Rozróżniamy nazwy: Botanica, Ekotonika, Etnobotanika

Nie lubię autorów, którzy twierdzą, że robią coś tylko dla siebie. Prawda jest jednak taka, że jako przebodźcowany słuchacz z coraz większym trudem zapamiętuję i rozróżniam wszystkie nazwy muzycznych grup i projektów. A jeśli w ciągu kilku tygodni w Polsce ukazują się nowe nagrania Botaniki, Ekotoniki i Etnobotaniki, mogę mieć problemy. Skąd ta fala związków z przyrodą, ekologią? A może to, co słyszałem, zacząłem wrzucać automatycznie do jednej szuflady tylko dlatego, że sam właśnie wybierałem się na wakacje, a część z tych nagrań trafiła do mnie, gdy odpoczywałem na łonie natury. Teraz już – mam nadzieję – rozumiecie, po co mi ten dzisiejszy poradnik. A po co przemiłym osobom czytelniczym? Bo jest tu czego słuchać. Bo wreszcie wyjątkowo dobrze wpisują się te nagrania w klimat tego lata. Pod warunkiem oczywiście, że nie szukacie przebojów, tylko ścieżki dźwiękowej.          

BOTANICA Invisible Gardener, Umé Records 2023 

Zacznę od chronologicznie najnowszego materiału, który za jedyne 1200 jenów możemy kupić na kasecie w tokijskiej Umé Records. Label specjalizuje się w muzyce New Age, do której to stylistyki zdecydowanie najbliżej ze świata Botaniki. Projektu muzycznego Macieja Panka, znanego m.in. z albumów Arboretum i Basen, zawsze blisko natury i w szeroko rozumianym nurcie ambientu. Na Niewidzialnym ogrodniku nie tylko styl wydania, ale i zawartość kojarzy się z japońskim ambientem, i są to skojarzenia niezwykle miłe.  Wydawcy rzecz się skojarzyła z czerwcowym deszczem, mnie kojarzy się jednak bardziej z upalnym wieczorem w lipcowej Polsce (i wyszedł – stosownie do tego – w połowie lipca). Mylące może być tu choćby Canopy (jeden z moich ulubionych fragmentów) jako ambient podszyty dubem z dźwiękami natury w tle. Czy ten utwór nie mógłby się znaleźć na pozostałych dwóch opisywanych dziś płytach? Kto wie – a jeśli tak, to konieczne przeróbki nie byłyby wielkie. Ale już Donas, w którym Botanica schodzi do bardzo delikatnego, ale wciąż mocno uduchowionego ambientu, pozostaje fragmentem ściśle przypisanym do tej konwencji.

EKOTONIKA Rain, Storm and Dreams, Antenna Non Grata 2023 

Gdzie Botanica kończy kreślić swoje pastelowe pejzaże, tam zaczyna się Ekotonika ze swoimi – leciutkimi, ale jednak – odnisieniami do sceny industrialnej. Nagrane przez duet Marcina ,,Kartona’’ Karczewskiego i Mata Barskiego Rain, Storm and Dreams to, owszem, ciągle muzyka bardzo impresyjna i pejzażowa, ale już trochę bardziej dla miłośników modnego nurtu urban exploration. Kojarzy się bowiem z przejmowanymi na powrót przez naturę – niczym w malowniczych obrazach z gry i serialu The Last of Us – dawnymi siedliskami ludzi. Pojawia się tu gdzieś nawet i gitara, wprawdzie elektryczna, ale wykorzystana z pewnym szlachetnym umiarem, który każe sobie przypomnieć muzykę Gustavo Santaolalli do oryginalnej gry wideo studia Naughty Dog. Tyle że jednak utwory Ekotoniki – od pierwszego w programie Expedition In the Rain – wydają się jednak zdecydowanie autonomiczne. Kreują własną, niezależną wizję. Nieco bardziej smętną, a może nawet przygnębiającą niż pozostała dwójka, ale jednak jest w niej coś magnetyzującego. Sposób, w jaki Barski i Karczewski potrafią „zepsuć” konwencję, wyjściowo ładną, może się podobać. I da się w to wsiąknąć, jak w te reklamowane jako ideowo związane z albumem bagna i szuwary. Większą dawkę hałasów i szmerów przynosi dopiero końcowe Dreams Among Meadows. Ale i tak jest to jedna z lżejszych pozycji w rosnącym katalogu Antenny – i wyjątkowo dobry punkt startowy dla tych, którzy chcieliby ten katalog zgłębić, a jednocześnie baliby się trafić na początek na nagrania bardziej radykalne.     

ETNOBOTANIKA Leśne duchy, The Very Polish Cut Outs/Superkasety 2023 

Najdalej od ambientu jesteśmy na nowym albumie Etnobotaniki – przyjętym świetnie i z miejsca wyprzedanym (ukazał się pod koniec czerwca), firmowanym przez śląski duet Alergeeka i Uwdara, znany z katalogu labelu Superkasety (znakomity Fruwający przestępca). Najnowsze Leśne duchy wydały połączonymi siłami właśnie Superkasety i specjalizujący się w klubowej duchologii The Very Polish Cut Outs. Szczypta ambientu i tu jest – tyle że rozumianego bardziej jako ambient elektroniczny z okolic The Orb, mocno podbity dubem, wpadający co rusz w miarową rytmikę – bardziej jednak hipotyzującą niż taneczną. Cały album ma wyraźnie kolażową strukturę, a ważny element stanowią fragmenty monologów z polskich filmów, w większości mocno związanych z naturą, porami roku, przyrodą – m.in. z Wojciechem Mannem obsadzonym w wybitnej roli w tym kolażu. Ta kolażowość pcha Etnobotanikę w rejony opowieści o środowisku naturalnym, ale podszytej tajemnicą, może nawet magią. Klimat kryje się gdzieś pomiędzy słowami i pomiędzy prostymi w istocie beatami – w naszych skojarzeniach, wyobrażeniach. Finałowe utwory pchają to wszystko w stronę coraz odważniejszych eksperymentów dźwiękowych (co łączy myślenie autorów z Ekotoniką), również o dubowym charakterze. Przy czym ciekawe w tym bardzo udanym zestawie jest to, że buduje – razem zresztą z obiema poprzednimi pozycjami – wrażenie, jakbyśmy wreszcie nauczyli się prezentować w szeroko rozumianej muzyce elektronicznej krajobraz zza okna, tutejsze skojarzenia i nastroje. Jeśli dodamy do tego np. działania artystów z labelu Tańce, leśny house z Opus Elefantum oraz niezapomniane Sowy Polski Michała Szturomskiego, dostaniemy scenę wołającą wręcz o jakiś osobny, specjalistyczny festiwal na łonie natury albo przynajmniej w parku miejskim. Mam nadzieję, że nie jest to wołanie na puszczy, tymczasem słucham na balkonowym leżaku.