Wszechmocne granie

Frankofonia – czyli świat ludzi porozumiewających się po francusku – nadzwyczaj często porozumiewa się w muzyce długimi partiami instrumentalnymi. I wyraża w dużych formach. Konsekwentnie dobrze sobie radzi na obrzeżach rocka, kameralistyki, muzyki tradycyjnej i improwizacji: czy to w Montrealu (GY!BE i okolice), czy to w samej Francji (niedawno omawiany tu kolektyw La Novia), czy to w przedsięwzięciach rozciągniętych między Kanadą, Francją a historycznie frankofońskim Libanem (Oiseaux-Tempête). Orchestre Tout Puissant Marcel Duchamp z Genewy sygnalizuje kolejne terytorium: francuskojęzyczną część Szwajcarii. I kolejne inspiracje, już w nazwie łącząc legendę francuskiej sztuki awangardowej z nomenklaturą charakterystyczną dla orkiestr (również frankofońskiej, tyle że kolonialnie) Afryki. Podobnym przydomkiem – tout puissant, czyli wszechmocna – przedstawiała się kongijska grupa Konono No 1, a wcześniej legendarna Orchestre Poly-Rythmo De Cotonou z Beninu. Nietrudno z tego wyczytać, że Szwajcarzy łączą tradycję z nowoczesnością a europejskość – z inspiracjami Afryką.       

Kilkunastoosobowa (w szczytowym momencie grało w niej 14 muzyków) orkiestra Marcela Duchampa działa od 15 lat. I brzmi podobnie transowo, rytualnie jak te wyżej wymienione, ale jednak jakoś jaśniej, bardziej radośnie. Potwierdza to piąty album, w wokalnych melodiach – anglojęzycznych, żeby nie było wątpliwości, tu siła frankofonii się kończy – śpiewanych przez skrzypaczkę Liz Moscarolę, bardzo liryczny, momentami wpadający wręcz w popowy ton. Tak brzmi finał Beginning zapowiadającego ten album, a przede wszystkim balladowe Blabber. Z kolei w So Many Things wokale kojarzyć się mogą z Merrill Garbus z Tune-Yards.

Na planie instrumentalnym rzecz wygląda nieco inaczej: sekcja gra motorycznie, bywa że kojarzy się już z krautrockową ekspresją (na kontrabasie gra lider, Vincent Bertholet). Linie marimby to rzecz jasna ukłon właśnie w stronę Afryki, sekcje smyczkowa i dęta dodają całości orkiestrowego rozmachu w stylu europejskich zespołów kameralnych czy improwizujących. Całość wydaje się nie mniej przekonująca niż poprzedni album Orchestre zatytułowany Sauvage Forms, może nawet bardziej – z tą zasadniczą różnicą, że przynosi mniej skojarzeń ze Stereolab czy Tortoise. Ale ogólny charakter otwartego postrockowego myślenia i organiczność brzmieniowa dalej dominuje. W genewskim zespole nie chodzi o wirtuozerię, raczej już zespołową radość grania i siłę dużego składu. Jedno i drugie udaje się potwierdzić.   

ORCHESTRE TOUT PUISSANT MARCEL DUCHAMP We’re OK. But We’re Lost Anyway, Les Disques Bongo Joe 2021, 7-8/10