Skandynawskie Horyzonty
Dziś króciutko – o festiwalu filmowym, który w coraz większym stopniu jest też imprezą muzyczną. Mam wrażenie, że coraz więcej letnich imprez (włącznie z samymi festiwalami muzycznymi) decyduje się na interdyscyplinarność, bo ich organizatorzy mają świadomość, że publiczność dzieli się nie wzdłuż dziedzin kultury, tylko w poprzek – zgodnie z tym, jak przebiegają ponaddziedzinowe „estetyki”. I tak kino autorskie często lepiej się komponuje z autorską wizją muzyczną niż z innym kinem, choć właściwie powinno stać na tej samej półce, co to ostatnie. Tytułowy dla wrocławskiego festiwalu Horyzont jest czymś w poprzek, więc w sumie się zgadza…
Ponaddziedzinowe są również słynne granty i programy kulturalne Królestwa Norwegii, o których już wielokrotnie wspominałem. Właśnie ogłoszono pierwszych gości drugiej edycji dość świeżej imprezy, która odbędzie się w październiku w Łodzi – Nordland Art Festival. Jak łatwo się spodziewać jest wśród nich (świetna – stąd łatwo się spodziewać) grupa Jaga Jazzist, parokrotnie już koncertująca w Polsce. JJ wystąpią także na Nowych Horyzontach – już jutro, na sam początek festiwalu. I będą jednymi z serii bardzo ciekawych norweskich wykonawców na miejscu. Waszą uwagę chciałbym zwrócić (po raz kolejny) na Susanne Sundfør i Supersilent, czyli wykonawców poniedziałkowych. Bardzo różnych, ale świetnych na żywo. Oraz na Jono El Grande i Lindstrøma na koniec imprezy. Tutaj wszystkie zawiłości programu muzycznego Horyzontów, na które przyciągać będą też oczywiście występy zespołów Grinderman i Boris.
Sam dzisiaj urządzam – trochę przy okazji NH – swoisty przegląd jednej ze skandynawskich wytwórni muzycznych. W Dwójce o 23.00 w cyklu „Noc z wydawcą” prezentuję płyty ze Smalltown Supersound. Nie widzę wśród najważniejszych skandynawskich nowości rzeczy, które bym zignorował, więc sięgnę przy tej okazji po album, z którym zetknąłem się dopiero teraz, przy okazji przygotowań do audycji o wytwórni z Oslo – „K-X-P” fińskiego tria K-X-P. Zważywszy na stylistykę – połączenie krautrockowej motoryki, stylu PIL, pozbawionego słodyczy Blondie i współczesnego „dyskotekowego” grania zespołów ze sceny niezależnej – powinienem to poznać wcześniej. Album jest nierówny, ale wart uwagi ze względu na kilka kompozycji i – co ciekawe w tym kontekście – nieźle się w nim przegląda cała skandynawska estetyka alternatywnego grania. No i ważna informacja – K-X-P również zagrają w Polsce, przy okazji Europejskiego Kongresu Kultury we Wrocławiu, 9 września. Tutaj szczegóły.
K-X-P „K-X-P”
Smalltown Supersound 2010
7/10
Trzeba posłuchać: „Mehu Moments”.
Komentarze
ze Smalltown koniecznie polecam sprawdzić:
– Kim Hiorthøy
– Nisennenmondai
– Sunburned Hand Of The Man
– Bjørn Torske
– Diskjokke
K-X-P o ile na płycie dosyć nudno i powtarzalnie, o tyle na koncertach o wiele lepiej, więc warto sprawdzić we Wrocławiu
a potem warto przenieść się do finlandzkiego Fonal Records 🙂
@kkuba –> Brzmi to prawie jak playlista audycji, z której właśnie wróciłem do domu. : -) A co do Fonal Records – już niebawem w Polifonii słówko o niesamowitej premierze z tej wytwórni.
K-X-P zostawiam sobie na później, a tymczasem… O, widzisz, Ty piszesz o NH, Jarek Sz. tam nawet współpracuje, ale szumi o tym poza blogiem… A czy któryś z Was jurorzy w ukraińskiej wersji Neuro Music? Bo się zastanawiam, komu gratulować gustu – za wywyższenie perełki o nazwie Anniebri [ http://www.myspace.com/brizhataya ].
Hm, Neuro Music musiałem sobie darować, ale czy Jarek czasem jednak tam nie jurorował?
kkuba, a tak ze 2-3 konkretne plyty na poczatek polecisz? jestem zielony w temacie a brzmi ciekawie.
Kim Hiorthøy – „Hei”, potem jakoś nie byłem na bieżąco
Nisennenmondai – „Destination Tokyo”
Bjørn Torske – „Kokning” z ubiegłego roku
Diskkojje – „En Fin Tid” z 2010, najnowszej jeszcze nie słyszałem
Sunburned Hand of the Man – w Smalltown wydali tylko „Fire Escape”, a poza tym mieli wydawnictw od groma
jest jeszcze Lindstrøm z „Where You Go I Go Too”
i monolit „Kaleidoscopic” Larsa Horntvetha z Jagga Jazzist (jeden długi, orkiestrowy utwór)
aha i jeszcze przegenialna rzecz Monopot „Something Is Like Nothing Was”, którzy już chyba niestety nie planują nic wydać, ale warto sięgnąć po ich płytę sprzed dekady
dzieki.
To ja polecam jeszcze moją ulubioną skandynawską pozycję ostatnich kilku miesięcy http://www.popupmusic.pl/no/32/recenzje/1351/huntsville-for-flowers-cars-merry-wars Poprzednie dwie płyty wydali w Rune, teraz mniejszy label. Warto posłuchać
a jak RUNE to FIRE! 😉
http://www.runegrammofon.com/artists/fire_/rcd-2111-fire-with-jim-o-rourke-unreleased-cd/