Jeśli solo, to tylko w duecie

Pytania o sobotnią playlistę są trudne. Na przykład: dlaczego nie było na niej Sufjana Stevensa? Otóż nie było Sufjana Stevensa na playliście, bo nie wiedziałem, który utwór wybrać. Ostatni raz ten artysta podobał mi się tak bardzo na albumie Carrie & Lowell, a ostatni raz brzmiał w ten sposób… nawet jakieś kilkanaście lat temu. Jeszcze przed fantastycznym koncertem, który 10 lat temu zagrał w Warszawie. Jak się okazuje, czasem trzeba popracować nad płytą w duecie, żeby wyszło tak, jak wychodziło w najbardziej charakterystycznych latach solowego grania, kiedy styl rozbudowanych aranżacyjnie folkowych piosenek Sufjana Stevensa był punktem odniesienia dla innych artystów. Bo A Beginner’s Mind jest płytą o sile inspiracji, choć nie tylko.       

Oczywiście niczego nie ujmuję Angelowi De Augustine, młodszemu koledze z wytwórni. Choć jego solowe nagrania nie robiły na mnie aż takiego wrażenia, jak ten efekt miesiąca wspólnej pracy: trochę błądzenia, trochę zdawania się na przypadkowość – bo obaj panowie mieli wykorzystywać techniki przypominające karty Oblique Strategies Briana Eno i Petera Schmidta – ale przede wszystkim sporo filmowych seansów. Bo A Beginner’s Mind już tytułową frazę o umyśle początkującego (pojęcie z kręgu buddyzmu zen) przejmuje z kinowego dialogu z Na fali, sensacyjno-surferskiego filmu z 1991 r., z Patrickiem Swayze i Keanu Reevesem. I dalej: fantastyczne Reach Out jest inspirowane opowieścią Wima Wendersa z Nieba nad Berlinem. Lady Macbeth in Chains to echo filmu Wszystko o Ewie Josepha L. Mankiewicza. Potem są rzeczy tak różne i zaskakujące jak komedia o cheerleaderkach Dziewczyny z drużyny czy realizacyjna ramotka fantasy Zmierzch tytanów. A Back To Oz to już żadna zagadka. Wręcz łatwizna i dla każdego, kto zetknął się z wrażliwością Stevensa – oczywistość. Nie da się nie zauważyć, że to z filmów autorzy płyty korzystają trochę jak z kart z przypadkowymi strategiami. 

Od strony kompozycji, mamy tu w większości utwory duetu, a do tego dwie piosenki Sufjana i trzy Angela. Stylistycznie rzecz jest lekko uproszczoną – pod każdym względem, zarówno formy, jak i brzmienia – wersją Sufjanowskiego folku sprzed lat. Choć z mnóstwem naddatków – choćby w You Give Death a Bad Name z niepokojąco dysonansową partią gitary na drugim planie, z poutykanymi tu i ówdzie partiami instrumentów perkusyjnych, no i rozpisanymi na głosy wokalami. Czasem idzie to w kierunku lekkiego R&B (Back To Oz) o zalotnej sile popowych szlagierów, czasem – jak finałowe Lacrimae – spogląda na tradycję folkową spod znaku Joni Mitchell (kapitalny wysoki falset De Augustine’a pomaga to sklasyfikować w ten sposób). Nie wydaje się też nonsensem zestawianie pracy ich obu z (mającą niezłe filmowe umocowanie) twórczością duetu Simon & Garfunkel, co zaproponowała recenzentka „The Independent” (to słychać choćby w Lady Macbeth). Tyle że produkcja jest na miarę XXI wieku – zmiękczone, ciepłe brzmienie, które sprawia, że wszystkie te melodyjne refreny śledzimy jak zza delikatnej autorskiej zasłonki, nadaje albumowi wyjątkowy charakter. Ta wizja folku, trochę jak współczesny hip-hop, pozostaje w znacznej mierze opowieścią o samej kulturze popularnej, kopalnią odniesień i linków, ale nie traci charakteru muzyki podnoszącej na duchu i siły płynącej z prostych, choć wzruszających fraz z pogranicza naiwności. Czy o to dokładnie chodziło z tym całym umysłem początkującego, musicie zapytać jakiegoś buddystę, ale mnie klimat tej płyty wystarczy za uzasadnienie. 

SUFJAN STEVENS & ANGELO DE AUGUSTINE A Beginner’s Mind, Asthmatic Kitty 2021, 8-9/10