Lekka, lżejsza i najlżejsza [PPP]
Dużo się ostatnio wydarzyło. Polska sprytnie próbowała wyjść z grupy, skoro nie udało się wybiec. Specjalizująca się już wcześniej w powolnym graniu grupa Low, która dziś przyjedzie (uwaga!!) na rozpoczynający się Halfway Festival w Białymstoku, próbowała sił w muzyce noise. Na rzucone przez Kamasiego Washingtona Heaven and Earth John Coltrane odpowiedział: Both Directions at Once (nowy album Coltrane’a opisywałem tutaj). A przechodzący powoli na tempo wpisów na Polifonii Kanye West wydał piąty producencki (mini)album w ciągu miesiąca, kolejną z zapowiadanych części Wyoming Sessions, płytę Teyany Taylor (tutaj link). EABS zapowiedzieli wydanie koncertówki podczas trwającego właśnie festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Nie będę na miejscu, by sprawdzić, ale w sprzedaży zdalnej wersja fizyczna niestety wyprzedana. Na pocieszenie – kolejni wykonawcy opublikowali nowe wydawnictwa.
LET’S EAT GRANDMA po opisywanym tu równo dwa lata temu debiucie nagrały płytę jeszcze bardziej przebojową, znów bezczelnie zaraźliwą i prostą, z wyjątkiem paru nudziarskich momentów w drugiej części. Choć na sam koniec pozwalają sobie na ekstrawagancki utwór Donnie Darko, finałowe wersy śpiewając na dronie wciśniętego rejestru syntezatora. Są więc i momenty niespokojnego szukania, i obiecywanej w mediach psychodelii. Jeśli ktoś się stęsknił za Sophie, opisywaną na Polifonii ledwie cztery dni temu, tutaj trafi na tę producentkę znowu, i to w najlepszych fragmentach płyty, które współprodukowała. Są wśród nich znane już i bardzo udane single: Hot Pink i It’s Not Just Me. Biorąc pod uwagę fakt, że Rosa Walton i Jenny Hollingworth ciągle nie mają jeszcze 20 lat, a razem mają mniej niż ja, ciekawi mnie werdykt młodszej publiki. Mnie Angielki ujęły jakimś coraz bardziej islandzkim brzmieniem swojej angielszczyzny, przebojowością w stylu duetu Tegan and Sara po technologicznym upgradzie, no i tytułem płyty I’m All Ears, który najlepiej wyraża to, jak się czuję z czwartku na piątek.
Po ekscesach prywatki ze zbyt dużą listą gości, jaka przytrafiła się ostatnio rysunkowej grupie GORILLAZ (teraz to już chyba oficjalnie rysunkowy band z najdłuższą dyskografią?), teraz dostajemy za to najbardziej kameralną płytę w dyskografii tej formacji. Właściwie już 2-D na okładce sygnalizuje, że będzie to rodzaj solowego albumu Damona Albarna przebranego w kostium płyty Gorillaz. Dlaczego? Może dlatego, że to donośniejszy głos, a są tu jakieś strzępki przekazu politycznego – od pierwszych wersów Humility (z partią gitary George’a Bensona) Albarn śpiewa o izolacji, choć oczywiście tęsknota miłosna, osamotnienie, nie jest taka znowu odległa od metaforycznego opisu Wielkiej Brytanii zamykającej się na świat. Jest tez bajeczka ze świata Gorillaz o trafieniu za kratki Murdoca, ale ignorowałbym, bo Albarn śpiewa jakoś tak od siebie. Ale przede wszystkim jest The Now Now (niezły tytuł) opowieścią o świecie mijanym na ostatniej trasie Gorillaz i podczas podróży po Ameryce: stąd Hollywood, Kansas, Idaho itd. Część miała premiery jeszcze w ubiegłym roku. Muzycznymi partnerami w tej podróży są James Ford i Remi Kabaka (ten drugi po raz kolejny), ale efekt końcowy wydaje się zbyt melancholijny (Idaho!) jak na płytę taneczną i jednak często nie pasuje do parkietu w swoich średnich tempach. Bardziej już nadawałby się – jak niezłe Lake Zurich czy bardzo dobre i tak samo smutne Souk Eye – jako soundtrack do jazdy samochodem, co można wypróbować w drodze na Open’er. Przynosi za to odwołania do soulu i nieco oldskulowe elektroniczne brzmienia, co powinno się spodobać fanom pierwszych nagrań Gorillaz. Energią wyróżnia się Tranz – nie wiedzieć czemu niewykorzystany jako utwór singlowy – oraz Hollywood ze Snoop Doggiem i Jamiem Principle (wyczerpują listę gości, w sposób nie zbyt zaskakujący, bo już na niej bywali). Widać, że to „teraz” z tytułu płyty odnosić się może do sposobu powstawania – od razu, spontanicznie, bez wyczekiwania i cyzelowania pomysłów. Co ma tyleż zalet, co wad, ale na koniec daje jednak trochę przyjemności i odrobinę zaskoczenia. Chociaż Albarnowi koniecznie ktoś powinien udzielić jakiejś psychologicznej konsultacji. Może za tydzień nad polskim morzem?
Trzecia z lekkich i miłych premier tygodnia ukaże się wprawdzie dopiero jutro, za to będzie wsparta stosowną imprezą nad Wisłą. Ta płyta to Ostatni dzień lata firmowana nazwą PEJZAŻ, za którą ukrywa się dobrze już znany – choćby z duetu Ptaki – Bartosz Kruczyński. I jest to znów próba przetworzenia krajobrazu starych polskich piosenek, w tym wariancie jeszcze bardziej zapomnianych. To, co w utworze Miasta mrok, producent robi z utworem Iwony Niedzielskiej Co pozostanie, z miejsca kreśli obraz tego procesu: odcedzanie kiczu, wyjęcie z oryginalnego kontekstu, choć z pozostawieniem klimatu, z założeniem filtra nostalgii. Te źródła często są trudne do zidentyfikowania, ale zabawa do tego mobilizuje. Konieczna jest dekonstrukcja tekstu – czasem wystarczy z niego jedna pętla (choć przemontowana, jak fragment z Alicji Majewskiej w Tyle znaczeń) – któremu trzeba na nowo zbudować otoczenie, by przy zmieniającym się znaczeniu zachował emocje. Zwykle są to klimaty z okolic Balearic, który to nurt najwyraźniej wydał nad Wisłą swoją rzeczną odmianę (w końcu na Wiśle też są wyspy), współczesnego disco albo deep house. Klasę Kruczyńskiego najłatwiej jednak poznać po prowadzeniu narracji – filmowym, z rozwinięciem tematu i długimi partiami instrumentalnymi, w których sample w sposób naturalny budują kulminację, często taką o orkiestrowym rozmachu. Powinni mu teraz dać całą Zimną wojnę Pawlikowskiego do remiksu. A po Skalpelu środowisko The Very Polish Cut Outs to kolejni kandydaci do orderu państwowego za odświeżanie rodzimej tradycji, tyle że tu nie zawsze z gatunku tych najszlachetniejszych i najlepiej pamiętanych.
Dla czytających wpisy na Polifonii do końca mam takie otwarte pytanie odnoszące się jeszcze do Kamasiego Washingtona. Otóż – jak wiadomo – grał w studiu i na koncertach ze Snoop Doggiem. Sam jak przez mgłę pamiętam koncert tego ostatniego na Open’erze w roku 2005. Czy tam, w tym dość kolorowym i sporym składzie, nie było aby saksofonisty? A jeśli był, to czy nie taki wielki i poczochrany? Bo to by nam załatwiało problem pierwszej wizyty Kamasiego w naszym pięknym kraju. I to tyle, wracam do słuchania – bo jak widać poniżej, jest jeszcze trochę zaległości – i na dziś nie mam więcej pytań.
Oceny po pierwszych odsłuchach:
GORILLAZ The Now Now, Parlophone 2018, 7/10
LET’S EAT GRANDMA I’m All Ears, Transgressive 2018, 7-8/10
PEJZAŻ Ostatni dzień lata, The Very Polish Cut Outs 2018, 8/10
Ukazały się w tym tygodniu:
[26.06] Age Coin Maybe Fake Is What I Like, Posh Isolation SP
Alex Zhang Hungtai Divine Weight, NON
[24.06] Brent Gutzeit Confusing the Cat with „Dad Jokes”, JMY
[26.06] Container LP, Spectrum Spools LP
Diali Cissokho & Kaira Ba Routes, Twelve/Eight
Drake Scorpion, OVO
[27.06] efektvol Soyuz 30, Nasiono
Florence + The Machine High as Hope, Universal
Fufanu Dialogue I, One Little Indian EP
Gorillaz The Now Now, Parlophone
Gwenifer Raymond You Never Were Much of a Dancer, Tompkins Square
Hana Vu How Many Times Have You Driven By, Luminelle
[23.06] How? Why? Don’t Cry, You Shit!, Gotta Let It Out MC
I See Hawks In LA Live and Never Learn
Jacek Kochan Ajee, Audio Cave
Jaye Jayle No Trail and Other Unholy Paths, Sargent House
Jazzanova The Pool, JCR/NoPaper
Jim James Uniform Distortion ATO
Jodie Lowther & A.R.C. Soundtracks The Blow Volume 4, Front & Follow MC, DL
John Coltrane Both Directions at Once: The Lost Album, Impulse!
John Kameel Farah Strands: Solo Piano Improvisations, Neue Meister
Let’s Eat Grandma I’m All Ears, Transgressive
Nick Freitas Day & Dark, Poppy Peak
[27.06] Nick Martin Separation, Gotta Let It Out 2LP
Nicolas Wiese Unrelated, Karlrecords
Nima Aghiani REMS, PTP MC, DL
[28.06] Palmer Eldritch Sidereal, Trzy Szóstki
[30.06] Pejzaż Ostatni dzień lata, The Very Polish Cut Outs
Pendulum The Reworks, Earstorm
[26.06] Ramin Djawadi Westworld: Season 2 OST
Ray Davies Our Country: Americana Act II, Legacy
[24.06] Skip&Die Muti Murder, Crammed Discs
Sons Of Bill Oh God Ma’am, Loose Music
Sroczyński Ajulella, Recognition
[23.06] Teyana Taylor K.T.S.E., GOOD
The Essex Green Hardly Electronic, Merge
The Flaming Lips Seeing the Unseeable: The Complete Studio Recordings of The Flaming Lips 1986-1990, Rhino 6CD
The Milk Carton Kids All the Things That I Did and All the Things that I Didn’t Do, Anti-
The Rock*A*Teens Sixth House, Merge
The Vines In Miracle Land, Wicked Nature
Them Are Us Too Amends, Dais
Tropics Nocturnal Souls
[26.06] USe Selflic, Born Bad
[27.06] Utada Hikaru 初恋 (Hatsukoi), Epic Japan
[26.06] VA Bury Me In the Corner of the Yard, Death Is Not the End MC, DL
VA Gathered From Coincidence: The British Folk-Pop Sound of 1965-66, Cherry Red
Wild Moccasins Look Together, New West
[27.06] Young Bans Young Bans vol. 5, Young Bans Foundation EP
Wszystkie premiery 29.06, chyba że oznaczyłem inaczej.
Dziękuję za wszystkie płyty udostępnione do oceny z wyprzedzeniem.
Komentarze
Co do Florence się nie pomyliłem można, ale czy warto? Jeśli chodzi o Gorillaz to dla mnie lepiej niż na poprzedniej, ale Albarn solo to tylko w takim wykonaniu jak na Everyday Robots.
Gorillaz, „The now now” (Parlophone/Warner)
__________
czyli 11 przecietnych i szybko nagranych midtempo-discohits. Niecaly rok po „Humanz”
troche mniej gosci a uwaga jest skierowana na wokalu Damona Albarna i jego wlasnych
tekstach (osobistych) i chyba najbardziej bliski d.Blur.
„Fire fies” OK.