Bo tematów było za dużo

Jeśli nie pisałem (a chwilę nie pisałem), to dlatego, że nie bardzo było kiedy pisać. A jeśli dziś piszę o wszystkim po trochu, to dlatego, że w świecie muzycznym ciągle dzieje się na tyle dużo, by nie załatwić tego dziś dwoma zdaniami. Trzy należałoby poświęcić na same tylko pożegnania. Jan Ptaszyn Wróblewski był w końcu czołową postacią polskiej sceny jazzowej, a zarazem jej wyjątkowym kronikarzem, niezwykle skromnym i przemiłym człowiekiem, radiowcem chyba najbardziej zasłużonym dla promocji polskiego jazzu. Jako pierwszy z tego polskiego środowiska trafił do Stanów, jako pierwszy grał w Newport. Był realnym pomysłodawcą serii Polish Jazz, bo wszystko zaczęło się od jego uwagi rzuconej po powrocie jednej z pierwszych tras zagranicznych polskich jazzmanów (to już trzy zdania, a ciągle żadnej nadmiarowej informacji – więcej o historii serii Polish Jazz tutaj). Jacek Zieliński należał do najwybitniejszych twórców tego, co nazywaliśmy bigbitem, polską odpowiedzią na rock’n’rolla. Ale to również ojciec duchowy art rocka w jego polskiej inkarnacji, łączącej lokalny koloryt i stylową biegłość. A Steve Albini był tym jednym producentem, którego musiał spotkać na swojej drodze każdy fan sceny niezależnej. Zwolennikiem dobrze pojmowanej surowości, twardym w kwestii etosu pracy, ale bardzo otwartym w podejściu do różnych konwencji (od hardcore’a do folku) i spontanicznym, kluczową postacią sceny chicagowskiej – w latach 90. pulsującego rozmaitością tygla gatunków. Szczęśliwi muzycy, którzy go spotkali na swojej drodze. Nieszczęśliwi za to pokerzyści, którzy na niego trafili bo jako amatorski zawodnik w tej dyscyplinie ogrywał ich podobno bez litości.

Każdy z nich zasłużył na osobne pożegnanie i zapewne jeszcze do nich wrócę. Tak jak właśnie wracam do kraju po krótkim wypadzie na bardzo daleki Zachód – w jego możliwie jeszcze europejskiej odsłonie.

Byłem na kolejnej edycji festiwalu Long Play w Nowym Jorku. Wyjazd połączony był z prywatną, pierwszą w życiu wizytą w tym mieście (finansowaną też w całości prywatnie, miasto okrutnie drogie, wszystko więc ma swoje granice), więc w podejściu do programu musiałem być wybiórczy. Choć cała impreza odbywa się na Brooklynie, dającym spore wytchnienie po zwiedzaniu Manhattanu, nie tak głośnym i turystycznym. Zaplanowane w dość szalonym kuratorskim geście koncerty – łącznie ponad 50 – odbywały się w okolicy miejscowej Brooklyn Academy of Music, instytucji z historią sięgającą XIX wieku, m.in. w niedalekim centrum kulturalnym BRIC i klubie Roulette. Pierwszego dnia widziałem w tym ostatnim miejscu Anę Roxanne z utworami opartymi na eterycznych wokalizach, nie najłatwiejszych do odbioru w jetlagu, a później zdecydowanie żywszy program utworów Ryuichiego Sakamoto z przekrojowego albumu 1996, co Ken Thomson, klarnecista Bang on a Can All-Stars, przedstawił jako nowsze wersje czegoś, co już i tak było nowymi wersjami znanych kompozycji Japończyka. Słuchało się tego wybornie, a uwagę ogniskował nowojorski weteran Mark Stewart, który partiami gitary nieco przybliżał ten repertuar do sceny RIO lat 70. Domyślam się, że będzie wersja studyjna tego materiału.

Na pewno pojawi się na płycie po raz kolejny duet Sylvie Courvoisier i Mary Halvorson – podczas występu mówiły o tym, że lada dzień wchodzą do studia. Sam materiał, pełen żywiołowego, gęstego grania, z prowadzonymi unisono skomplikowanymi partiami gitary i fortepianu, zapowiada się fenomenalnie. I bardzo silnie zaakcentowały wirtuozowski charakter tego festiwalu. Tego ducha podtrzymywały występy fagocistki Rebeki Heller w repertuarze Reicha i Eastmana oraz fenomenalnej flecistki Claire Chase, która na festiwalu wykonała m.in. zupełnie nowy, napisany dla niej utwór Terry’ego Rileya The Holy Liftoff. Głośnego Jeffa Millsa z żalem darowałem sobie, by posłuchać jeszcze jednego wirtuoza – Marc Ribot na wysłużonym akustyku wykonał perfekcyjną ścieżkę dźwiękową do Brzdąca Charliego Chaplina. Draft tego tekstu piszę notatniku na smartfonie, który uparcie próbuje mi Ribota zmieniać w Robota, w czym jest pewnie jakiś przypadkowy sens, bo timing amerykańskiego gitarzysty był tak nienaganny, że całość brzmiała niczym odtworzona z taśmy, a nie grana na żywo.

Trzeciego dnia wybrałem z bogatej oferty kolejny solowy występ: Josha Johnsona, który w klaustrofobicznym, ciasnym i ciemnym klubie Public Records trochę improwizował, a trochę prezentował premierowo materiał z płyty Unusual Objects. To już w tej chwili jest jedno z pewnych wydarzeń do kroniki 2024 r., miło więc było się dowiedzieć, że cały album nie jest studyjną sklejką, bo Johnson – saksofonista znany m.in. z rewelacyjnego kwartetu Jeffa Parkera – jest w stanie go wykonać prawie 1:1 live, nogami obsługując delaye, loopery, a przede wszystkim harmonizer, który jest cichym bohaterem albumu (niestety, było za ciemno, by odgadnąć markę urządzenia). Świetnie przyjęto niedawnego zdobywcę Paszportu POLITYKI Iwo Jedyneckiego w repertuarze Glassa przepisanym na akordeon – widziałem nawet łzy wzruszenia na widowni w kawiarni BAM. Był jeszcze duet Immanuel Wilkins / Jason Moran, a na zakończenie imprezy – Music for 18 Musicians wykonywane przez odpowiednio poszerzony skład Bang on a Can All-Stars, w którym wypatrzyłem m.in. skrzypka Dariana Donovana Thomasa (znanego u nas m.in. z zespołu Arooj Aftab). Drugi raz słyszałem ten utwór na żywo (poprzednio Ensemble Modern) i to wykonanie zrobiło na mnie wrażenie bardziej swobodnego, może mniej precyzyjnego, za to bardzo żywiołowego i świetnie eksponującego współpracę sekcji wokalneji klarnetów. Wyszło poza godzinne ramy, a na koniec pojawił się na scenie sam 88-letni kompozytor.

Wysłuchać jednego z największych utworów XX wieku, zobaczyć Steve’a Reicha na scenie w Brooklynie i umrzeć nie byłoby pewnie najgorszym z możliwych rozwiązań, zamierzam jednak poprowadzić ten wózek nieco dalej, licząc na jakieś kolejne zaskoczenia. Nie należy do nich nowa płyta Reflections of Purple Sun (Astigmatic) grupy EABS. Nie należy w pozytywnym sensie – zespół nie schodzi poniżej swojego bardzo wysokiego poziomu, wracając zarazem na pozycje reinterpretatorów polskiej tradycji jazzowej. Tym razem dostajemy współczesną odpowiedź na album Purple Sun kwintetu Tomasza Stańki. Płytę klasyczną, niezepsutą na pewno w tej wersji, z kilkoma znaczącymi highlightami w postaci na pewno utworu tytułowego i żywiołowego, klubowego (w końcu EABS płytę Stańki wybierali m.in. pod kątem rytmicznych walorów) My Night, My Day. Trzeba tego posłuchać na początek premierowego piątku – na tyle daleko od oryginału, na ile się da, żeby nie stracić duchowego kontaktu z legendą. A to pewnie tylko drobna część tego, co w tym tygodniu najważniejsze. Poniżej reszta. Wracam do nadrabiania tego, czego nadrobić się w oczywisty sposób nie da.

A czy pisałem, że Illinoise – musical oparty na najlepszej płycie Sufjana Stevensa – ma cztery nominacje do Tony Awards i że przez przypadek go widziałem kilka dni temu? No, ale to może na zupełnie inną okazję.     

PREMIERY PŁYTOWE TYGODNIA

7.05 Temir Alcy Temir Alcy, Stroom.TV
9.05 Daltonists Daltonists
10.05 A.G. Cook Britpop, New Alias
10.05 Amen Dunes Death Jokes, Sub Pop
10.05 Angus & Julia Stone Cape Forestier, PIAS
10.05 Arab Strap I’m totally fine with it don’t give a fuck anymore, Rock Action
10.05 Bab L’ Bluz Swaken, Real World
10.05 Ballaké Sissoko & Derek Gripper Ballaké Sissoko & Derek Gripper, Matsuli Music
10.05 Dälek Negro Necro Nekros, Ipecac
10.05 DEHD Poetry, Fat Possum
10.05 Douglas Dare Omni, Erased Tapes
10.05 EABS Reflections of Purple Sun, Astigmatic
10.05 El Jard​í​n de las Matem​á​ticas (The Garden of Mathematics) El Jard​í​n de las Matem​á​ticas (The Garden of Mathematics), Penultimate Press
10.05 For Example John Hello Stranger
10.05 France Jobin Inifnite Probabilities (Particle 2), Room40
10.05 Gentlebutterfly Filmic EP, FPE
10.05 Ghostface Killah Set the Tone, Mass Appeal
10.05 Gordan Gordan, Glitterbeat
10.05 Heith The Liars Tell…, PAN
10.05 How To Dress Well I Am Toward You, Sargent House
10.05 I. Jordan I Am Jordan, Ninja Tune
10.05 Iglooghost Tidal Memory Exo, Lucky Me
10.05 Jason Treuting Go Placidly with Haste, Cantaloupe
10.05 Jim White & Marisa Anderson Swallowtail, Thrill Jockey
10.05 Jordan Rakei The Loop, Decca
10.05 Keeley Forsyth The Hollow, FatCat
10.05 Kings Of Leon Can We Please Have Fun
10.05 Knocked Loose You Won’t Go Before You’re Supposed To, Pure Noise
10.05 Lady Starlight Capricorn Rising, Tresor
10.05 Les Savy Fav Oui, LSF, Frenchkiss
10.05 Luka Aron XV XXVII III XXI IX: Variations & Coda, Warm Winters Ltd.
10.05 Mary Lattimore and Walt McClements Rain on the Road, Thrill Jockey
10.05 Mick Harvey Five Ways to Say Goodbye
10.05 Orville Peck Stampede: Vol. 1, Warner
10.05 Pokey LaFarge Rhumba Country, New West
10.05 Sisso & Maiko Singeli Ya Maajabu, Nyege Nyege Tapes
10.05 Sławek Jaskułke Sławek Jaskułke at Inryo-ji Temple Japan, Sea Label
10.05 Speed Dealer Moms Birth Control Pill EP, Evar
10.05 The Day The Kids Are Alright, Sinnbus
10.05 Tom Skinner Voices of Bishara Live at „mu”, International Anthem
10.05 Transmission Towers Transmission One, Mr Bongo
10.05 VA Ghana Special 2: Electronic Highlife & Afro Sounds In The Diaspora, 1980​-​93, Soundway
10.05 Villagers That Golden Time
10.05 Yaya Bey Ten Fold, Big Dada
10.05 Youbet Way To Be, Hardly Art