Trzy osoby na dwa głosy
Google pyta mnie, czy aby na pewno chciałem szukać takiej nazwy. I oferuje w zamian Merlin Lublin, czyli lubelski oddział sieci Leroy Merlin. Znalazłoby się tam pewnie kilka akcesoriów do takiego domowego, kameralnego grania, jakie proponuje zespół Meril Wubslin na nowej płycie. Jakichś dzwonków, grzechotek, kawałków drewna. Gitar chyba jeszcze nie prowadzą – o ile mi wiadomo. No i kierunek na Lozannę, a nie na Lublin. Choć statystycznie podpowiedź Google’a jest w pewnym sensie logiczna: coś takiego jak zespół ze Szwajcarii niemalże nie istnieje w międzynarodowym obiegu. Nie chcę oczywiście skreślać tego przemiłego kraju, ale muzycznie nie wypada obecnie imponująco, pomijając może free jazz i black metal. A płyta Alors quoi nie mieści się w żadnym z tych nurtów.
Wiele zespołów deklaruje zmianę stylu na nowej płycie. MW naprawdę to zrobili. Mniej przesterów, więcej pogłosu, bardziej minimalistycznie, ale ciągle transowo. Bo ich muzyka to mocno osadzona w ludowości – także tej pozaeuropejskiej (od pierwszych taktów Là-autour słychać afrykańskie inspiracje) – alternatywna piosenka z echami krautrocka i jeszcze francuskiego psychodelicznego rocka, bo to utwory francuskojęzyczne. Trochę ogniskowa, ale z ambicjami, żeby jednak wychodzić do publiczności szerszej niż ta, którą udałoby się zgromadzić przy jednym ogniu.
Miałem okazję słuchać pierwszej płyty Meril Wubslin sprzed ponad 10 lat – byli wtedy nawet na koncercie w Polsce – i kompletnie mnie to nie zainteresowało, a płyta wylądowała na liście albumów do oddania. Drugi album, Sinon, nadrabiany już teraz, wydał mi się już dużo bardziej intrygujący. W kilku utworach atakuje potężnym brzmieniem, który łączy rytualność The Velvet Underground z szerokością planów grup z Kranky i Constellation. Niezmienną rzeczą pozostały partie wokalne, wykonywane w autorskim dwugłosie przez Christiana Garcię-Gauchera i Valérie Niederoest, akompaniujących sobie na gitarach (skład uzupełnia perkusista Jérémie Conne). VU trochę tu momentami słychać (Flâner), ale w porównaniu z Sinon na Alors quoi trio wydaje się grać w pełnym skupieniu i okroiło swoją muzykę do niezbędnych elementów. Jest transowy puls, a zarazem w surowych brzmieniach akustycznych gitar i urozmaiconych perkusjonaliów dużo zmienności i życia. Jeśli Merlin, to bardziej ten z magii niż ten od tapet.
MERIL WUBSLIN Alors quoi, Les Disques Bongo Joe 2021, 7/10