Nawet nie zauważycie
Wyczytałem, że Lublin zamierza zorganizować obchody roku Johna Cage’a (w 2012 jest setna rocznica urodzin kompozytora), co jest inicjatywą cenną i ściągnie do naszego skromnego kraju masę znanych osobistości (o których więcej poczytacie tutaj). Lubię więc Lublin jeszcze bardziej, ale – z drugiej strony – podpadli mi trochę organizatorzy imprezy, bo w ten sposób nie będę mógł zorganizować własnych obchodów roku Cage’a. Te miały polegać na tym, by – jak przystało na uczczenie pamięci filozofa muzyki, który najlepiej zademonstrował nieistnienie jej definicji i granic – nie robić przez rok absolutnie nic. Nie ogłaszać, nie pisać i broń Boże nikogo nie zapraszać. Kompletnie zignorować i dać wydarzeniom toczyć się po swojemu.
Oczywiście, można by rok wykorzystać jako instrument muzyczny i korzystając z podziału na 365 interwałów wykonać jakiś krótki (no bo to nie tak znowu dużo możliwości daje) utwór w hołdzie dla kompozytora. Albo puszczać z wielkich głośników wywieszonych w lubelskim ratuszu biały szum. Czy w inny sposób dać świadectwo wszechobecności muzyki, w zgodzie z duchem Cage’a. Ale zignorowanie – w kontraście do krzykliwych lat Chopina i Miłosza – byłoby moim zdaniem najwspanialszą formą obejścia. Pomyślcie sobie: jak umrze ktoś znany, to czczą go minutą ciszy. W tym kontekście ROK CISZY byłby dla Cage’a wręcz kosmicznym hołdem!
Przebijam się ciągle przez zaległe nowe płyty – dziś z zamiarem wyłuskania jakiejś przyjemnej muzyki na weekend. Gdyby nie to, że nośnik jeszcze nie dotarł, napisałbym słów parę o Bon Iver – a tak polecę tylko „Beth/Rest”, które moim zdaniem rozwala wszystko, co do tej pory powiedziano w dziedzinie chillwave’u. Bo Vernon dotyka gdzieś najjaskrawszej istoty rzeczy, robiąc coś rodem z balansującego na krawędzi kiczu, ale jednak urokliwego soft rocka lat 80. Bruce Hornsby – tak, to jest chillwave na temat Bruce’a Hornsby’ego – pamiętacie „The Way It Is”??
Ale to nie jest jeszcze recenzja Bon Iver, będzie o innym albumie – kompletnie niepotrzebnym i bardzo przyjemnym. Nowym Junior Boys, które oficjalnie ukazuje się w poniedziałek. Pisali materiał w Ontario (rodzinna Kanada), ale też w Berlinie (stąd pewnie bardzo minimalistyczna chwilami pulsacja – vide „Kick the Can”) i Szanghaju (stąd pewnie te egzotyczne motywy w „Itchy Fingers”). Jak zwykle piękne, z niezwykłym wyczuciem nagrywane barwy syntezatorów, jak zwykle ciepłe, do mgiełki sprowadzone wokale, dyskretne bity perkusyjne. Retro, jak wszystko (co wiemy od Reynoldsa – patrz poprzedni wpis). Po kompletnie rozczarowującym snuju w postaci drugiego na płycie „Playtime” album rozwija się w bardzo dobrym kierunku w „You’ll Improve Me”. Jednocześnie jednak jest to wszystko za ładne, za gładkie, za miłe, zbyt przyjemne. Nie zauważycie tego, a jeśli zauważycie, to zapomnicie do kolejnego weekendu, co nie zmienia faktu, że dzięki łatwej przyswajalności i brzmieniowej atrakcyjności tej muzyki pewnie i tak będziecie chcieli jeszcze. To też jakiś fenomen.
Ja oczywiście – jak możecie się spodziewać – będę w ten weekend słuchał dwóch innych kompozytorów. Johna Cage’a i Bruce’a Hornsby’ego.
JUNIOR BOYS „It’s All True”
Domino 2011
6/10
Trzeba posłuchać: „You’ll Improve Me” – bezczelny hit czerpiący w równej mierze z produkcji Vince’a Clarke’a i Michaela Jacksona. „A Truly Happy Ending” też ma trochę milutkiego R&B w sobie. W sieci znalazłem jednak „ep” – i to wklejam poniżej:
Junior Boys – ep by ObscureSound
PS Koniecznie sprawdźcie pierwsze gwiazdy festiwalu Unsound, które dziś zostały ogłoszone!
Komentarze
A tak ostatnio narzekałem na Lublin 🙂
Chyba zapuszczę sobie 4’33” z radości 😀
A mi się ten kawałek JB kojarzy z Human League 🙂
a wydarzenia w lublinie w centrum kultury na peowiakow? pardon przy placu lecha kaczynskiego?;) miasto skrajnosci, tak sie powinni reklamowac.
70% rzeczy z unsound nie znam (buffled).
oba newsy napawaja optymizmem co do krajowych rozrywek.
bon iver mi nie podszedl nic-a-nic wykasowalem w cholere. junior boys zostawie sobie na jakies gorace wakacje.
@Bartek
lubie Lublin, tu pomieszkiwalem…. moze nie mniej anizeli Warszawe.
Brawo organizatorom za przyszloroczny „obchod” JOHNA CAGE´A setnej rocznicy urodzin. Muzyk-filozof, poeta, lubil bardzo przyrode (namietny zbieracz grzybow!). A takze….plastyk (wspaniale miniatury-akwarele), kuchmistrz makrobiotyczny….
Chwala profesorowi Jerzemu Kutnikowi, chyba najlepszemu znawcy Cage w Polsce za te wspaniala impreze z tak imponujaca lista gosci.
W Kraju Cage´a przekladali Andrzej Sosonowski, Piotr Sommer, Jerzy Jarniewicz ( chyba nikt tak nie zna amer. modernismu jak oni). Mam nadzieje, ze nie zabraknie ich wsrod zaproszonych gosci roku Cage´owskiego w Polsce.
Zainteresowanym polecam wywiad-rzeke z Mistrzem, jaka przeprowadzila niegdys poetka amer. Joan Retallack. Jak sie nie myle, niegdys Literatura na swiecie poswiecila swoj caly numer Johnowi Cage´owi.
a tymczasem, czytam w porannym Dagens Nyheter (sobota, 11 czerwca) o rozpoczynajacym sie dzisiaj w Uppsali o festiwalu muzyki elektronicznej VOLT, impreza poraz trzeci w tym sympatycznym szwedzkim miescie. Nie tylko koncerty ale tez kongres na tematy muzyczne. Wiecej informacji na http://www.voltfestivalen.se. Wystapia m.in. Motor City Drum Ensamble ze Stuttgartu, ambient i technomuzyk Alva Noto a takze znany remixer Radio Slave. Nie tylko muzyka: instalacje, chyba najwiekszy na swiecie robot-perkusja (!), chor kameralny wykona klasyke techno…..Jednakoz gwiazda nr 1 festiwalu jest Alva Noto.
Dzięki za promocję mojego miasta i zapraszam w 2012 na piwo.
(BTW: miałeś przysłać dane do umowy do ratusza, pamiętasz? 😉
A co do samego utworu „ep”, to mogliby poszukać „inspiracji” gdzieś dalej, niż 2009:
http://www.youtube.com/watch?v=NNuZwKT8RXc
@ozzy –> Nie wiedziałem, że Cage był grzybiarzem!
@Pablo Renato –> No to będę miał chody, a jak jeszcze Lublin dostanie ESK… Ho ho! 🙂
A tu zdaje się zajawka imprezy….
http://www.youtube.com/watch?v=uvMMbCQFfhQ
Ma być Oliveros, nie wiedziałem, że ona jeszcze żyje?