Anulowano.pl
Kupiłbym taką domenę, gdyby była na sprzedaż. Miałaby duży ruch – nie wiem, jak długo, ale różne rzeczy trudno przewidzieć. Normalnie w świecie mediów społecznościowych człowiek dostaje głównie zawiadomienia o organizacji wydarzeń, a teraz powiadomień o anulowaniu lub odwołaniu (Odwolano.pl?) jakby więcej. Wśród ostatnich na mojej liście: dwudniowy Fryderyk Festiwal w Katowicach czy koncert Debashisha Bhatatcharyi (jeszcze wczoraj rano lajkowałem). Z pewnością dziś nadejdą kolejne, nie mam co do tego wątpliwości. Ostatnio coś takiego mieliśmy w kwietniu 2010 r., ale wtedy z grubsza dało się określić koniec okresu odwołań. W dalszej części napiszę za to, co w takim razie się udało? Tak, wiem, że jest to leniwa forma clickbaitu, ale zakładam, że mniej sytuacji się dziś udaje niż odwrotnie.
1. Udało się niewątpliwie Krzysztofowi Cybulskiemu. W sobotę zdobył drugie miejsce w ważnym konkursie Guthman Musical Instrument Competition w Atlancie. Impreza od lat nagradza (jak sama nazwa wskazuje) najbardziej innowacyjne instrumenty muzyczne, a Cybulski był już w gronie finalistów lub półfinalistów trzykrotnie – albo samemu, albo z kolegami z grupy panGenerator. Tym razem odniósł największy dotychczasowy sukces dzięki konstrukcji Memo/move – kontrolera MIDI wyposażonego w zautomatyzowane suwaki, które (uwaga) rejestrują ruchy grającego i je odtwarzają. Z tego, co wiem, rzecz zrobiła na gościach gali Guthman Competition duże wrażenie – ponoć jeden z jurorów, Jordan Rudess z Dream Theater, sam chciałby coś takiego mieć. Oglądałem prezentację i nie dziwię się.
2. Udało się też zespołowi Ciśnienie (a właściwie połączonym siłom formacji Ciśnienie, duetu Lód 9 i orkiestry dętej KWK Wujek). Co prawda nie znalazł się w moim zeszłotygodniowym zestawieniu lutowych premier jazzowych, ale doczeka się w ten sposób osobnej wzmianki, bo choć nie bardzo przemawia do mnie instrumentalno-wokalny początek ich Brass Album, to już Hotrs, czyli nowa wersja jednego z najbardziej znanych standardów muzyki rozrywkowej – nie będę wam spoilował do końca, choć tytuł nagrań już pewien spoiler zawiera – to rzecz nie tylko udana, ale udana w sposób spektakularny. W połowie Hotrs zdajemy sobie sprawę, że Morricone komponując na waltornię wiedział coś mądrego na temat odbioru „epicko” potężnych tematów. A w drugiej połowie utworu napięcie stopniowo rośnie. Bez polecenia tej wersji – i jeszcze równie potężnego utworu Same trupy – nie mógłbym spojrzeć w tych dniach w lustro (a ileż można oglądać Netflixa, rozrywkę niepodatną na wpływ wirusa z Wuhan).
3. Udało się też Temu Typowi Mesowi na płycie nagranej pod szyldem Biały Tunel (w składzie instrumentalno-producenckim Bartosz Tkacz i Szogun). Znowu mu się udało, chociaż poszedł tu w inną stronę, prując ścieżką Auto-tune’a bez trzymanki, w sposób utrudniający zrozumienie tego jak zwykle przytomnie lirycznie złożonego, choć momentami aż uciążliwie brnącego w osobiste wyznania materiału. Długo mi zajęło dojście do tego, co śpiewa Typ w utworze Cierp i prawdę mówiąc cały czas słyszę tam Tesla to nie czerwona porzeczka. Może to hiphopowa autosugestia. Niektóre z moich odtwarzaczy mają z kolei problem z zauważeniem, ślicznego skądinąd, przezroczystego CD w limitowanej edycji.
Udali się na tej płycie goście: Alyona Alyona – niebawem na Off Festivalu – Pezet, Frosti Rege i Paulina Przybysz. I z tą ostatnią udało się właściwie coś najważniejszego: utwór Niebywałe to chyba pierwsze tak otwarte, tak poważne i tak bezpośrednie starcie perspektyw męskiej i kobiecej w polskim rapie czasów dyskusji o jego mizoginii. Odnotował to już w swojej recenzji Jarek Szubrycht. Ja miałbym do dodania tyle, że trudno jeszcze z tego starcia wyciągnąć jakieś poważniejsze wnioski – poza jednym. Otóż najwyraźniej Niebywałe potwierdza, że ten cały stosunek do kobiet jest wpisany tak głęboko w estetykę hip-hopu, że wchodząca w ten gatunek z pozycji feministycznych kobieta robi to na zasadach wyznaczonych przez mężczyzn. Jak rapuje Przybysz, mogliśmy się przekonać całkiem niedawno na jej autorskiej płycie – i nie mogę powiedzieć, że w Niebywałych słyszę ten sam ton. Znaczenia są podobne, ale ton dostosowany do twardzielskiego, koszarowego. Pod tym względem utwór, który chce coś zmienić, pokazuje zarazem, że nic się w ten sposób zmienić nie da – język rapu kształtował się w męskiej szatni. A dwójka raperów nie dyskutuje, nie wchodzi ze sobą w interakcję, każde wygłasza swoje expose i trochę się jednak w tym utworze z refleksjami na temat przeciwnej płci mijają. Symboliczne.
Komentarze
Gdy w „HOTRS” usłyszałem znajomy motyw, a w opisie na Bandcampie odnośnie autorstwa znalazłem tylko „Music by Ciśnienie”, to się zacząłem zastanawiać, czy podobieństwo motywu, na którym wcześniej oparli „Rawę”, do „I Feel You” Depeche Mode to na pewno tylko przypadek. Poznałem muzykę tego zespołu wiosną zeszłego roku i bardzo polubiłem, ale straciłem do niego zaufanie. Nie wiem, co jest jego, a co wziął od innych.
To my podpowiemy z czego zrzynamy:
Fratres – Arvo Part
Same Trupy – Alfred Schnittke
Ego – Richard van Kruysdijk
HOTRS – amerykański folk
Rawa – to miała być beka z bluesa, ale wyszło przypadkiem podobne do Depeche Mode, niestety
Przy okazji, bardzo dziękujemy Redaktorowi za dobre słowa.
@Ciśnienie –> Bo to za dobra beka była. 🙂 Najlepszego!