Jedno (po)równanie

Dziś w Warszawie Sigur Rós. Mam wrażenie, że już prawie każdy interesujący się muzyką Polak już ich widział. A jeśli nie widział, to ma szanse ten brak nadrobić. Nawet jeśli mu się nie spodoba, to może się przydać jako punkt orientacyjny. SR są punktem odniesienia w muzyce. Mistrzami samych siebie – łatwo rozpoznawalnej estetyki. A fraza „prawie tak dobrzy jak na Ágætis byrjun” staje się powoli podobnym kluczem co „skończyli się na Kill ‚Em All”. Zaryzykuję nawet, że stałoby się szybciej, gdyby nie trudniejsza wymowa. Najpiękniejsze jest, że wszystko to można pisać bez odrobiny złośliwości, bo Islandczycy mają też jakiś szósty zmysł, który pozwala im uniknąć dramatu megalomanii i kiczu, gdy już, już niebezpiecznie się do nich zbliżają.

Jeden z kolegów recenzentów dość ładnie zauważył, że słuchać „Kveikura” (prawie tak dobry jak „Ágætis byrjun”!) to coś takiego, jak przypadkiem zawędrować na pogrzeb Davida Attenborough. I jest w muzyce wrażliwych i melancholijnych Islandczyków (tutaj troszkę potężniejszej i usztywnionej twardszą rytmiką – proszę nie wierzyć w duże zmiany stylu, które sami sugerują, bo te groźne industrialne pomruki z tyłu zawsze po chwili zrównoważą anielskie wokale) kosmiczna wizja – każda scena filmowa zilustrowana Sigur Rós zamieni się w opowieść o życiu na Ziemi, wędrówce człowieka itd. Aż chciałoby się zamiast ględzenia kolejny raz na ten sam temat podać uniwersalne równanie, które pozwoli słuchaczom określić swój stosunek do nowej płyty Sigur Rós. Próbowałem przez pół dnia ułożyć takie, które pozwalałoby mi usprawiedliwić przyznanie temu albumowi jednak dość wysokiej oceny. I nie wyszło, uznaję więc, że nawet pojedyncze świetne nagrania są w stanie całkowicie zmienić mój stosunek do płyty, no i że są w przyrodzie rzeczy ciągle niewytłumaczalne. Przy okazji: to również jedna z nielicznych grup rockowych, których powinno się słuchać pod gołym niebem, amfiteatr w Parku Sowińskiego wydaje się więc dość rozsądnym rozwiązaniem, zaryzykuję (choć w wypadku SR ryzykowałem już w życiu przynajmniej o jeden raz za dużo), że prawie tak dobrym jak „Ágætis byrjun”.

SIGUR RÓS „Kveikur”
XL Recordings
Trzeba posłuchać: „Hrafntinna”, „Isjaki”, „Kveikur”.