Wymaż i zapisz Polish Jazz

Gdy pierwszy raz zetknąłem się z serią „Polish Jazz”, był rok 1987, a ja miałem 13 lat. Że taki świadomy? – zapytacie. Pewnie. Pamiętam jak dziś: to był vol. 71, czyli Outsider zespołu Kazimierz Jonkisz Top Six, na kasecie magnetofonowej. Wziąłem trzy sztuki. I jeszcze zmywacz do paznokci – sklepy ogólnoprzemysłowe sieci Społem miały ten urok, że często na jednym piętrze było RTV (z wąskim wyborem płyt), a na drugim chemia gospodarcza. Starsi (albo czytelnicy poprzednich kasetowych wpisów) już wiedzą, co jest grane. No bo nie czołowy polski perkusista jazzowy. Płyty wtedy nie przesłuchałem. Moja świadomość ograniczyła się niestety do czegoś innego: Starannie wymazałem zmywaczem napisy na kasetach Polskich Nagrań, a na taśmy nagrałem – już dokładnie nie pamiętam – coś z płyt aktualnie nadawanych w Polskim Radiu przez bodaj Marka Gaszyńskiego. Najprawdopodobniej dość kiczowate Under Jolly Roger grupy Running Wild. Do tego przekopiowanych od kolegi udawanych thrashmetalowców z Rage (Execution Guaranteed). Z trudem dziś sobie przypominam te albumy, ale jakoś tak się złożyło, że okładkę Jonkisza zapamiętałem na całe życie.

Żartowałem, oczywiście Under Jolly Roger pamiętam akurat doskonale. Nie uwierzę, że ktokolwiek zapomniał. I przesadzam trochę z Jonkiszem. Gdzieś tam przetrwały chyba ostatnie takty utworu A.S.F., nieskasowanego z lenistwa, bo wgrany materiał zajmował mniej miejsca. To było swobodne granie w trio z fortepianem – ale reszta płyty przynosiła partie fletu, który dla słuchacza Running Wild był nie pomyślenia, oraz skrzypce, które w jazzie jakoś rzadko mnie przekonywały. Za to kaseta Polskich Nagrań kosztowała wtedy kilkaset złotych, a czysta taśma w Peweksie była – o ile pamiętam – parokrotnie droższa. Efekt końcowy oczywiście trudno było porównać, ale przebicie duże. Wcale nie zmyślam, chociaż wiadomo, jaki dziś dzień.

Przez lata 90., gdy wchodziły masowo płyty CD, winyle z serii „Polish Jazz” traciły na znaczeniu. Sam zresztą pierwsze zręby swoich zbiorów polskiego jazzu budowałem na bazie wznowień kompaktowych firmy Polonia Records oraz dziwnej efemerycznej serii kompaktowej Polskich Nagrań, nazwanej chyba dla zmyłki „Polish Jazz”, w której np. pod numerem 3 był Astigmatic razem ze ścieżką dźwiękową z Noża w wodzie i wczesnymi standardami w wykonaniu Krzysztof Komeda Trio – wszystko w paskudnej oprawie graficznej i na kupie, bo nośnik był droższy niż wszystko inne. Brzmiało to słabo, bo na CD materiał wyszedł po raz pierwszy, a nikt się nie przejmował remasteringiem. Kiedy się zorientowałem, że zalegające w komisach winyle z „Polish Jazz” należałoby kupić, było już za późno – co lepsze wywieźli kolekcjonerzy z Zachodu. W tym na przykład DJ Vadim, który opowiadał mi przy jakiejś okazji, że gdy wylądował kiedyś w Krakowie w środku nocy, znajomy (albo szwagier? – już nie pamiętam) napotkanego przy Rynku taksówkarza otwierał mu specjalnie komis, bo klient chciał z miejsca kupić pół sklepu. Albo didżeje z niemieckiej Jazzanovy, którzy jak wiadomo parę nagrań z „Polish Jazz” wydali ponownie na winylach zanim jeszcze ktokolwiek w centrali Polskich Nagrań o tym pomyślał. Daniel Best z niemieckiego kolektywu nieźle znał naszą muzyczną historię, bo studiował w latach 90. we Frankfurcie nad Odrą, dokąd trafiało sporo tanich płyt z Polski. Scena klubowa szalała więc na punkcie niektórych tytułów, dodatkowo marka „Polish Jazz” szybko zaczęła interesować kolekcjonerów z Japonii, a polski Skalpel wycinał sample – jak się powszechnie uważa – m.in. z nagrań z tej serii. Efekty tego wszystkiego były łatwe do przewidzenia: logo „PJ” stało się znów modne, a płyty, szczególnie te starsze, drogie, a czasem nawet praktycznie niedostępne.

W ten oto sposób przekroczyłem granicę 40 lat, ale kompletu 76 części serii „Polish Jazz” dalej nie zdążyłem zebrać i poznać. Teraz będzie okazja. Kupione przez Warnera Polskie Nagrania znowu wydają pełen zestaw – i na CD, i na winylach. To nie prima aprilis, zresztą dokładny harmonogram pierwszych 24 płyt przewidzianych do edycji w tym roku dostałem już jakiś czas temu.

Owszem, po drodze kilka podejść do reaktywacji było (najdłużej pociągnęła koszmarna graficznie seria Polish Jazz Deluxe – ponad 30 odcinków), ale nie było serii reedycji na czarnych płytach. Nikt też nie spróbował po latach od nowa opisać wychodzących woluminów, a sześć płyt, które dziś wpadły w moje ręce, przynosi pod tym względem sporą odmianę. Tomasz Szachowski napisał tekst wprowadzający do klasycznego Astigmatic kwintetu Krzysztofa Komedy, płyty najczęściej wygrywającej plebiscyty na najważniejszy album polskiego jazzu w ogóle. Jan Borkowski dopisał słowo wstępne do Be a Man Ewy Bem z grupą Swing Session i gościnnym udziałem Zbigniewa Wodeckiego w utworze, który fanom niedawnych eskapad Mitch & Mitch może się wydać miłą kontynuacją tamtego klimatu muzycznego. Tomasz Tłuczkiewicz opisał freejazzowy, nagrywany niemal bez prób TWET Tomasza Stańki, który naprawdę zaskakująco dobrze się zestarzał. A Michał Wilczyński aż trzy albumy: Bossa Novę kwartetu wokalnego Novi Singers (to przez lata była jedna z bardziej poszukiwanych płyt w kolekcji, warto sprawdzić dlaczego – choć inne płyty tej grupy są moim zdaniem jeszcze lepsze), ale też Birthday Extra Ball, zespołu fusion zmarłego niedawno gitarzysty Jarosława Śmietany i pianisty Władysława Sendeckiego, a wreszcie Go Right kwintetu Andrzeja Kurylewicza. Obecność tej ostatniej, wcześniej nieopatrywanej znaczkiem serii, a wydanej przed jej powstaniem (jeszcze w roku 1963), może trochę dziwić. Ale historycznie oddaje sprawiedliwość bardzo ważnej, pionierskiej jeśli chodzi o autorskie albumy jazzowe, polskiej płyty. Przy okazji też świetnym kompozycjom, na czele z Nyamaland. Jej wspaniały orientalny temat towarzyszy – jak się dowiadujemy z dołączonego do tego wydania tekstu – bardzo przyziemnej, obyczajowej historii z podróży po demoludach. Nie będę jednak psuł przyjemności nieznającym tej anegdoty nabywcom. Oprawą graficzną zajął się Łukasz Hernik, któremu tak doskonale udaje się nie kaleczyć oryginalnych graficznych pomysłów przy okazji wydawnictw GAD Records. Tylko te tylne strony kartonowych okładek co chwila źle mi się zamykają (ale to dopiero początek serii i pewnie przywyknę).

To ciekawy wybór tytułów, który – po pewnym wahaniu, bo przecież „dlaczego nie wydawać serii po kolei?” – zaczynam rozumieć i w pełni akceptować. Dostajemy w ten sposób na początek mocne nazwiska, różne nurty i okresy polskiego jazzu. Ważna jest też jakość. Miałem okazję porównać kilka tytułów wydanych w nowej serii z ich poprzednimi edycjami i efekt był bardzo pozytywny. Słychać to szczególnie w odniesieniu do najstarszych, bardziej zniszczonych nagrań, takich jak Go Right, które w moim poprzednim wydaniu z roku 2004 pełne było ewidentnych oznak ubytków oryginalnych taśm, na które sam mastering 24-bit nie pomoże. Nowa edycja brzmi pod tym względem dużo lepiej. I z tą poprawą jakości i ostrożnym, ale idącym w stronę poprawy szczegółów dźwięku (na wspomnianej płycie słychać to znakomicie w detalach partii perkusyjnych Andrzeja Dąbrowskiego) masteringiem Jacka Gawłowskiego wiążę wielkie nadzieje. Bo jakość samych nagrań jest często – mimo braku doświadczeń z jazzem w polskich studiach! – rewelacyjna, tymczasem już z jakością oryginalnych tłoczeń bywało różnie, natomiast duża część reedycji była przygotowywana bez wystarczającej staranności. Niewykluczone więc, że nie tylko po raz pierwszy posłucham części z zapowiadanych płyt, to jeszcze tych, które dobrze znam, słuchać będę zupełnie na nowo.

Właśnie – zapowiedzi, bo pewnie na to właśnie, a nie dalszy ciąg moich prywatnych dywagacji, czekają ci, którzy doczytali aż dotąd dzisiejszy wpis. Otóż w tym roku powinny się pojawić jeszcze następujące woluminy (w nawiasach oryginalny nr w serii): Warsaw Stompers (1), Polish Jazz Quartet (3), The Andrzej Trzaskowski Quintet (4), Michal Urbaniak’s Group (24), Janusz Muniak Quintet Question Mark (54), Stanisław Sojka Blublula (63), słynne Winobranie Zbigniewa Namysłowskiego (33), nie mniej ważne Music for K Tomasz Stańko Quintet (22), Paradox Drifting Feather (26), Zbigniew Namysłowski Quintet Kujaviak Goes Funky (46), Live Embers Adama Makowicza (43), Sound of Marianna Wróblewska (31), Heart Włodzimierz Nahorny Trio (15), Old Timers with Sandy Brown (16), wielokrotnie już wznawiany Bazaar Jerzego Miliana (17), Reminiscence Mieczysława Kosza (25), Mainstream Ptaszyna Wróblewskiego i Wojciecha Karolaka (40), a wreszcie jeden z białych kruków serii, czyli Big Band Katowice Music for My Friends (52). Ale uwaga, bo kolejność oczywiście może ulec zmianie.
I jeszcze jedna bardzo ważna informacja: pierwszy zestaw winyli już 15 kwietnia, wydane teraz pierwsze tytuły (patrz niżej) są na razie dostępne na CD.

Jak widać nie ma na tej liście Kazimierza Jonkisza, ale wprawdzie odkasować skasowanej kasety się nie da, to jednak ślubuję uroczyście w ramach pokuty za haniebne błędy młodości przesłuchać ten album od nowa w reedycji i jeszcze może napisać o nim parę słów na Polifonii, jeśli będę miał coś do dodania. Bo że przez najbliższe miesiące będzie o czym pisać, to dla mnie jasne.

„Polish Jazz”, pierwsza transza reedycji:
KRZYSZTOF KOMEDA QUINTET Astigmatic, Polskie Nagrania 1965/Warner 2016, 10/10
NOVI SINGERS Bossa Nova, Polskie Nagrania 1967/Warner 2016, 8/10
TOMASZ STAŃKO, TOMASZ SZUKALSKI, EDVARD VESALA, PETER WARREN TWET, Polskie Nagrania 1974/Warner 2016, 9/10
EXTRA BALL Birthday, Polskie Nagrania 1976/Warner 2016, 8/10
EWA BEM WITH SWING SESSION Be a Man, Polskie Nagrania 1981/Warner 2016, 7/10
ANDRZEJ KURYLEWICZ Go Right, Polskie Nagrania 1963/Warner 2016, 8/10