The Metallica Blacklist w wersji, której (od biedy) da się słuchać
Zamiast się znęcać nad monstrualnym, specjalnym, rocznicowym wydaniem piosenek z „Czarnego albumu” grupy Metallica i krytykować, że źle brzmią, a większość wykonań to jednak próby prostego odegrania oryginałów zrealizowane bez większej inwencji, postanowiłem podejść do sprawy pozytywnie. Oto wersja – w moim mniemaniu – optymalna i nieskupiająca się na tzw. nazwiskach. Ciągle pewnie daleka od wybitności (niektóre utwory mamy w wielu wersjach, inne w jednej czy dwóch, więc wybór bywał ograniczony), ale oferująca w miarę świeże spojrzenie na historyczny już materiał, który stanowił symboliczne zamknięcie kariery Metalliki jako dzikiego, thrashmetalowego fenomenu subkulturowego, a początek kariery oswojonej, bardziej przewidywalnej stadionowej grupy rockowej. Wprawdzie obcowanie z tymi wersjami to pewna forma hazardu, ale – jak to często bywa z hazardem – część waszych pieniędzy podobno pójdzie na szczytne cele. Miłego słuchania.