Są nowe utwory Niemana!
Randall Nieman. Wszelkie skojarzenia z Czesławem N. należy zrzucić na karb tego, co sobie dopowiada nasz mózg w takich sytuacjach. Wystarczy rzut oka na okładkę płyty – proszę koniecznie powiększyć! – projektu, którym Nieman kieruje od lat, Füxa, żeby się zorientować, że takie zmyłki artysta lubi. Psychodelia czy współczesny rock kosmiczny (gatunki, w ramach których się porusza) czasem wchodzą na terytorium psychoakustyki, sfera wizualna musi próbować nadążyć. W każdym razie miło powitać z powrotem Füxę w dobrej formie – dla mnie to podobnie dobra wiadomość co kolejny album Death In Vegas dwa lata temu.
Podobnie jak DIV jest dziś Füxa przedsięwzięciem jednego człowieka, który ściągnął do nagrania płyty grono doborowych gości. Przede wszystkim Ann Shenton z Add N To (X), formacji, z którą współpracował już w przeszłości. Ich „Sun Is Shining” to oś płyty – ciepły i oparty na przesterowanych syntezatorowych barwach utwór utrzymany w duchu Spacemen 3. Tyle że z elektroniką w roli gitar – bardziej jak u Suicide. Ale gitara też się na płycie pojawia – m.in. w partiach zaproponowanych przez gościa specjalnego, BJ Cole’a. W utworze „The Blue Barracuda” otwierającym album pojawia się Suki Ewers z Mazzy Star i – jak można się spodziewać – jest to zupełnie inny klimat muzycznie, choć cały czas ten sam okres: brzmienia przełomu lat 80. i 90. z wokalami Judy Dyble z Fairport Convention. Do tego misz-masz starych (jest Ryan Anderson) i nowych członków grupy, co daje teoretycznie zestaw bardzo różnorodny, wręcz bałaganiarski, ale jednak spięty tym psychodelicznym klimatem sprzed ćwierć wieku. Jeśli już starszym, to dopiero w finałowym „Stand By Me”, klasyku sprzed pół wieku, zaśpiewanym tu przez samego Niemana, na końcu w towarzystwie Britty Phillip z Luny.
Zapewne już sama ta wyliczanka zainteresowała potencjalnych odbiorców tej płyty, której na pewno nie jest mało. Poznany w trakcie niemieckiego tripu (odsyłam do poprzednich wpisów) Kanadyjczyk, dziennikarz muzyczny z „Toronto Star”, zauważył w pewnym momencie, że ze sklepu płytowego wychodzę ze starymi wydawnictwami Flying Saucer Attack. „Wiesz co, tak podejrzewałem, że mamy więcej wspólnego niż mi się wydawało” – powiedział. Bo chociaż zewnętrznie i osobowościowo różniliśmy się pod każdym względem, metryka kazała nam obu chłonąć tę całą neopsychodeliczną generację. Füxa też była gdzieś po drodze. Wrażenie zanurzenia się w dźwięku o uszy – to samo.
A tak na marginesie – w tych samych czasach rozkwitu neopsychodelii u nas działał klub Fugazi, dość ważne koncertowe miejsce w Warszawie. Miał być po 21 latach festiwal przypominający tradycje tamtego miejsca. I nie będzie. Cisza nocna. To nie można było od razu pomyśleć, żeby gdzie indziej?
FÜXA „Dirty D”
Rocket Girl 2013
Trzeba posłuchać: „Sun Is Shining”, „Stand By Me”.