Niechęć, czyli dzień polski
Poniedziałek. Zachmurzenie duże i grad. Idealny materiał na polski dzień. Chociaż formalnie „dzień polski” w Trójce rozpoczyna się jutro – bo od północy. I jest to święto Ustawy o Radiofonii i Telewizji, która broni odsetka polskiej muzyki w mediach. A więc po święcie Programu III – kolejne święto. Mnie tam to służy o tyle, że potrzebuję czasem mobilizacji, żeby przesłuchać raz jeszcze wydane ostatnio albumy z polską muzyką, o których warto tu wspomnieć – choćby tytułem zapowiedzi tego, co wieczorem. A mój ambiwalentny stosunek do święta polskiej muzyki (o samych poprawkach do ustawy wypowiadałem się zawsze dość krytycznie, bo nie chronią najciekawszych aspektów rodzimej twórczości instrumentalnej) dobrze oddaje tekst UL/KR: „I jest tak, że czujemy się lepiej, ale nigdy nie czuliśmy się gorzej”.
Jeszcze raz słucham więc Noiko – nieco nierównej (po świetnych trzech utworach na początek w czwartym robi się 6/10 z obiecującego 7/10), ale pięknej momentami płyty „Honey” (Etalabel) z imponującą okładką, której nie powstydziłby się Touch. Na muzykę też by pewnie zresztą nie narzekali. Bardzo podbudowało mnie brzmienie muzyki Michała Kędziory, gdy już posłuchałem tego na dużych głośnikach i w odpowiednich warunkach (głośno!) – świetne zapętlające się sample z tradycyjnych instrumentów wkomponowane w elektroniczną i gramofonową tkankę. W paru momentach po jakichś kosmetycznych zmianach można by było dograć do tego jakąś udziwnioną partię rapowaną. Ale zanim zaczniecie się zastanawiać, lepiej zamówić – bo w wersji fizycznej to tylko 100 sztuk limitowanej edycji, a ponieważ entuzjastycznych recenzji w różnych serwisach i na blogach pokazało się już sporo, wnioskuję, że wyjściowy nakład nieco stopniał.
UWAGA!: Czytelnicy tego bloga mają specjalną zniżkę na zakup płyty Noiko w postaci elektronicznej!
45% na Digital Download ze strony BandCamp
http://etalabel.bandcamp.com/album/honey
hasło: „noikopolifonia”
jest ważne do 15.04.2012
Niechęć też nie wzbudza niechęci. Pierwsza reakcja na „Śmierć w miękkim futerku” (Wytwórnia Krajowa, 6/10 – okładka też niezła) jest wręcz znakomita – pierwszy utwór „After You” to idealny przykład grania spomiędzy jazzu, rocka i muzyki filmowej, który w Polsce dobrze wychodzi – choćby grupie Contemporary Noise Quintet. Niechęć to też kwintet. Jest w jego muzyce słowiański duch i romantyzm. Po jakimś czasie potężne, czasem unisono grane riffy saksofonu, fortepianu i basu nieco nużą, ale na szczęście brzmieniowo rzecz się zmienia – mamy więcej brzmień elektronicznych. Niepotrzebne wydaje mi się wejście w dub, za to podoba mi się sposób, w jaki od jazzowego grania ten zespół jest w stanie przejść do alternatywno-rockowego („Fecaliano”). Pozostaje słuchać i obserwować. Poniżej ich przebojowy „Taksówkarz”, chyba już grany gdzieś w Trójce.
Czy mi się wydaje, czy ostatnio polscy autorzy mają jakiś ponury poetycki lot? Czy ktoś coś rozpylił nad tym krajem? No bo Niwea, różne produkcje Marcina Pryta… To samo dotyczy moim zdaniem „UL/KR” (Thin Man Records 2012, 7/10) – króciutkiej płyty Błażeja Króla (znanego z Kawałka Kulki) i Maurycego Kiebzaka-Górskiego, czyli duetu UL/KR. Elektronika w bardzo sugestywnej i zupełnie uwolnionej z jakichkolwiek szablonów formule (choć najmocniej przeświec jest tu w dużej mierze ilustracją dla tekstów Króla i jego pewnych partii wokalnych oraz przedziwnych tekstów o hipnotycznym bardziej nawet niż sama muzyka działaniu. Była o tym ostatnio krótka dyskusja u Mariusza Hermy. Ogólnie zgadzam się z tonem, choć mnie wokale Błażeja Króla przypominały raczej formację Lizard, a z bardziej znanych – Lombard (w męskim wydaniu Grzegorza Stróżniaka rzecz jasna). Drażni i nie daje o sobie zapomnieć.
A w audycji po północy jeszcze „Pan Bóg” spółki Mazzoll/Świetlicki – niezły powrót do yassowych klimatów z singla właściwie (choć pierwsza, instrumentalna kompozycja to ponad 20 minut), którego można posłuchać tutaj. Hit, dla którego jednak nie widzę w naszym kraju odpowiedniej listy przebojów. Może kolejna nowelizacja ustawy weźmie postawi sobie za cel powołanie takowej?
Komentarze
Pod recenzją Niechęci mógłbym się podpisać, trochę tam też czuję angielskiego grania a la Acoustic Ladyland czy Polar Bear. Nie mówię, że to inspiracje, tylko trochę w podobne rejony panowie docierają – może wychodzą z podobnych pozycji i podobnie się wspomagają po drodze?
We wtorek w Warszawie Niechęć gra koncert z okazji premiery płyty i jeśli ktoś ma ochotę się wybrać, to do północy w PopUpie trwa konkurs z zaproszeniami http://www.popupmusic.pl/konkurs/97/niechec-w-urban-garden
To ja się z kolei dołączam do zaproszenia.
Mały update: Etalabel zaoferował możliwość zakupu albumu Noiko w postaci elektronicznej w specjalnej cenie – szczegóły we wpisie. Dzięki!
Noiko – „Honey” po pierwszym przesłuchaniu dobrze się zapowiada. Myślę, że cofając się kilka lat wstecz to i Ninja Tune, też znalazłaby coś dla siebie na tym albumie 🙂
Mazzoll rzeczywiście ciekawy, a to dopiero zapowiedź pełnego albumu. Z tego co słyszałem, sam proces realizacji długogrającej płyty był dość oryginalny – duża w tym zasługa Marcina Dymitra.
A ja polecam inny tytuł z Mathki – „Polin” Ireneusza Sochy:
http://artpapier.com/?pid=2&cid=5&aid=3222
Offtopicznie: redaktor widział? http://www.creativereview.co.uk/cr-blog/2012/april/960-pieces-of-vinyl
Wow.
WojtekCz. —- świetny link! Robi ogromne wrażenie ten proces. Christopher Barrett i Luke Taylor – brawo za wspaniałą robotę!
Rewelacja. Mnie najbardziej żal tej osoby, która rozmontowywała za każdym razem konstrukcję, żeby dołożyć kolejną płytę. Czarna – nomen omen – robota.
A propos winylowych ekscesów, wielką sympatią darzę ten http://www.youtube.com/watch?v=xgdcmQVXQo4
Zdjęcie z okładki Niechęci takie w stylu Andrzeja Dragana.