Taśma tygodnia #61
Po dzisiejszym spotkaniu na seansie filmu o Sinead O’Connor (MDAG, wiadomo, dziękuję za udział wszystkim, którzy zostali po filmie) usłyszałem pytanie bonusowe. Brzmiało ono: „Co z Polifonią?”. Bo piątkowej przerwy na blogu nie było od lat. Ale mam swoje powody, są chwile niemocy i taka mi się przytrafiła (przy okazji przetestowałem, czy można w piątek wpisu nie opublikować). No więc chociaż z taśmą tygodnia zdążyłem, choć wiem, że przychodzi opóźniona i w trudnym momencie, kiedy publiczność w całej Europie i okolicach próbuje się odpowiednio nastroić i znieczulić do odbioru najprzyjemniejszego z muzycznych festynów. Sam wyjmuję popcorn i obserwuję, jak prezes Jacek Kurski nadrabia roczne zaległości i prezentuje ludzi bez uprzedzeń w całej ich różnorodności. Co roku korci mnie, żeby podjechać o tej porze na Woronicza i sprawdzić, czy nie wywiesili tęczowej flagi, ale oczywiście zamiast tego będę oglądał. Poniższa lista jest, ostrzegam, biegunowo odległa od propozycji, jaką przynosi Eurowizja, ale mam nadzieję, że jeszcze się przyda. Miłego słuchania.
Komentarze
Się martwiłem o Redaktora, uff.
The Smile – A Light for Attracting Attetion – wiadomo, zdecydowanie warto.
Mary Halvorson – Amaryllis – warto. Do drugiej płyty Belladonna to już trzeba więcej zacięcia.
The Black Keys – Dropout Boogie – warto, nic nie poradzę, noga sama tupie.
Ethel Cain – Preacher’s Daughter – można.
Kevin Morby – This Is A Photograph – w sumie też można.
Florence + the Machine – Dance Fever – ostatecznie też można.
Eurowizja w formie „taśmy tygodnia”, bez obecnych komentatorów z TVP i bez końcowego głosowania – to by było dobre.
Moderat – MORE D4TA – warto.
@Krasnal Adamu –> warte rozważenia w przyszłości. Tym bardziej, że znalazłoby się w tym roku parę piosenek, które bez wstydu można by było na takiej liście zaprezentować. 🙂
To prawda, że spytałem o ten piątkowy must-read na Polifonii, bo po emocjonalnym dokumencie o Sinead, człowiekowi tęskno do czegoś stabilnego :).
A tak na serio, dzięki za dyskusję bezpośrednio po seansie, bo historia zacna, a artystka warta wciąż uwagi. Wcześniej przypomniałem sobie jej płyty aż do 2000 i – pomijając debiut, który wciąż brzmi tak wojowniczo świeżo – nawet te dwie po aferze w SNL – trzymają poziom. I tylko szkoda, że ta historia nie ma właściwie happy endu.
@Slavron –> Nie ma happy endu, to fakt. Przy okazji – dziękuję za tę rzuconą uwagę. Nie byłem w okolicach weekendu w najlepszej formie z różnych powodów i miała charakter wybitnie mobilizujący, można więc uznać, że playlistę w pociągu powrotnym dokończyłem głównie za sprawą tego pytania. 🙂
Hej, coś nam TIDAL zniknął z listy dostępnych sposobów odsłuchania. Jeśli to nie celowa rezygnacja, to ja bardzo proszę o link do playlisty również na tej platformie. Z góry dziękuję.
@adicus –> To był chwilowy problem wynikający z tego, że lista powstawała w podróży. Playlista na Tidalu była (do znalezienia przez mój profil), ale nie załączyłem embeda. Już uzupełniony. Dziś nowa playlista z wersją na Tidalu. 🙂
Dziękuję za uzupełnienie Na Tidalu odnajdywanie przez profil niestety nie działa tak jak na Spotify. Przynajmniej ja widzę te playlisty jako „utworzone przez użytkownik” i nic się nie da kliknąć. Również wyszukanie playlisty po nazwie jest niemożliwe. Dlatego poprosiłem o uzupełnienie i serdecznie za nie dziękuję.
@adicus –> Nie ma sprawy, cieszę się, że ta wersja się przydaje.