Zmarł pierwszy selektor RP
Maceo Wyro to postać, której rzeczywistego znaczenia nie było widać w mediach – mimo lat spędzonych przez niego w radiu, mimo pisania do magazynów miejskich i klubowych. Rzadko pojawiał się na eksponowanym miejscu, z reguły trochę w cieniu, był jednak chodzącym centrum życia muzycznego, chodzącą encyklopedią i niezmordowanym poszukiwaczem nowości. Ciągle pełnym energii, ciągle jeszcze młodym i ciągle wyglądającym na jeszcze młodszego. Można było go spotkać w każdym sensownym warszawskim klubie w ciągu ostatnich 25 lat, minąć w drzwiach każdego szanującego się sklepu z winylami i spotkać w korytarzu dowolnej rozgłośni, która grała możliwie różnorodną muzykę z okolic klubu. Nigdy nie wzbudzało to zdziwienia. Fakt, że go nie ma, jest dla mnie czymś kompletnie irracjonalnym.
Był didżejem. Właściwie jednym z twórców profesji współczesnego didżeja w Polsce. Rozmawialiśmy o tym przy okazji 20-lecia klubu Filtry, w którym występował raz jako basista grupy Paraphrenia, innym razem właśnie miksując płyty. Szef klubu Michał Strykier przywiózł wtedy z Berlina dwa gramofony Technicsa, postawił i powiedział do Maćka: „Ucz się miksować, za pół roku otwieramy”. – Poprzednie lata w Polsce to czasy prezenterów dyskotekowych, którzy zapowiadali piosenki. Filtry były pierwszym klubem z didżejami rozumianymi w nowy sposób. A do tego przygotowanym przez młodych dla młodych – mówił mi przy okazji tamtego tekstu Maceo.
Ale „dzidżej” to za mało. Maciek Wyrobek był selektorem w znaczeniu pierwotnie przypisanym do tego terminu – wynajdywał muzykę, przesiewał ją, sprowadzał, selekcjonował, wpływając na to, co grali inni. Miał kontakt z każdym, siatkę znajomych na świecie, kreował wydarzenia, także muzyczne mody – jeszcze za czasów Radiostacji jako Dziani Wąsacze, a przez ostatnie lata najczęściej pod duetowym szyldem Niewinnych Czarodziejów z didżejem/producentem Enveem. Nie grał wszystkiego, ale za każdym razem nawet po krótkiej rozmowie z Maćkiem dochodziłem do wniosku, że on zna wszystko i wie o wszystkim – włącznie z jazzem, rockiem, awangardą, a przede wszystkim polską tradycją rozrywkową. A to cecha rzadka w tej profesji – tylko to pozwoliło mu przetrwać w kapryśnym klubowym środowisku, pośród zmieniających się tendencji i etykietek. Sam zawdzięczam mu przede wszystkim zarażenie mnie w latach 90. muzyką z okolic nu-jazzu, jungle, trip-hopu. 4Hero, Krudera & Dorfmeistera, Jazzanovę… itd. itp. Każdy kraj ma wśród klubowych selektorów jakąś postać kluczową – w Wielkiej Brytanii od lat taką rolę pełni Gilles Peterson i jeśli komukolwiek przyszłoby do głowy szukać polskiego odpowiednika, nie wyobrażam sobie, by wskazał kogoś innego niż Maceo Wyro. Mało ludzi zajmujących się muzyką nadąża, ale Wyro nadążał.
Był zawsze życzliwy, tryskał energią, zawsze miał jakiś pomysł, podpowiedź, uśmiech na twarzy. Nie mogę o sobie powiedzieć, bym był kumplem Maćka, nie utrzymywaliśmy właściwie kontaktów towarzyskich, ale w społecznościowej siatce zawsze był jedną z tych osób, z którymi miałem najwięcej wspólnych znajomych. Zajrzałem więc do fejsbuka, żeby wyrwać fotkę (ta obok) i sprawdzić, co się naprawdę ostatnio działo – bo konkretnych informacji o jego śmierci wciąż niewiele. „Miłość jest silniejsza niż strach i ważniejsza niż honor. Jak przyjdzie umierać, może i będę się wstydził kilku rzeczy, ale na pewno nie tego, że kochałem całym sobą. I ch**, ale za to pięknie tańczę” – napisał parę dni temu.
Nie wiem, w jakich okolicznościach zmarł, dlaczego tak młodo, być może w wieku 70 lat w swoim kapelusiku, bojówkach i bluzie z kapturem, stroju brytyjskiego wyznawcy acid jazzu albo drum’n’bassu, nie wyglądałby już modnie, ale na pewno wciąż mógłby wtedy pogadać o muzyce z piętnastolatkami. Kogoś takiego nie sposób pożegnać w odpowiedni sposób i z biegiem czasu kogoś takiego będzie brakować coraz bardziej. Tym razem żałoba nad parkietem.
Komentarze
Ogromna strata. Nie znałem go osobiście ale bardzo ceniłem m.in. za audycję Kosmos w Radiu Roxy. Wydawał się być tak ciepłym i pełnym pasji człowiekiem…
O rany jaka przykra nowina.
Pamiętam go z czasów łódzkiego Forum Fabricum. Jego sety zawsze były synonimem progresywności i kreatywnego eklektyzmu. W Łodzi był zawsze przed wszystkimi, gdzie indziej na pewno też.
off topic
_______
Szanowny Gospodarzu,
recenzja albumu THE BLACK KEYS, „Turn Blue” (Polityka) OK! dzieki! 🙂
W najnowszym numerze MOJO (czerwiec 2014) Dorian Lynskey (autor m.in. „33 Revolution Per Minute:A History of Protest Songs”) rozmwia z muzykami tej grupy (ss.74-84) a takze dolaczone jest cd The Black Keys and the Friends (Dr John, R.L. Burnside, Junior Kimbrough – ci dwaj ostatni, juz niezyjacy, nagrywali dla Fat Possum z ktorej pochodzi album The Black Keys „Thickfreakness”; na bonusowym cd takze Bombino (nagrywal w studio Dana Auerbacha) a takze Stephen Dale Petit – fanatyczny artysta bluesowy. The Black Keys to muzycy, ktorych jest wiernym sluchaczem od ich poczatkow kariery muzycznej. Patrick Carney (dr) to rowniez znakomity producent dla wielu muzykow w Nashville.
Inny muzyk, starszy wiekiem i stazem, ktorego sucham juz ponad 30 lat to CHUCK E.WEISS (Charles Edward Weiss) przyjaciel Toma Waitsa ale chyba najbardziej zaprzyjazniony z Johnny Deppem- „I am very proud…It is all a huge honour for me” (Depp). To o nim niegdys spiewala Ricky Lee Jones (1979) „Chuck E´s in Love”, jako perkusista Weiss gral m.in. Wiillie Dixonem, Lightnin´Hopkinsem, Muddy Watersem, Dr Johnem. Johnny Depp jest „executive producer” nowego albumu LP/cd Chucka E. Weissa „Red Beans and Weiss” (Anti) wraz z Tomem Waitsem – zreszta ta enigmatyczna funkcja obu przyjaciol Weissa jest nawet przez nich nieokreslona. Zabawne teksty, pelen genialnego dowcipu Chuck E.Weiss (facet do towarzystwa na bezludna wyspe tylko).
https://www.youtube.com/watch?v=ZLL–XMrwfU (Chuck & Johnny)
To tyle (bardzo wiele ciekawych materialow w papierowych MOJO, UNCUT a w szw. SONIC duzo o Phosphoroscent)
@ ozzy. Mógłbyś się człowieku powstrzymać od zalewania innych tymi pierdołami przynajmniej w takich sytuacjach jak ta
PopUp
prosze mowic za siebie, nie za innych – od nazywania jest Gospodarz bloga;
jest piekne lit. imperativ , etymologiczny od slowa, ktorego uzyles w l.mn. a ktorym zalewam. Ale nie powiem, bowiem mam na uwadze panie, ktore ten sympatyczny blog czytaja.
Sapienti sat
Dajcie znać jak będzie wiadomo co się stało!
Taka straszna strata :<
R.I.P. Maćku! Dzięki za wszystko!
PS
Ozzy, sory chłopie, ale ja też już nie mogę zdzierżyć tych twoich (kompletnie od czapy i nie na temat) wpisów pod każdym z artykułów Gospodarza. Weź do jasnej cholery sobie jego prywatnego maila i tam pisz co ci ślina przyniesie na język. Albo zacznij pisać własnego bloga (rozwiązanie idealne).
Krótko – uważam twój wpis za dalece niestosowny
Przynajmniej od serca napisana uwaga @George & Michael Jackson.
Vox populi, dixit Hercules.Pozdrawiam i nie przeszkadzam,
strasznie przykro! dzięki maciek za wsparcie i energię. będzie gorzej tutaj bez Ciebie.
ps. ozzy, zastanów się chwilę nad sobą
@Ozzy
Mógłbyś się powstrzymać od zalewania innych tymi pierdołami???
Szanowni Panstwo
koncze zalewac tymi „pierdolami” (jak piszecie) a jednoczesnie, przykro mi, ze Panstwo nie macie szacunku dla Gopodarza tego bloga. Ten jezyk kibolski widocznie jest juz norma w Polsce. Ale to nie moja brocha (jak mawial jeden z bohaterow Havla).
PS wiecej nie odpowiadam
Ja też uważam ten poboczny wątek za zamknięty i pod tym wpisem proszę wszystkich o komentarze już tylko na temat MW.
szkoda chłopaka
Dżiani Wąsacze uczył mnie muzyczki w Radiostacji…dalej gdzieś w piwnicy mam mnóstwo kaset z tych audycji.Od lat nie słyszałem chłopców na żywo,bo przecież następnym razem będę miał więcej czasu itp…Rest In Peace Bro
Bartku, bardzo dziękuję za Twe słowa.
Maceo na zawsze w naszych sercach!
Proszę o kontakt.
Cinek
Słowo od Harpera tutaj: http://fnkdl.blogspot.com/2014/05/maceo-wyro-rip.html
nie znajduję słów żeby opisać co czuję – Radiostacja i Maceo Wyro – pamiętam te noce spędzone przy JEGO muzyce – nie rozumiem tego co się stało
Brawo za ten artykuł dla autora. Pięknie napisany. Muszę przyznać, że nie znałam człowieka któremu jest on poświęcony ale po tym jak autor Go podsumował myślę że straciłam wiele dobrego. Kondolencje dla bliskich.
Dziękuję bardzo i przy tej okazji chciałbym dokleić informację na temat pogrzebu Maćka, na którą pewnie część czytelników tego bloga czeka. To już jutro: http://www.zw.com.pl/artykul/2,665503-Pogrzeb-Maceo-Wyro.html
Dziękuję za ten wpis. Nadal nie mogę w to uwierzyć…dzięki Niemu poznałam masę wspaniałej muzyki, która będzie ze mną zawsze. Spoczywaj w Pokoju.