstami i postacią Burroughsa utwory, nieco się zestarzały brzmieniowo. A Lost Education pod względem brzmieniowym (nagranie: Michał Kupicz, miks wspólnie z Sebastianem Witkowskim ) powinna wytrzymać próbę czasu. I może należałoby ją w ogóle oderwać od amerykańskiego pisarza, traktując jako opowieść o snach, snach w snach i koszmarach sennych, wokół których autobiograficzna powieść My Education tematycznie krąży. Ale bez względu na przyjętą perspektywę (o tym, czym kierowali się muzycy, można posłuchać w rozmowie z Nokturnu) zestaw Book of Dreams działa. I jakąś naukę na temat sposobu traktowania inspiracji literackich da się z tego wynieść.

LOST EDUCATION Book of Dreams, Lado ABC 2017, 8/10