Płyty, które ludzie kupują: Kult
Wygasanie Kultu – chciałoby się opisać sytuację, którą mamy od paru lat. Fakt, że piosenka zasadniczo zupełnie nieważna płytę promuje, a potem jako jedyna zostaje w głowie po jej pierwszym przesłuchaniu, jest dla mnie dość dużym zaskoczeniem. Bo ten trochę po staremu rapowany Madryt ma swój wdzięk, ale i błahość, no i rzecz jasna wtórność aranżu – od akcentów basu, przez pląsające w tle piano, po sekcję dętą (z ładnym, trzeba przyznać, finałem Zdunka). Tyle że nie lubić Kultu można było już dawno temu, ale rzadko dawało się go tak łatwo zignorować. Nawet płyta Prosto, o której pisałem w notce pt. Muzeum Finansów i Administracji Dziedzictwa Kultu, miała w sobie przynajmniej jedno mocne stanowisko w sprawie dzisiejszej Polski. A tu? Kult odebrał właśnie złotą płytę za album Wstyd, a przez tydzień nawet zdetronizował opisywaną tu wcześniej Chylińską. Kwalifikuje się więc do zestawu „płyt, które ludzie kupują”. Tym razem przynajmniej wiem, dlaczego kupują. Dlaczego?
Z sentymentu najwyraźniej. Albo z przyzwyczajenia.
Sam nie podchodziłem do Wstydu z jakąś wielką nadzieją. Ale z odrobiną ciekawości – jak zawsze. Właściwie najbardziej nurtowało mnie to, gdzie Kazik Staszewski widzi ten tytułowy wstyd. Okazuje się, że w stosunkach międzynarodowych. W tym, że na Wschodzie zabijają w imię interesów koncernu gazowego. I w tym, co na dalekim Zachodzie: Hańbą udawać jest nieść demokrację, która dla ropy stanowi rację. I o tym, że szybko te wiadomości dostajemy za pośrednictwem internetu. Nie wiadomo tylko, czy mamy się wstydzić, że to my tak łatwo dokonujemy oceny polityki światowej przy przeglądarce, czy też hańbę przynosi sama polityka. Tośmy się, proszę Państwa, nadowiadywali.
Blisko racji jest Grzegorz Brzozowicz w „Do Rzeczy”, nazywając nową muzykę Kultu „bezpiecznym buntem”. Proszę o wpisanie do akt, że czego mu odmawiałem przy Radiohead, oddaję przy Kulcie. Poszedłbym tylko dalej: buntu nie ma tu wcale, nawet bezpiecznego. Kazik w tej wersji to albo człowiek, któremu w ogóle przestało na czymkolwiek zależeć (a na Prosto wydawało się, że jednak zależy), albo skrajny symetrysta. Obiecujący z tytułu Pęknięty dom mógłby służyć jako hymn dla tych, którzy uważają, że nikt w Polsce nie ma racji, bo jedni są głupi, a drudzy źli. Głupi to twardy elektorat PIS, wedle pierwotnej definicji – lemingi, które Idą ku przyszłości / By skończyć na dnie. Zły to twardy elektorat PO, czyli bluzgający biznesmeni: Skleszczone kurwy w swych gabinetach / Co potoczyło się nie tak?. Brzmi to, niestety, jak kabaret Marcina Wolskiego – i (to proszę też zaprotokołować) nie chodzi mi o stanowisko polityczne, tylko o jakość.
Kazik coraz rzadziej posługuje się techniką zlewu, teksty pisze krótsze, koncentrując się na rymach. I nawet tym, którym się Wstyd nie podoba, te rymy mogą przynieść trochę zabawy: można mianowicie ćwiczyć przewidywanie dalszego ciągu tekstu po rymach właśnie. Więc pewnie i dobre to wszystko do wspólnego śpiewania. Gorzej, że resztę też można zgadywać w locie.
I jeszcze jedna myśl na koniec: Jeśli chcecie sobie uświadomić, dlaczego młodzież tak bardzo lubi Taco Hemingwaya, posłuchajcie nowej płyty Kultu. I przypomnijcie sobie, że kiedyś, dawno temu, bez względu na stosunek do ich muzyki, Kultem się mówiło.
KULT Wstyd, SP Records 2016, 4/10
Komentarze
To może chociaż w ramach buntu – ” Duda, oddawaj kredyt w złotówkach.”
No tak, Wałęsę można było kopać do woli w d…
Eee, no nie, wymagać od Kultu buntu i rewolucji… Tak czy inaczej Kult szanuję za trzy rzeczy: za pierwsze trzy płyty, za koncert w osiemdziesiątym którymś roku w sali widowiskowej nominalnie należącej do domu partii w Suwałkach i potworną siłę tego koncertu. I za to, że chce im się ciągle grać tak długie koncerty, choć to niektórych wkurza.
No i młodzi mówiący Kultem – to byłoby jednak sztuczne. Przecież Kazik jest już dziadkiem.
A tak z ciekawości i Chylińska i Kult 4 gwiazdki. Żadnej różnicy??? Smutne.
@ArturMrozowski –> Mój krytyczny stosunek do tej płyty Kultu nie oznacza braku szacunku do zespołu. Co do młodych śpiewających Kultem – zgoda. Co do wyrównania – punkty to tylko poziom satysfakcji. I w obu wypadkach było smutno…
Owszem, Kult w tej płycie nie poraża zarówno tekstami, jak i muzyką jak w „Prosto”. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że ta płyta była dziełem wspólnym wszystkich muzyków tej grupy – każdy zapewne chciał na co innego położyć nacisk tak więc taki też mamy efekt. Jako fan Kultu zakochałem się w „Madrycie”, który był w gruncie rzeczy taki bardziej „Kazikowy” i oczekiwałem dużo po płycie. Niestety delikatnie się zawiodłem, ale nadal podoba mi się „Apokalipsa”, „Jeśli będziesz tam”, „Dwururka” czy „To nie jest kraj dla starych ludzi”.
Mówienie że Kazik się skończył, bo ma już swoje słuszne lata jest uproszczeniem – teksty i muzyka się zmieniają bo grupa ewoluuje, natomiast wystarczy pójść na koncert żeby zobaczyć kto Kultu i słucha i… jak oni grają! Szacunek do słuchacza, osoby która na koncert przyszła, połączona z niezwykłą po prostu wytrzymałością Kazika sprawia, iż średnio trzygodzinne koncerty Kultu są czymś na co czeka się cały rok!
Na koniec nadmienię, iż jestem raczej młodym studentem i w mowie potocznej czasami wtrącę jakieś teksty od Kazika… Nie mówiąc już o znajomości tekstów na pamięć. Moim zdaniem Kult to jeden z najbardziej wartościowych zespołów w Polsce. A to że teraz się wszyscy nimi interesują bo mają teksty polityczne… To już inna sprawa – w końcu mamy wolność słowa, i to po obu stronach.
A Taco… Taco to już chyba inny świat:)