Low
Zmarła właśnie w wieku 55 lat Mimi Parker z grupy Low, jednego z najlepszych – i najsmutniejszych – zespołów naszych czasów. Pisałem o nich na blogu wielokrotnie – choćby przy okazji album C’mon, a potem przy okazji Ones and Sixes. Nie ukrywam, że należeli do moich ulubionych wykonawców, spędziłem dużo czasu, słuchając ich muzyki, widziałem dwa niesamowite koncerty. Za rok świętowaliby 30 lat istnienia. Piszę w trybie warunkowym, bo jakoś nie bardzo sobie wyobrażam ciąg dalszy – zespół zbudowany był, o czym wielokrotnie wspominałem, wokół związku Parker i Alana Sparhawka. Wpis będzie też wyjątkowo krótki, bo nastrój nie składania do rozpisywania się ponad to, co można wyczytać z informacji wysłanej przez zespół (ci, którzy korzystają z social mediów, już ją znają; tego wpisu w mediach społecznościowych promować nie będę) i z piosenek. Bardzo mi przykro, współczuję rodzinie oraz wszystkim innym, którzy tę postać – i tę formację – cenili.
Komentarze
Wielka, ogromna strata dla muzyki. Tak jak Pan pisze, to zapewne koniec tego niezwykłego zespołu.
Widziałem ich na żywo tylko raz, podczas trasy promującej album C’mon. Na dwóch ostatnich płytach bardzo zmienili swoją muzykę, i nie ukrywam, że osobiście wolałem ich wcześniejsze oblicze, ale niezmiernie ich cenię za oryginalność i bezkompromisowość, za podążanie właśną ścieżką, za cudowne harmonie wokalne i za piosenki, które pokazują, że minimalistycznymi środkami można przekazać tak wielkie emocje.
Mam nadzieję, że nawet jeśli nie pod szyldem Low, Alan Sparhawk będzie dalej tworzył swoją muzykę.
https://www.youtube.com/watch?v=XBkdLGqNKlo