Nowa robota eksrobota

Różnice między płytą Daft Punk a symfonicznym albumem Thomasa Bangaltera pojawiają się na każdym poziomie. Włącznie z tym, że ten pierwszy recenzowałaby cała prasa, także w Polsce, a tego drugiego nie ma w fizycznym wydaniu w Empikach, a polski dystrybutor nie rozsyła na jego temat nawet informacji prasowych. Trudno znaleźć lepszy przykład demonstrujący różnicę między światami. Gdyby duet istniał i szykował nową trasę koncertową, pisano by o tym od roku. Tymczasem od lipca 2022 r. to, co Bangalter stworzył, już de facto jest – w postaci spektaklu baletowego Angelina Preljocaja na deskach Grand-Théâtre de Bordeaux – tylko mało się o tym mówi. Francuski kompozytor nie miał więc po ogłoszeniu końca kariery DP ani wiecznych wakacji, ani bloku twórczego. Od dawna pisał coś, co stanowiło dla niego wyzwanie, bo wyprowadzało daleko poza strefę komfortu: półtoragodzinny utwór symfoniczny. Choć (tu odpuśćmy sobie jeszcze jeden mit) światy muzyki poważnej i popularnej w okolicach sztuki baletowej są nie od dziś bliżej niż w innych rejonach. Szczególnie we Francji i jeszcze w okolicach cenionego Preljocaja, który ma już na koncie współprace z Laurentem Garnierem czy z grupą Air. Owszem, nie tak klasyczne w charakterze jak ta z Bangalterem – pod każdym względem – ale jednak. Poza tym – od kogo oczekiwać nowej muzyki do baletu, jeśli nie od najsłynniejszego żyjącego francuskiego twórcy muzyki tanecznej, którego w dodatku urodziła i wychowała tancerka baletowa? W końcu do tej pory pracował raczej po stronie branży muzycznej reprezentowanej przez swojego ojca Daniela Vangarde’a, producenta i autora słów piosenek pop.     

Album Mythologies, efekt końcowy procesu nad spektaklem, prezentowanego po Bordeaux w kolejnych francuskich miastach, ukazuje się w wykonaniu Orchestre National Bordeaux Aquitaine (pod dyr. Romaina Dumasa) tuż przed specjalnym wydaniem Random Access Memories na dziesięciolecie. A romans Bangaltera z orkiestrą jest jeszcze dłuższy. W rozmowie z „Les Inrockuptibles” opowiadał o tym, że do tamtego albumu Daft Punk Chris Caswell przygotowywał orkiestrowe aranżacje poszczególnych sekcji wszystkich utworów, ale finalnie zostawili ich fragmenty tylko w niektórych. Tutaj mógł się zmierzyć z materią samodzielnie i utworze ogromnym – półtoragodzinnej opowieści w 23 obrazach łączącej różne wątki mitologiczne. Dzięki temu Mitologie mają zarazem aspekt dość spójnego utworu symfonicznego, z drugiej – każą osobno opisywać muzyką różne obrazy z mitologii. I nierzadko są to zabiegi proste – Minotaur (Le Minotaure) wydaje się więc przełamany na pół, z potężną, pełną mroku partią orkiestry kontrastującą z długim solo skrzypiec w drugiej części. Ikar (Icare) ma w sobie ciągłe narastanie napięcia. dynamikę, Amazonki (Les Amazones) oparte są na powtarzanym wielokrotnie, lekkim temacie, tanecznym już niemal na modłę klubową, w metrum 4/4. Są tu fragmenty żywiołowe, są długie żałobne pasaże – porządnie napisane, choć kompletnie niedzisiejsze, odwołują się przecież do muzyki XIX wieku.  

No właśnie, tu tkwi zaskoczenie – i być może pewne rozczarowanie zarazem. Bangalter rzucił się w wir komponowania tradycyjnymi metodami, odwołując do tradycyjnych wzorców. Twierdzi, że różne osoby słyszą w Mythologies wpływ kompozytorów z Europy Wschodniej (oczywisty Prokofiewa, z całą pewnością Czajkowskiego), co dla niego o tyle ciekawe, że od strony ojca rodzina Bangalterów ma korzenie… w Polsce, Ukrainie i Białorusi. Sam uważa Mitologie za balet impresjonistyczny, choć do pilnego studiowania Prokofiewa się przyznaje. Ale wątki romantyczne, być może przefiltrowane przez muzykę filmową z Hollywood (bliską DP choćby ze względu na pracę przy Tron: Dziedzictwo), słychać tu ewidentnie. To, z jakim perfekcjonizmem podszedł do pracy, wydaje się tu jednak bodaj jedyną wyraźną analogią z działaniami Daft Punk. Płyta będzie zapewne miłym zaskoczeniem dla słuchaczy muzyki poważnej, bo są momenty imponujące (cała centralna część od L’Accouchement do Renaissances, a może i wspomnianego Minotaura), a Bangalter znakomicie operuje dynamiką muzyki orkiestrowej. I być może innego typu zaskoczeniem dla miłośników duetu, o którego rozstaniu pisałem swego czasu na łamach Polifonii. Właśnie dlatego, że śladów tamtej konwencji tu nie znajdą, nawet w warstwie melodycznej.

Mnie jednak trochę przerażają rozmiary – trudno przesłuchać za jednym zamachem całość, pod tym względem jest ona cały czas utworem towarzyszącym choreografii – podczas odbioru spektaklu słuchamy wszystkiego raz, w wygospodarowanym skrzętnie czasie, bez przerw, przy maksymalnej koncentracji. W święta odbierało mi się więc Mythologies nieźle. W zwykłym, codziennym słuchaniu będzie ciężko. Ale odwrotu – jak widzę – nie ma. Nie mam absolutnie żadnych zamiarów, by być robotem w roku 2023 – mówi Bangalter w rozmowie z „New York Timesem”, opowiadając o zwrocie w stronę naturalności i ludzkiego, niewymagającego technologii pierwiastka w muzyce. Choć zarazem opowiada o swojej pracy jako o pewnym wahadle – idzie w jednym kierunku, żeby później wykorzystać jego efekty zupełnie gdzie indziej. Zazwyczaj podejmował słuszne decyzje artystyczne, zobaczymy, jak będzie teraz.   

THOMAS BANGALTER Mythologies, Erato 2023