Melanż na weekend
Po poprzednim wpisie się rozchorowałem. Wprawdzie nie ze względu na Kozelka (wcześniej nie chorowałem po słuchaniu tego, jak słusznie zauważył pszemcio, trochę niesprawiedliwie przeze mnie potraktowanego artysty), ale pewnie w związku z moim samopoczuciem w chwili publikowania notki. Stąd dzień przerwy. Żeby nie roznosić wirusów w rodzinie, musiałem się odizolować. Założyłem, że nie wystarczy unikać […]