Media zgodnych ludzi
Nie polecam dziś żadnej płyty. Polifonia jest bezpłatna (choć nie wiem, jak będzie w przyszłości), niezależna nawet od macierzystej POLITYKI, reklam publikuje się tu stosunkowo niewiele, ale nigdy nie ukrywałem: nie tworzyłbym tego bloga, gdyby nie zaplecze w postaci stałej redakcyjnej pracy w niezależnym zespole, którą finansują czytelnicy i dochody z reklam. Firma i jej pracownicy płacą podatki, z których część idzie później na dotowane tytuły prasy rządowej lub tytuły przystawkowe, które niezależność symulują. I jeśli dzisiejszy protest przebiegający pod hasłem MEDIA BEZ WYBORU, wyjątkowo – trzeba przyznać – solidarny, coś ujawnił w pierwszej kolejności, to fakt, kto woli być na garnuszku budżetu państwa, broniąc proponowanego dodatkowego podatku, a raczej haraczu dla niezależnych. Oczywiście, świat bez bezstronnego dziennikarstwa jest możliwy. W każdym razie jestem go sobie w stanie wyobrazić. Co czwartek o tej samej porze wsiadam do samochodu i słucham radia, tego samego od lat – rodzina się trochę już podśmiewa, koledzy pukają w czoło, ale nie przełączam i śledzę to jedno wieczorne pasmo Trójki w czwartki. Aktualnie jego gwiazdą jest znany mi dobrze z późnego PRL-u (poza Trójką wychowywał mnie „Teleexpress”) redaktor Wojciech Reszczyński. Oto top 3 – może nie wszech czasów, ale przynajmniej ostatnich audycji.
Pierwszym z zauważonych przeze mnie hitów czwartkowych „Klubów Trójki” był odcinek poświęcony ekologii. Punktem wyjścia stało się Sympozjum Przyszłość Cywilizacji Zachodu pod hasłem Ekologia: nauka czy ideologia?. Gościem red. Reszczyńskiego był prof. Piotr Jaroszyński z KUL-u, który w tym sympozjum uczestniczył. A dla balansu prowadzący doprosił Roberta Tekielego. Wyjaśniali, że słowo ekologia w ogóle źle rozumiemy – bo powinniśmy rozumieć to jako dom, rodzinę człowieka, ale w połowie XIX wieku nastąpiła taka podmiana. Dlaczego? Pewien darwinista, zresztą niemiecki, przeniósł akcent na środowisko przyrodnicze. Prof. Jaroszyński mówił, że pod pretekstem nauk biologicznych zaczęto wtedy promować ekologię po to, żeby to środowisko rodzinne człowieka zniszczyć. A red. Tekieli (absolwent biologii) – że rewolucja neomarksistowska przegrała na ulicach kampusów i w 1968 r., po tej klęsce, środowiska rewolucyjne zaczęły przenikać do instytucji zachodniej cywilizacji takich jak ONZ i tam – w długim marszu – przygotowały to, co dziś mamy do czynienia. Przedefiniowując pojęcia. Nie było na to odpowiedzi, nie pojawił się w audycji naukowiec, który przekonałby nas, że ta cała ekologia w ogóle ma jakiś sens. Czy że surowce naturalne mogą wkrótce ulec wyczerpaniu, bo red. Tekieli zasugerował, że na wydziale biologii śmiano się z tego już za jego studenckich czasów. Audycję tę – emitowaną o godz. 22.00 – można znaleźć pod tym linkiem.
W połowie stycznia Wojciech Reszczyński zapytał w swojej audycji o to, jaki był rok 2020 dla organizacji pozarządowych. Kogo zaprosił do rozmowy? Polską Akcję Humanitarną? Nie, za to pojawiła się Karolina Pawłowska z Ordo Iuris. To może Fundacja im. Stefana Batorego? Wolne żarty. Ważniejsza okazała się Reduta Dobrego Imienia, reprezentowana przez Macieja Świrskiego. To może chociaż doroczna bohaterka stycznia, czyli Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy? Też nie, skład rozmówców uzupełnił Paweł Ozdoba z Centrum Życia i Rodziny. Jak to zwykle bywa w audycjach red. Reszczyńskiego, wszyscy byli raczej zgodni. Zgodzili się na przykład co do tego, że odnieśli w roku 2020 (choć trudnym) wiele sukcesów. Nie muszę dodawać, na czym polegały przewagi Ordo Iuris, bo pewnie wszyscy nieźle je znamy. Paweł Ozdoba dodał, że jego instytucji udało się przeprowadzić Marsz dla Życia i Rodziny. A Maciej Świrski – że jego sukcesem są wygrane procesy sądowe przeciwko naszym oszczercom. Całe to spotkanie jednomyślnych ludzi można prześledzić pod tym linkiem.
Przebiła to jednak w mojej opinii audycja z 28 stycznia – o konstytucyjnej ochronie życia ludzkiego. Red. Reszczyński zaprosił do niej Anna Trutowską z Fundacji Pro – Prawo do Życia (tej od ciężarówek z płodami i hasłami zrównującymi pedofilię z LGBT). Może to zabrzmieć radykalnie, więc dla zrównoważenia dołączył do rozmowy prof. Bogdana Chazana, który wprawdzie aborcję zna doskonale z autopsji, ale dawno już przeszedł na stronę najtwardszych zwolenników zakazu. Kogo brakuje w takim gronie dla pełnej panoramy światopoglądowej? Oczywiście księdza. Stąd pewnie udział w dyskusji ks. prof. Pawła Bortkiewicza. Czy to sukces? – pytał redaktor o orzeczenie. Cała trójka uznała, że tak, choć też jest to przecież rzecz oczywista, bo inny wyrok TK trudno by było sobie wyobrazić. Ta budująca zgoda pokazała słuchaczom publicznego medium, że przedstawiciele różnych organizacji są jednomyślni w sprawie obrony życia, ciągle jednak walczą o to, by bronić tego życia jeszcze dokładniej, bo ta oczywistość, którą mamy teraz, to za mało. Całej audycji można ciągle posłuchać tutaj.
Po co to dziś piszę? W dodatku w tej dość suchej relacji, praktycznie pozbawionej komentarza? Dlatego, że tłumaczy wiele dzisiejszych reakcji na protest w mediach. Na przykład słowa prezesa Ordo Iuris Jerzego Kwaśniewskiego: Są takie dni, że nawet TVN24 da się oglądać, nawet na portal GazWyb da się z pewną przyjemnością wejść. Albo reakcję na protest niezależnych mediów ze strony Macieja Świrskiego, szefa Reduty Dobrego Imienia: Czyli wreszcie będzie chwila oddechu od hejtu, nagonek, złośliwego przeinaczania faktów, złej woli i nieuctwa? To może byście tak na stałe „zawiesili działalność”? I wreszcie słowa Roberta Tekielego, który wyśmiewa: Po ulicach snują się legiony pustookich zombie. Czy przestaną oddychać? Czy nich neurony przetrwają brak przekazu dnia? Pisownia oryginalna. Liczę na to, że wszyscy oni dla wolności i ustrzeżenia się przed przekazem dnia słuchają audycji ze swoim udziałem na antenie rozwijającego się przecież i rosnącego w siłę publicznego nadawcy. Jej autor przepowiadał medialne tendencje w późnym PRL-u, mam nadzieję, że jednak nie przepowiada ich teraz.
EDIT: Wieczorem, trochę jak na zamówienie, odezwał się na Twitterze także autor audycji: Kończy się piękny dzień, bez fejk niusów, opluwania rządu, dezinformacji. Da się żyć bez opozycji w mediach. Szkoda, że już jutro wszystko wróci do „normalności”.
Komentarze
Jestem z tego rocznika, co Pan, tak plus minus. I tak się zastanawiam dziś, jak to było kiedyś, gdy byłam dzieckiem i oglądałam gazetę. Express Wieczorny. Na pierwszej stronie wykropkowane, bo ocenzurowano. Wolnych mediow praktycznie nie było. Teoretycznie zresztą też. Ja mogę dziś, w takiej ciszy informacyjnej, wytrwać dzien, ale dłużej nie. Jednak nie. Zima z tamtego okresu może pozostać, muzyka też jakby ciekawiej podawana była niż dziś, ale bycie w ciszy informacyjnej czy w dezinformacji jest za trudne.
Też tak mam jak Pan redaktor. W piątki jeżdżę do pracy ponad 60 km i słucham swojego ulubionego radia TOK FM. I co słyszę od 8 do 9?. Takiej miłej audycji, jak to red. Żakowski określa, tzw. trzódki. Prowadzący J. Żakowski zaprasza T. Wołka, dla kontrastu T. Lisa, żeby był jeszcze większy kontrast i zamieszanie prof. W. Władykę. Wszyscy spijają sobie z dziobków aż miło. Słodko aż do rozstroju żołądka. Jak słychać na załączonej audycji nie tylko media reżimowe mają za tzw. kołnierzem. Przez to wszystko nawet zastanawiałem się czy nie poprosić pracodawcy o zmianę tego odległego dyżuru na inny dzień lub zmienic godziny dojazdu i w spokoju wysłuchać OFF Czarka i ominąć trzódkę. Pozdrawiam
OK, ten tryumfalizm prorządowych dziennikarzy jest żenujący. Państwowe media są stronnicze, często manipulują, zapraszają wygodnych sobie gości. Jednak te same argumenty lub podobne da się też zastosować do mediów niepaństwowych, choć tam pewnie motywacją nie jest chęć podlizywania się władzy, a pokora wobec reklamodawców.
Tylko, że nie mówimy o ustawie, która wprowadza np. licencje na wydawanie gazet, talony na papier do druku, czy zakazuje pisania o określonych tematach, albo wprowadza kary za krytykę rządu. Nie mówimy o reaktywacji cenzury na Mysiej. Mówimy o podatku od reklam, który zaleca UE i który wprowadziły, albo wprowadzają inne kraje UE (i nie są to tylko Węgry). O podatku, który większości protestujących mediów nie będzie płaciła, bo mają za małe przychody. A jeśli mają większe przychody, to i mają z czego go płacić, choć i tak pewnie w znacznej części po prostu podniosą ceny reklam. I podatek dotyczy wszystkich mediów, a nie wskazanych palcem przez jakiegoś ministra.
Ja nawet rozumiem, że to się nie podoba, bo większości ludzi nie podoba się jak im podnoszą daniny, czy to jest czynsz w mieszkaniu, cena ulubionego napoju, czy podatki. Ale wyciągnięcie armat „hurr durr wolności słowa cenzura druga Białoruś powrót PRL”, to jest jak dla mnie mocno żenujące. To jest obrona zysków korporacji medialnych, a nie walka z dyktaturą. Tych samych korporacji, które w ostatnich latach zwalniały dziennikarzy, cięły im wynagrodzenia, zastępowały darmowymi stażystami, a treści jakościowe zastępowały plotkami o celebrytach i sprowadzanymi z USA talent-show. Najbardziej wartościowy materiał dziennikarski zrobił w tym czasie youtuber za pieniądze ze zrzutki internetowej (fakt, były dziennikarz).
To niesamowite, jak ludzie nie są w stanie zrozumieć dość prostych – wydawałoby sie – rzeczy. Media publiczne są, nomen omen, publiczne. Są finansowane z publicznych pieniędzy, w tym z podatków wszystkich obywateli i mają psi obowiazek, w ramach tzw. misji, informować możliwie bezstronnie i biorąc pod uwagę różne punkty widzenia. Telewizja i radio publiczne NIE SĄ mediami rządowymi.
Prywatne mogą sobie być przegięte, o ile nie łamią prawa. Nikt sie nie czepia, że Radio Maryja nie zaprasza Zandberga.
Naprawdę nie należy porównać słodzenia sobie nawzajem trzódki w piątek rano do tego co serwuje TVP info. Uważam że m.in. przez taką narrację i taki tok myślenia mamy to co mamy. Mówienie że ci kradną/łamią prawo, a tamci nie byli lepsi, jest co najmniej nadużyciem. Skala i skutki są inne.