Pogodno z czwartku na środę
Jeszcze jedna sugestia dotycząca idei tego bloga się powtarza: recenzent muzyczny to ma fajnie, przesłucha płytę ze środy na czwartek, raz do połowy, drugi raz po łebkach – i już można pisać. Problem w tym, że to jest tylko wersja light, w której nie uwzględniono miejsca na katusze. Gdy tydzień temu w czwartek zacząłem (po tygodniu zastanawiania się) pisać recenzję nowego Pogodno, sądząc, że już coś wiem na temat tej płyty, cały świat wyglądał inaczej. Powódź dopiero się zaczynała, żył basista Slipknota, Mourinho był w Interze, a Polska w Eurowizji, za złotówkę płacili więcej, za to ja wątpliwości miałem mniej.
„Suka” i „Piosenka terrorystyczna”, luźne nagrania w stylu dobrze znanym z ostatnich płyt Pogodna, zupełnie mnie nie porwały. Bo gdzieś poprzez ten luz przeświecało coś, czego w muzyce Pogodna do tej pory nie było – jakieś wdzięczenie się do słuchacza. Mus, a nie luz. A zmiany kierunku nie było, mimo nowego składu. Poza tym tekstowo całość wychodziła chwilami z ram charakterystycznego dla Budynia absurdu, idąc w stronę Tymonowego jajczenia.
Ale z miejsca zacząłem wynajdywać wyjątki. Najpierw zgrabną „Ciłość”, która powinna być następną piosenką do serialu „M jak miłość”: „Dlaczego zawsze chodzi o miłość / A nie na przykład o czystą wodę / I po co ludziom jest ten smak / Skoro nie zawsze oznacza szczęście”. Jedna piosenka wprawdzie wiosny nie czyni, ale znalazłem zaraz drugą…
„Nie wiadomo, czego żal bardziej / Prądu czy gazu (…) / Nie wiadomo, czego żal bardziej / Koki czy koli”, czyli „Nie 1”. Brudna ballada, zupełnie niepogodna, a przy tym niepodobna do tego, co Pogodno robiło. I pokazująca ciekawy kierunek. Ale dwie piosenki to jeszcze trendu nie dają – myślałem. Tyle że za chwilę, o zgrozo, znalazłem też trzecią fajną piosenkę, przedostatnią na płycie „Czemu wciąż jest czwartek”. I co prawda dalej mam wrażenie – jako zaprzysięgły fan Pogodna od chwili debiutu – że dawno nie było tak słabej płyty grupy Szymkiewicza. Ale jednak, gdzieś z czwartku na środę, oswoiłem się z „Waszą wspaniałością”.
POGODNO „Wasza wspaniałość”
Mystic
6/10
Trzeba posłuchać: „Ciłość”, „Nie 1”, „Czemu wciąż jest czwartek”
Komentarze
Z kolei dla mnie, do tej pory nie będącego w stanie przetrawić Pogodna, jest to jedyna ich płyta którą mogę przesłuchać od początku do końca bez marudzenia, że to słabe, a tamto męczy. Bardzo spójna tekstowo, muzycznie kontynuująca dawno temu obraną ścieżkę, zaskakująca jakością kompozycji – skłaniam się wręcz ku stwierdzeniu, że to póki co moja ulubiona polska płyta 2010.
Ciekawe 2 opinie, szczegolnie ta komentujacego. Ja sie zgadzam z recenzentem – ta plyta w moim rankingu ulubionych plyt Pogodna oscyluje wokol ostatniego miejsca. Szczegolnie rozczarowuje wokal Budynia – po swietnie zaspiewanej Operapholii tu jest przecietnie a chwilami cieniutko. Tekstowo tez jest delikatnie mowiac nie najlepiej (szczegolnie jak ktos pamieta poprzedni album). Muzycznie jak zwykle (chociaz nowy sklad) wporzo.
Cilosc?! Sorry, dla mnie to jedna z najgorszych i najbardziej irytujacych piosenek Pogodna ever. Wyrzucilem ja z playlisty, podobnie jak Magnes, bo tylko mnie denerwuja. Po tej operacji albumu da sie jako tako sluchac a „Czemu wciaz jest czwartek” to faktycznie piekna piosenka – ale powiedzmy sobie szczerze – na poprzedniej plycie nikt by na nia nie zwrocil uwagi. 2/10