Niezwykłe dzieje Plastikowego Bertranda
Długi wpis, ale mało słów. Tak jak długa historia, chociaż płyta króciutka. Ten singiel ukazał się dawno dawno temu nakładem Tonpressu, więc w Polsce był znany stosunkowo dobrze jak na lokalny (Belgia) i popowy odprysk punk rocka. Mimo to relacjonowana od jakiegoś czasu przez „Libération”, a ostatnio przez „Guardiana” afera jakoś nie zainteresowała dotąd polskich mediów. Oto po latach odezwał się Lou Deprijck, w roku 1977 producent i współautor największego hitu Plastic Bertranda „Ça plane pour moi” i zdradził, że sam nagrał tę piosenkę w studiu, śpiewając ją też samemu. Czyli że Plastic B. był nie tylko punkowym pozerem, żartem (w sumie sama piosenka była rodzajem wariackiego żartu), ale i marionetką, słowem – już zupełnie plastic.
Dziś więcej niż zwykle materiałów wideo – najpierw proszę sobie przypomnieć „oryginał”:
W zasadzie piosenka jak piosenka, może by i przepadła i zakurzyła się w historii popu, gdyby nie to, że wyjątkowo często ją coverowano, można wręcz powiedzieć, że jako przykład punka plastikowego i telewizyjnego pasowała („To mi pasi” – można w sposób bardzo wolny przetłumaczyć trochę dziwaczny tytuł) w repertuarze wielu artystów jako przewrotny standard. Moja ulubiona była wersja Sonic Youth…
Chociaż i dziś wraca co jakiś czas, na przykład w wersji Vampire Weekend – tu słychać, że jej atrakcyjność polegała między innymi na francuskim tekście, który anglojęzyczni wokaliści zawsze, ale to zawsze w paskudny i zabawny sposób kaleczyli:
Przy okazji wpisywania tej notki, uświadomiłem sobie, że ciekawy cover „Ca plane pour moi” ma na swoim koncie także konkurencyjny zespół belgijski, legenda muzyki elektronicznej Telex:
Była i polska wersja, zwracam uwagę na specyfikę lokalną w tekście na końcu:
Ciekawe jest zakończenie tej historii – Deprijck dowiódł wprawdzie, że to on zaśpiewał, ale okoliczności powstania „Ca plane…” dalej wzbudzają kontrowersje, bo nieco bardziej przykurzony przebój gejowskich punków (grupa angielsko-belgijska) z Elton Motello, moim zdaniem nawet zgrabniej zaśpiewany, ma dokładnie taki sam podkład instrumentalny. Z jednej kompozycji powstały więc najprawdopodobniej od razu dwa hity – jeden mainstreamowy, a drugi niszowy. Ten drugi (też coverowany, m.in. przez The Damned) brzmiał tak:
Kariera Plastic Bertranda była więc może krótka, ale z całą pewnością był pionierem, gdy idzie o wokalistykę, która polega na poruszaniu ustami. Za kilkanaście dni będzie lat 20, odkąd Milli Vanilli przyznali się do tego, że nie śpiewali w swoich hitach. Chociaż w tej jednej dziedzinie Belgowie byli pierwsi.
PLASTIC BERTRAND „Ca plane pour moi”
RKM Records 1978
(bez oceny)
Trzeba posłuchać: To singiel, więc wiadomo czego – zresztą każdy już i tak pewnie tę piosenkę słyszał.
Komentarze
jesli tylko szkla brakuje…
to zyc, a nie umierac!!!