A czas nas omija
Jednym z nieprzyjemnych zjawisk pandemii w sferze muzycznej jest to, że niepewna przestrzeń, jaką wyrąbała w zwyczajnym rytmie wydarzeń, odbiera nam nie tylko pojedyncze wydarzenia. Odbiera całe etapy w rozwoju artystów. Tak sobie myślałem, śledząc niektóre odwoływane koncerty, trasy i festiwale, szczególnie wykonawców ze świata. No i szczególnie tych młodych, którzy debiutowali krótko przed 2020 rokiem, nie zdążyli grać w Polsce, doczekali się świetnej opinii w występach na żywo, wydali album, odwoływali kolejne daty występów w naszym kraju, a na koniec okazało się, że zasadniczo nie są już nawet tym samym zespołem. Bo na to wyszło przy okazji drugiego albumu Black Country, New Road Ants From Up There. Po dość dramatycznym oświadczeniu argumentującym odejście stanem własnych emocji opuścił zespół Isaac Wood, jego wokalista i gitarzysta. Ominął nas zatem nie tylko tour promocyjny debiutanckiego albumu, ale też w ogóle cały etap w działaniach jednej z większych nadziei brytyjskiego rocka. Pewnym pocieszeniem byłby fakt, że Wood wziął udział w sesjach drugiej płyty (która dziś ma premierę), z drugiej strony – to, że płyta jest nie gorsza, a może i lepsza od pierwszej, że jest pierwszym naprawdę dużego formatu wydawnictwem bieżącego roku, uświadamia, że minęło nas jeszcze więcej.
Podpowiedzią w dziedzinie stylu i potencjału od pierwszych minut służy Chaos Space Marine. Bo choć porównania już się pojawiały, a sami członkowie BCNR wskazywali Funeral jako inspirację, nigdy dotąd nie byli aż tak blisko estetyki Arcade Fire (a przy tym Davida Bowiego z wczesnych lat 70.) – modelowej grupy, która w ostatnich dekadach zbudowała wielki sukces na pełnej rozmachu muzyce rockowej w poszerzonym składzie instrumentalnym. I chórkach zamieniających się w krzyk. O siedmioosobowym (podczas sesji nawet poszerzonym o gości) składzie Black Country, New Road też trudno zapomnieć. Co rusz przypominają się swoimi wejściami Georgia Ellery (skrzypce), May Kershaw (instrumenty klawiszowe, ale też glockenspiel i marimba) czy Lewis Evans (saksofon, flet). To ciągle zespół, któremu udaje się specyficznie rozumianą kameralistyką – z niewieloma „poważkowymi” odwołaniami – rozruszać muzykę rockową, nie wpadając w pretensjonalność. A przy okazji służyć jako pas transmisyjny między różnymi rejonami i stylami – bo przecież finał albumu, najbardziej rozbudowane Basketball Shoes, to już bardziej Godspeed You! Black Emperor niż AF. A przy tym ciągle może sobie zjednać fanów tzw. classic rocka.
BCNR sprzedaje całą tę nieco artystowską, wyjątkową wizję z wdziękiem grupy normalsów. Dodatkowo jeszcze w dobrze osadzonej w naszych czasach formule mieszanej, damsko-męskiej, na swój sposób też z mieszaniną porządku i chaosu, wizji i niepewności. No i z fantastycznym amalgamatem błyskotliwości i niedopowiedzenia w tekstach, które przenośnię związków Wielkiej Brytanii z Europą i wyspiarskiego nacjonalizmu rzucają na tło osobistych rozterek Wooda. Wraca w różnych kontekstach motyw Concorde’a – ten model z okładki to wprawdzie inny samolot, ale też nawiązanie. Nic tu nie jest w wersji instant – w pojedynczym odsłuchu to być może muzyka, która może się wydać napuszona i niedostępna. W rzeczywistości – najpewniejsza na razie i najmocniejsza pozycja w mizernym jeszcze rocznym urobku muzyki rozrywkowej. Czasy nie sprzyjają koncentracji, ale po pierwszych kontaktach z całością (dużą część materiału znaliśmy wcześniej) mam wrażenie, że warto. The Place Where He Inserted the Blade, jeden z tych niesinglowych utworów, inspirowany I’ve Made Up My Mind to Give Myself to You Dylana, to rzecz, która powinna przekonać opornych od razu.
Ze wszystkich trzech zespołów, które tworzą najbardziej obiecującą od dawna brytyjską scenę gitarową (pozostałe to Black MIDI i Squid) BCNR jest – paradoksalnie – tym, który tworzy najbardziej rozbudowane formy, ale zarazem gra muzykę najprostszą, nastawioną najmniej na technikę, a najbardziej na emocje. I te emocje układają się tu w rollercoaster potężniejszy niż zmiany tempa czy akordów. Trudno się tego słucha w tle, ta muzyka raczej wychodzi na pierwszy plan. Trudno też będzie jej ducha utrzymać bez nieco teatralnej ekspresji Wooda. Z drugiej strony podejrzewam, że nagle publiczność grupy będzie się mogła nie tylko nie zawęzić, ale nawet poszerzyć. Mojej żonie ta grupa podobała się dotąd z zastrzeżeniami do wokalisty. Może więc BCNR zaliczą za chwilę także komercyjny sukces – także na miarę Arcade Fire? Tego im życzę, choć serdecznie żałuję utraty pewnego epizodu. Widziałem w życiu dwa koncerty AF – jeden z trasy Funeral, młodzieńczy, bardziej szalony i dopiero przecierający drogę do wielkiego sukcesu, drugi promujący The Suburbs, większy, oszlifowany, przebojowy. Oba fantastyczne, ale tak, słusznie podejrzewacie, że gdybym miał taką możliwość, chętniej wróciłbym na ten pierwszy.
BLACK COUNTRY, NEW ROAD Ants From Up There, Ninja Tune 2022
PREMIERY PŁYTOWE TYGODNIA
29.01 Dominowe UMTHAKATHI, Gqom Oh!
30.01 Botanica Atman
30.01 Jacek Sienkiewicz Instykt, Bocian
30.01 ORD Withered Bones, Zoharum
30.01 Roy Of The Ravers Emotinium ’22, Emotional Response EP
30.01 Tatvamasi Etad Vai Tad, Requiem
30.01 VA WC ei8ght: ZONA ELECTRONICA, CKiS Wieża Ciśnień/Zoharum
30.01 VA Zona Electronica, Zoharum
30.01 Θ (Theta) Vision of One, Zoharum
31.01 Bażant Serce, Wynik Współpracy
31.01 Piotr Kurek World Speaks, Edicoes CN
31.01 Rob Magill The Beast of Our Nation / Tired Times, Atlantic Rhythms
31.01 Strië & Scanner Struktura Revisited, A Strangely Isolated Place
31.01 Uivo Zebra & Horns Sombras, Bocian
1.02 Andrzej Korzyński Niezłe Numery (Remixy i Bajery) EP, The Very Polish Cut Outs
1.02 Kid Floral Nutmeg, Flex
1.02 Legendary Pink Dots Live In Kontich 1986 (Divine Providence Flamande)
1.02 Lord Kayso Moor Chores, PTP
1.02 Willow Kayne Playground Antics, Columbia EP
2.02 CHAI Wink Together, Sub Pop
2.02 VA Mensajes del agua: Nuevos sonidos desde Perú Vol 1, Buh
3.02 Gabriel Paiuk Adjacent Sound, Another Timbre
3.02 KakofoNIKT Dance Epidemic – Greatest Hits A.D. 1518
3.02 Rob Collier Driftwood and Other Found Objects, Noumenal Loom
4.02 A Place To Bury Strangers See Through You, Dedstrange
4.02 Abiodun Oyewole Gratitude Afar
4.02 Ale Hop Why Is It They Say A City Like Any City?, Karlrecords
4.02 Animal Collective Time Skiffs, Domino
4.02 Bastille Give Me the Future, Universal
4.02 Black Country, New Road Ants From Up There, Ninja Tune
4.02 Boo His Sike Jaz, Deathbomb Arc
4.02 Cate Brooks Chalk Sketches, Cafe Kaput
4.02 Cate Le Bon Pompeii, Mexican Summer
4.02 Cooper Moore & Stephen Gauci Coversations vol. 2, 577 Records
4.02 Eric Krasno Always, Provogue
4.02 France Jobin 2022_02_02sub0, EP
4.02 Heavenly Tragic Tiger’s Sad Meltdown, Death Is Not The End
4.02 Henryk Debich Dyskusja / Busz, Astigmatic 7″
4.02 Hermeto Pascoal Planetário da Gávea, Far Out
4.02 Ingebrigt Håker Flaten (Exit) Knarr, Catalytic-Sound
4.02 Kahil El’Zabar Quartet A Time For Healing, Spiritmuse
4.02 Korn Requiem, Loma Vista
4.02 Los Bitchos Let The Festivities Begin!, City Slang
4.02 Lupe Only Sinners Survive, Pets EP
4.02 M. Geddes Gengras It Fades: 2005-2008
4.02 Marissa Nadler The Wrath of the Clouds, Sacred Bones EP
4.02 Mitski Laurel Hell
4.02 Mo’ Horizons Wagabunda Dancar, Agogo EP
4.02 Mythless We EP, Joyful Noise
4.02 Pancho Piedra Simplemental, Basy Tropikalne EP
4.02 Perel Real, Kompakt
4.02 Rolo Tomassi Where Myth Becomes Memory, MNRK
4.02 Ross Gentry Apparitional, American Dreams
4.02 Róża Bu!, Róża/Asfalt Distro
4.02 RSS B0Y 1 MNTL HLTH PT1, Mik.Musik
4.02 Saba Few Good Things
4.02 Saint Abdullah Inshallahlaland, Room40
4.02 Saxon Carpie diem, Silver Lining
4.02 Scott Hardware Ballad Of A Tryhard, Telephone Explosion
4.02 Szymi Szyms Brzydkie, QueQuality
4.02 Teno Afrika Where You Are, Awesome Tapes From Africa
4.02 The Slow Show Still Life, PIAS
4.02 Vare Vartiainen Almost Standardds, Eclipse
4.02 Wojciech Rusin Syphon, AD93
4.02 Wovenhand Silver Sash, Glitterhouse
4.02 Yeule Glitch Princess, Bayonet
Komentarze
Tydzień obrodził w premiery. I jak to wszystko przesłuchać? Po wstępnych oględzinach muzycznej zawartości piątku mam wrażenie, że najlepiej bronią się propozycje artystów z mniejszym lub większym doświadczeniem: Animal Collective, Mitski, A Place To Bury Strangers. A już za tydzień nowe Trupa Trupa, Spoon, Eddie Vedder. Luty zapowiada się eksytująco.
Wędrujący Wiatr wydał 2 lutego album „Zorzysta staje oćma”, ale dziś wolę nowy singiel Lucidvox. Psychodeliczno-folkowy rock z Rosji. Znowu to czarujące połączenie rytmu i melodii, wrażenie ulotności.
https://lucidvox-band.bandcamp.com/album/burn-the-grief
@Audiomaniak: nie da się tego wszystkiego posłuchać, ale też nie warto. Wątpliwe, żeby nawet 25% tych premier było materiałem, który zostanie z nami na dłużej. No bo chyba nie Eddie Vedder, który od 25 lat nie nagrał niczego fascynującego (ani solo, ani z PJ). Najciekawsze rzeczy jak zwykle dzieją się w podziemiu, a przynajmniej z dala od blasku reflektorów.
Dualny projekt japońskiego eksperymentalnego tria Boris zostaje z opublikowaniem ostatniego z serii albumu ,,W” zakończony. Po zeszłorocznym ,,No” ukazał się ,,W”, tworząc ,,Now” jako całość. O ile na poprzednim albumie dominował hardcore punk wymieszany z doomem, o tyle na aktualnym wydawnictwie cięższe ,noisowe momenty (mimo iż również są sporo obecne, ale raczej w formie defensywnej), głównie wypełniają dzwięki przestrzenne, prawie ambientowe
https://www.youtube.com/watch?v=bqwNTJk7X7I
Black Country…
Muzyka od początku wychodzi na pierwszy plan, ale niezbyt nachalnie. Już od „Concorde” prawie do końca, tak do połowy „Basketball Shoes”, może sobie lecieć w tle. Może zależy, do czego ma być tłem. Nie do rozmów.
Na Bandcampie album otagowany jest „alternative, post-punk, post-rock, London”. Tych dwóch środkowych nie czuję.
Mój ulubiony fragment po pierwszym przesłuchaniu: solówka perkusisty w „Snow Globes” i pierwsze sekundy po jej zakończeniu.
@massimiliano: bez wątpienia najlepsze rzeczy dzieją się w podziemiu, natomiast nie deprecjonowałbym Eddiego Veddera przed premierą i przed posłuchaniem jego płyty. A co do jego albumów z PJ, to bronią się „Pearl Jam” (2006) czy „Backspacer” (2009), a więc ostatnie 25 lat wcale nie takie stracone. Nie jest to rewolucja muzyczna, ale nie zawsze tego oczekujemy od muzyki. Pozdrawiam.
A Place To Bury Strangers – See Through You – warto.
@cfreepo: A, dzięki za ten post-punkowy noise rock. Dla niektórych kawałków było warto.
https://aplacetoburystrangers.bandcamp.com/album/see-through-you
W przypadku bc,nr pozostanie uczucie niedosytu i „co by było gdyby”, pewnie nawet te dwa albumy obrosną jakąś tam legendą w undergroundzie (dla mnie na pewno). Szkoda, że koncert w wwie nie wypalił, bo jest rzeczywiście poczucie, że coś nas ominęło. Była jeszcze nadzieja na ogłoszenie na offa, w zamian za to dostaliśmy list wooda. Fajnie byłoby isaaca jeszcze usłyszeć i oby pozostała szóstka jeszcze nas zaskoczyła
@bajzelf –> Niektórym zespołom w historii rocka się to udawało – do tego stopnia, że drugie wcielenie, bez lidera, odnosiło nawet większe sukcesy…