Młodsi zdolniejsi
Jeśli siedzenie w domu było efektem ubocznym pandemii, a ubocznym skutkiem siedzenia w domu był m.in. szybki wzrost umiejętności technicznych młodzieży, to właśnie ten album jest – jak mało który – efektem ubocznym pandemii. Sam jestem przekonany i staram się powtarzać tu i ówdzie, że nowe pokolenie dzisiejszych nastolatków – jeszcze młodszych niż opisywani niedawno członkowie Black Midi – wejdzie na scenę z absurdalnie wysokimi kwalifikacjami. I trudno o lepsze potwierdzenie tej tezy niż debiutancki album duetu DOMi & JD Beck Not Tight. Jeszcze rok czy dwa temu ich występy – w trudnym repertuarze w rodzaju coveru Thundercata czy typowych akrobatycznych popisach utrzymywania precyzji w coraz szybszym graniu jednego groove’u oglądaliśmy w mediach społecznościowych. Ot, rozrywkowe filmiki superzdolnych dzieciaków. Teraz żarty się skończyły – co prawda oboje wyglądają dalej jak dzieci, to mają płytę od razu w katalogu Blue Note i od razu z gośćmi pokroju Herbiego Hancocka czy właśnie Thundercata. Co tu się wydarzyło?
Urodzona we francuskim Metz Domitille Degalle, czyli DOMi, ma 22 lata, naukę w konserwatoriach w Nancy, Paryżu i w słynnym Berklee College of Music. Podobny status cudownego dziecka miał JD Beck, dziś 19-latek, urodzony w Teksasie perkusista, który z profesjonalnymi muzykami grywał w wieku 10 lat. Spotkali się na targach muzycznych technologii NAMM, co w pewien sposób logiczne: producenci sprzętu lubią absurdalnie zdolnych młodych instrumentalistów, DOMi – grająca bez trudu trzy niezależne linie (trzecią za pomocą nożnej klawiatury) – prezentowała klawiatury szwedzkiego Norda, a JD, za którego rękami (świetnie wyuczone i bardzo ekonomiczne ruchy) trudno nadążyć – blachy firmy Zildjian. Cztery lata temu zaczęli grać razem – muzykę z pogranicza podrasowanego elektroniką R&B i jazzowego fusion. Popisową z natury, eksplorującą rejony zawrotnego tempa, bezczelnie widowiskową, a przy tym dziecięco luzacką, z nawiązaniami choćby do motywów z gier wideo, no i bardzo zdyscyplinowaną formalnie. Jutro w POLITYCE duży tekst o coraz krótszych piosenkach ery streamingu – na polu jazzu DOMi & JD Beck są niezłym przykładem tendencji. To jazz czasów deficytu uwagi.
Image dużych dzieci wykorzystują nawet na okładce debiutu, nauczyli się go wykorzystywać jako element show (widok dziecka na scenie obniża zwykle oczekiwania), ale taryfy ulgowej tu nie znajdziemy. W dwóch utworach z Thundercatem ten brzmi niczym pełnoprawny członek załogi, Take a Chance z Andersonem .Paakiem, w sposób oczywisty najbardziej hitowy moment płyty, mogłoby trafić na płytę Michaela Jacksona (warto przypomnieć, że duet ma już na koncie współautorstwo jednej z piosenek na debiucie Silk Sonic), a w Moon ze swoją wokoderową partią wokalną Hancock brzmi, jak gdyby sam próbował nadążyć za zdolną młodzieżą. Ale efekt jest imponujący. Pilot z .Paakiem, ale też Snoop Doggiem i Busta Rhymesem na dokładkę, to jeden z najsłabszych momentów na płycie. Dużo lepiej definiują ją kolejne SNiFF albo karkołomne Whatup, gdzie DOMi i JD grają sami – w stylu mocno inspirowanym Thundercatem czy Snarky Puppy, tyle że przesuwającym granice tego luźnego stylu w stronę prawdziwej dezynwoltury. To zresztą zarazem pięta achillesowa przedsięwzięcia – trudno nadążyć za zmianami harmonicznymi, niedbałymi zejściami w stronę skali chromatycznej i ozdobnikami francuskiej pianistki. A gdy pojawia się prosta, łatwa do zapamiętania melodia – jak w SMiLE – to na tle tych popisów wydaje się czymś niemal prymitywnym. No i cały 44-minutowy materiał robi wrażenie bardziej forsownego niż te dwuminutowe klipy wideo, także dla słuchacza. Nie zmienia to jednak faktu, że całość jest sporym wyzwaniem rzuconym całej branży i w tym premierowym tygodniu powinno być tematem rozmowy na co najmniej tym samym poziomie co nowa Beyoncé.
DOMi & JD Beck Not Tight, Apeshit/Blue Note 2022
Komentarze
Obydwoje są świetni, ale mimo wszystko płyta brzmi jak ćwiczenia z twórczości Flying Lotusa. Oczywiscie, to też może być zaleta, bo najwidoczniej doszliśmy do momentu, gdzie Thundercat i FL są punktem odniesienia. A utwór ze Snoop Doggiem i Bustą Rhymsem ma być zapewne magnesem dla tych, którym nic nie mówią nazwiska Degalle i Becka.
Miłego!