Malowanie na desce

Są różne kategorie piękna. Jest PJ Harvey z zespołem grająca The Garden na żywo, co pewnie potwierdzi w Warszawie kilka osób po dwóch koncertach. Ale są i filmy o przejazdach na ostrym kole przez miasto, a kiedyś – deskorolkowe VHS-y. I właśnie do jednego z tych ostatnich dopisał się Joseph Shabason, kanadyjski multiinstrumentalista, którego bardzo lubię i miałem już okazję tu opisywać. Obejrzał na nowo kultowy film Welcome to Hell z 1996 r. i wyobraził sobie, co by było, gdyby zamiast The Misfits, Van Halen, Pink Floyd, Black Sabbath czy Sonic Youth w podkładach do ewolucji na desce pojawiło się coś zupełnie innego. I nagrał nową muzykę do przejazdów Mike’a Maldonaldo, Elissy Steamer czy Jamiego Thomasa, pokazując, jak bardzo muzyka zmienia odbiór.        

Shabason zamalowuje więc muzyką coś już dawno namalowanego. Ale nie wykonał tego zadania sam – towarzyszy mu zmieniający się skład muzyków: świetne partie grają Michael Davidson na wibrafonie, Thom Gill na gitarze (nieco Zappowskie solo w module Brian Anderson/Satva Leung), śpiewa Felicity Williams, pojawia się całe grono innych. Grają ostro funkujący jazz w stylu późnego Davisa albo delikatnie, na krawędzi smooth, blisko estetyki Sama Gendela (Shabason też zresztą wykorzystuje elektroniczny instrument EWI), kończą marzycielską, zwalniającą nagle bieg wydarzeń tytułową balladą – kiedy się ją ogląda wraz z fragmentami oryginalnych klipów, z tego pełnego wigoru młodzieńczego zjawiska wyciśnięta zostaje czysta pokoleniowa nostalgia. A całość przypomina muzyczny palimpsest, z pewnością niewybitny, ale jakże różnorodny, wciągający i dający sporo radości, szczególnie kiedy już przejrzymy materiał wyjściowy.       

JOSEPH SHABASON Welcome to Hell, Telephone Explosion 2023