Atencjusze wszystkich krajów, łączcie się!

Takie hasło powinno uzupełniać logotyp Konkursu Piosenki Eurowizji. Zanim jeszcze zaczęto mówić o memach i celebrytach, to narzędzie stwarzało już idealne warunki testowe. Co roku jest to mniej lub bardziej przyjemna zabawa, zwykle schematycznie i rzemieślniczo podchodząca do samej muzyki, czego najwspanialszą ilustracją są dzieje występu Blanki i piosenki Solo, która, mimo że prosta jak cep, ma… wiecie ilu autorów? Zwrócił ktoś uwagę? Siedmioro. Zanim przejdę do komentarza na temat półfinałów jeszcze jedno pytanie: dlaczego tematyka eurowizyjna w tym okresie wychodzi nawet z lodówki? Bo każdy pracownik mediów wie, że gwarantuje zasięgi. Mam podejrzenia, że jest to rodzaj niepisanej umowy, dzięki której resztki mediów jeszcze się w ogóle jako-tako trzymają między jednymi a drugimi wyborami. Co nie jest taką znowu najgorszą informacją. Jeszcze lepszą jest jednak fakt, że TVP wpisuje sobie do raportów realizację misji kulturalnej i ściąga przed ekrany młodszą publiczność, której nie są jej w stanie zjednać ani Wiadomości, ani (surowe, nieheblowane drewno serialowe) Korona królów

Muzyczne znaczenie konkursu jest skromne. Czasem jakiemuś wykonawcy – ostatnio zespołowi Måneskin, zresztą na krótko, jak widać po odbiorze nowej płyty – uda się dotrzeć dzięki niemu na chwilę do anglosaskich mediów (warto zwrócić uwagę, że choć tegoroczny konkurs odbywa się w Anglii, o czołówki w tym kraju najtrudniej), ale zwykle kończy się na prowincjonalnym statusie celebryckim. I frustracji. Łatwo się o tym przekonać po analizie dalszych losów polskich eurowizyjnych bohaterów – popadających w zapomnienie, uciekających przed długami, badających tajemnice „prawdziwej wody” albo wracających do Rosji w obawie przed zaszczepieniem przeciw COVID-19. Eurowizja kreuje kolorowe wydarzenie z memicznymi bohaterami, mobilizujące do komentowania w czasie rzeczywistym w czasach mediów społecznościowych, które dały jej nowy impet. Widzom z konserwatywnych reżimów autorytarnych przynosi namiastkę wolnego obyczajowo świata. A dla władz antyeruopejskich – listek figowy pozwalający raz w roku pokazać, że przecież podchodzą do tutejszych wartości z pełną otwartością. Społecznie jest to więc moment fascynujący.

Do tego co roku przynosi parę niezłych (są takie zawsze, choć zaprzysięgli krytycy co roku odkrywają ten fakt ze zdziwieniem) piosenek, najczęściej lądujących na dalszych miejscach. A – co pewnie najważniejsze – daje swoistą licencję na zabawę ponad wszystko, także kosztem innych. W Polsce bawimy się w tym roku na koszt Blanki – dziewczyny trochę zagubionej, bardzo pilnie reżyserowanej, w najlepszych momentach poprawnej wokalnie (proszę porównać Solo z występem szwedzkiej profesjonalistki Loreen, to niestety deklasacja), słabo radzącej sobie z angielskim, za to mającej dość niewinny wyraz twarzy wannabe. I niewątpliwą supermocą – wykorzystaną w kulminacyjnym momencie występu – w postaci umiejętności robienia szpagatu na stojąco. Nie wyśmiewam, zazdroszczę. Jej awans do finału skruszył lód w sercach krytycznej większości (publiczność wybrała u nas Janna, wiadomo) i zaczęto naszą kandydatkę chwalić. Z zaniżania oczekiwań niebezpiecznie podążamy w stronę ich śrubowania.     

Jedyny powód do śrubowania tychże emocji to bardzo przeciętny poziom tegorocznej eurowizyjnej oferty. Stosunkowo mało było występów zapadających w pamięć po jednym razie taniością, rozbrajającą kampowością czy wyjątkowym urokiem osobistym wykonawców. Muzycznie raczej poza konkurencją jest wspomniana Loreen, świetnie wypadł Voyager z Australii, ciekawie przełamujący granice metalowej konwencji (tyle że Australijczycy z trudem łapią się na Europę, a co dopiero na europejskie sąsiedzkie gesty wsparcia), z pewnością mocną kandydatką do podium jest też Izraelka Noa Kirel z sensowną proporcją muzyki i memiczności. A jeśli pójdzie w memiczność, która na upartego dałaby radę i bez śpiewania – to Käärijä z Finlandii. Muzycznie czarnym koniem jest dla mnie Monika Linkytė z Litwy – dobra propozycja, która sprawdziłaby się na bezobrazkowym rynku. Polecam zresztą tego typu odsłuch całej listy finałowych propozycji bez wideo. Wklejam ją poniżej.       

Spośród tzw. wielkiej piątki szanse mogłaby mieć La Zarra z Francji, ale Francja ma w ostatnich latach raczej pod górkę w konkursie. Z kolei Ukraina chyba bardzo się w tym roku starała, żeby pozbyć się już problemu z organizacją kolejnej edycji imprezy podczas trwającej wojny, ale wiadomo, jak jest – gesty poparcia dla sąsiadów i wewnątrzeuropejskich sympatii to wciąż ważny aspekt głosowania. A Ukraińcy na dużo w tej materii zasłużyli i mogą bardzo dużo ugrać. Polska na tym tle to – typuję – nasze typowe rejony, bez względu na trud, pot, łzy i oczekiwania: not great, not terrible.  

Na koniec przyznam, że oczywiście słowa z pierwszych akapitów odnosiły się także do Polifonii. Co roku wpisy o Eurowizji cieszą się tu wyjątkowym zainteresowaniem. Tak wygląda świat, trzeba z tym, jakby powiedziała Blanka, handlować. Jak co roku witam tu zatem osoby czytelnicze, które zabłądziły w poszukiwaniu eurowizyjnych opowieści. I serdecznie zapraszam do regularnej lektury bloga. Co piątek znajdziecie tu informacje o premierach płytowych, co sobotę – playlistę z premierami tygodnia (tym razem, obok opisywanych wczoraj EABS publiczność Eurowizyjna powinna zwrócić uwagę na porządną dyskotekę Alison Goldfrapp, ale też na Franka Warzywa i Młodego B). I niewiele tematyki eurowizyjnej przez cały rok. Można spokojnie naładować akumulatory przed następną edycją imprezy. 

PREMIERY PŁYTOWE TYGODNIA

7.05 Lourdes Rebels Necronomicon III, Maple Death
8.05 Synthfreq Vol. 1, Orange Milk
11.05 Franek Warzywa & Młody B Wykopki, EP
11.05 Marta Salogni & Tom Relleen Music for Open Spaces, Hands In The Dark reed
11.05 Tomasz Bednarczyk Catbient
12.05 Alison Goldfrapp The Love Intention, Skint
12.05 Ampscent Ampscent, Zoharum
12.05 Animal Collective A Night at Mr. Raindrop’s Holistic Supermarket, Domino EP
12.05 Aria Rostami PSALM012: Allegory, Phantom Limb
12.05 BC Camplight The Last Rotation of Earth, Bella Union
12.05 Bokani Dyer Radio Sechaba, Brownswood
12.05 Brent Cordero & Peter Kerlin A Sublime Madness, Astral Spirits
12.05 Cattle Decapitation Terrasite, Metal Blade
12.05 Colin Stetson When we were that what wept for the sea, 52Hz
12.05 Craven Faults Standers, The Leaf Label
12.05 dreamcastmoe Sound Is Like Water, 202% THC Remix Package, Ghostly International
12.05 EABS Meets Jaubi In Search of a Better Tomorrow, Astigmatic
12.05 Eluvium (Whirring Marvels In) Consensus Reality, Temporary Residence Ltd
12.05 Étienne Daho Tirer la nuit sur les étoiles
12.05 FOMALHAUT :: NIMH From the Longest Winter, Zoharum
12.05 Helen Money & Will Thomas Trace, Thrill Jockey
12.05 Hot Mulligan What Would I Watch, Wax Bodega
12.05 IAMX Fault Lines 1
12.05 Iguana Death Cult Echo Palace, Innovative Leisure
12.05 Island of Love Island of Love, Third Man
12.05 James Ellis Ford The Hum, Warp
12.05 John Southworth When you’re this, this in love, TAR / MM / UOH
12.05 Jonas Brothers The Album, Republic
12.05 Kabeaushé The Coming of Gaze, Hakuna Kulala
12.05 Kasper Tranberg Nobody’s Heart, April
12.05 Kristen Kristen, Gusstaff 12″
12.05 Ky Power is the Pharmacy, Constellation
12.05 Lovejoy Wake Up and It’s Over, Anvil Cat
12.05 Lucy Liyou Dog Dreams (​개​꿈​), American Dreams
12.05 Midwife & Vyva Melinkolya Orbleaving The Flenser
12.05 Mirna Bogdanović Awake, Berthold
12.05 Moljebka Pvlse The Distant Past Resounds, Zoharum
12.05 Oval Romantiq, Thrill Jockey
12.05 Overmono Good Lies, XL
12.05 Próchno 15 miesięcy
12.05 Rez Abbasi Charm, Whirlwind
12.05 Richard Andersson NOR feat. Hilmar Jensson UNDO, Hobby Horse
12.05 Roxy Gordon Crazy Horse Never Died, Paradise of Bachelors
12.05 RP Boo Legacy Volume 2, Planet Mu
12.05 Samuel Blaser Routes, Enja & Yellowbird
12.05 Sijya Young Love, Accidental
12.05 Suarasama Timeline, Drag City
12.05 Symphony Orchestra Radiant Music, Telephone Music
12.05 The Amity Affliction Not Without My Ghosts, Pure Noise
12.05 The Black Dog The Grey Album
12.05 The Flame (Robert Mitchell, Neil Charles, Mark Sanders) Towards The Flame​,​ ​Vol. 1, 577 Records
12.05 VA Hidden Waters: Strange and Sublime Sounds of Rio de Janeiro, Mr Bongo

EDIT: W ramach bonusu piosenka, której Polska nie zgłosiła do Eurowizji, a reprezentowałaby nas godnie i miałaby poważne szanse na ścisłą czołówkę.