Kosmici, zapomnieliście o kosmitach!
Z pozytywnych wiadomości – dobrzy ludzie dookoła nie przestają mnie dziwić. Jeszcze nie przeszło zdziwienie kompilacją polskiej sceny elektronicznej dla Maćka, na którą utwory dało 108 artystów i składów, a tu dowiaduję się z tweeta kolegi po fachu, że pół polskiej sceny elektronicznej chce oddać zarobione pieniądze na rzecz organizacji walczących o prawa Afroamerykanów – akurat tego dnia, gdy sklep Bandcamp całe zyski oddaje artystom. Bo dziś właśnie ten dzień. I bardzo mocny zestaw premier. A swoją nową płytę duet Run The Jewels wypuścił do sieci za darmo nawet dwa dni wcześniej.
Z negatywów – przeczytałem wczoraj odpowiedź dyrektora CSW Piotra Bernatowicza na zarzuty o organizację koncertu Jana Pietrzaka w miejscu, gdzie po raz pierwszy w życiu słyszałem na żywo noise, japońską psychodelię i chyba nawet wolną improwizację z prawdziwego zdarzenia. Mury Zamku Ujazdowskiego pewnie wytrzymają i pieśni Pietrzaka. Pan dyrektor tłumaczy, że odebrał telefon i dlaczego miał się nie zgodzić: pluralizm, uciskani, szykanowani artyści muszą mieć swoje miejsce. Zapomniał pan o kosmitach! – chciałem krzyknąć w odruchu na tak absurdalną wizję pluralizmu w galerii sztuki współczesnej. Po czym zdałem sobie sprawę, że akurat w trupie Jana Pietrzaka jakiegoś kosmitę dałoby się być może wypatrzyć.
A płytę RTJ4 El-P i Killer Mike’a to pewnie już znacie. Bo to jak główny materiał z wiadomości w CNN, czyli nieustająca powtórka z historii Ameryki. Trochę jak z tym Pietrzakiem – ustroje się zmieniały, a on zawsze wiedział, gdzie dzwonić i co zaśpiewać – tylko zupełnie odwrotnie. Bo tu lata mijają, Afroamerykanie ciągle giną od strzałów białych policjantów i nie bardzo jest do kogo zadzwonić ze skargą. Zaangażowanie Run The Jewels po stronie zmiany i lewicowej Ameryki sięgnęło kampanii wyborczej (popierali oficjalnie Berniego Sandersa), co ryzykowne – wyglądali już w pewnym momencie jak koncesjonowani rewolucjoniści, tacy z żurnala wycięci. Choć trzeba przyznać, że kiedy Killer Mike wygłaszał płomienną mowę, to ściskało w gardle. No ale to przy tym ciągle dwóch niezwykle sprawnych hiphopowych autorów i uczucie ściskania w gardle – skądinąd przyprawiające w bieżącym kontekście także o ciarki na plecach – towarzyszyć nam tu może przez prawie 40 minut nowego materiału.
Zawsze raczej bezlitośni w tempie i natężeniu emocji, są tacy również na RTJ4. I o ile nowy materiał jest błyskotliwy i równy, to zarazem trudne do zniesienia może być właśnie to natężenie emocji. Mają świadomość wagi momentu i surfują na fali niepokoju. Ale potrafią – poza opisywaniem w czasie rzeczywistym tego, co się dzieje – przeskoczyć na metapoziom i w Walking In The Snow opisać mechanizm znieczulania na newsy w rodzaju tego o George’u Floydzie. To najważniejszy moment na płycie – poza mocnym otwarcie i fantastycznym wręcz finałem A Few Words for the Firing Squad z partią saksofonu Cochemei Gasteluma z The Dap-Kings oraz zaskakującym outro z gitarą i wokalami Matta Sweeneya.
W beatach znaleźć można cztery dekady ostatniej historii gatunku – włącznie ze śladami wczesnych produkcji Ricka Rubina dla Beastie Boys. Ale znajdziemy tu i trapowe hi-haty, i gęste syntezatorowe faktury, i rockowe riffy, skrecze, syreny – cały arsenał. Ale zarazem jest tu wciąż duch prostoty – RTJ kreują się na zespół z komiksu, jak w pionierskich czasach gatunku, i tacy są. Trafiają zawsze w splot. I nawet Zack De La Rocha (jeden z kolejnych gości – poza nim jeszcze m.in. świetna Mavis Staples i Pharrell Williams) brzmi tu wiarygodnie.
Trzeba przyznać, że wyróżnianie się wśród pozostałych wydawnictw nie jest dobrą stroną płyt Run The Jewels – właściwie każda z dotychczasowych robiła duże wrażenie. Więc jeśli komuś przeszkadza jednostajność stylu i stałość formy, z pewnością będzie zawiedziony. Nie ma, cholera, równości talentu na tym świecie. Tylko kto zadzwoni, żeby to powiedzieć Janowi Pietrzakowi?
RUN THE JEWELS RTJ4, RBC 2020, 8-9/10
PREMIERY PŁYTOWE TYGODNIA
30.05 Eiko Ishibashi Impulse of the Ribbon
30.05 Ekoplekz The Nunton Complekz
31.05 Rabit Dis Ease, Halcyon Veil
31.05 Strycharski / Drazkov Plantae Carnivorae, Bółt
31.05 Wacław Zimpel Ebbing in the Tide, Tak Picture
1.06 Bigbitowy Dzień Dziecka Bigbitowy Dzień Dziecka – koncert, Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu
1.06 Cecil Taylor & Tony Oxley Birdland, Neuburg 2011, Fundacja Słuchaj
1.06 Mikiruka Infectious Hits
1.06 Nicole Mitchell and Moor Mother Offering – Live at Le Guess Who, Don Giovanni
1.06 Tides From Nebula Live Sessions
1.06 VA Safe In Sound (Home Recordings from Quarantine), Joyful Noise
1.06 VA Black Lives Matter, Phantom Limb
2.06 Gilbert Cohen & Ariel Kalma Remixes, Versatile
2.06 Gordi Unready, Jagjaguwar EP
2.06 Mike Majkowski Mirage
2.06 Tomasz Guiddo, Grzegorz Bojanek, REXY Narcissist, Beats In Space
3.06 Agile Experiments London The Ultimate Guide to Avant-Garde-Step – sides A & B
3.06 HHY & The Macumbas with Adrian Sherwood Camouflage Vector: Edits From Live Action 2017-2019, Nyege Nyege Tapes
3.06 Juan Wauters Más Canciones de la Onda, Captured Tracks
3.06 King Rambo Sound Strange Reality 奇妙な現実, Chinabot
3.06 Mario Swagga & DJ Silila Coqungeli, Basy Tropikalne EP
3.06 Thanos Fotiadis Five Triptychs For Upheaval, Plaża Zachodnia
4.06 Tede & Sir Mich Disco Noir
Alex White Transductions, Room40
Amirtha Kidambi / Lea Bertucci End of Softness, Astral Spirits EP
Amnesia Scanner Tearless, PAN
Angel-Ho Battle of Love, EP
Borowski/Miegoń/Kucharska Puszcze Polski, Music Is The Weapon
Brigid Mae Power Head Above The Water, Fire
Caleb Dolister Daily Thumbprint Collection 3, The Wandering Orenda
Courtney Marie Andrews Old Flowers, Fat Possum
Different State Enormous Components of Motor Unit vol. 2, Zoharum
Dion Blues With Friends, KTBA
Discovery Zone Remote Control, Mansions & Millions
Electric Indigo Ferrum Remixes, Editions Mego
Frédéric D. Oberland & Irena Z. Tomažin Arba Dak Arba, Hallow Ground
Groupe RTD The Dancing Devils of Djibouti, Ostinato
Gyan Riley Shelter In Space
Hadi Bastani Emergence, Flaming Pines
Hans Zimmer Wonder Woman 1984, WaterTower
Hetane Pełnia
Hinds The Prettiest Curse, Mom+Pop
James Carney Sextet Pure Heart, Sunnyside
Janet Devlin Confessional, Insomnia Music
K. Frimpong with Vis-A-Vis K. Frimpong Backed By Vis-A-Vis, Hot Casa
Kaleo Surface Sounds, Elektra
Kazik Zaraza, SP Records
Kevin Haynes Grupo Elegua Ajo Se Po, Jazz Re:Freshed
LA Priest Gene, Domino
Løt.te Longplay, Mysteries Of The Deep
Low Roar Inure, Tonequake EP
Maria Tyszkiewicz Ufam sobie
Miętha Szum, Asfalt EP
Moan Isolate | Desolate | Mutate, Zoharum
Muzz Muzz, Matador
No Age Goons Be Gone, Drag City
OHMME Fantasize Your Sound, Joyful Noise
Peter Evans 于无声处 Into the Silence, More Is More
Piotr Kurek A Sacrifice Shall Be Made / All The Wicked Scenes, Mondoj
Rolling Blackouts Coastal Fever Sideways To New Italy, Sub Pop
Run The Jewels RTJ4, RBC
S.E.T.I. The Sphere of Density, Zoharum
Sam Smith To Die For, Universal
Sohn Live with the Metropole Orkest, 4AD
Sonic Boom All Things Being Equal, Carpark
Teleplasmiste To Kiss Earth Goodbye, House Of Mythology
The Ghost Inside The Ghost Inside, Epitaph
Tropical Soldiers in Paradise II, Coastline Northern Cuts
Vinyl Williams Azure
Westerman Your Hero Is Not Dead, Partisan
Wigor Mor W.A. „1978”
Zenobia زنّوبيا Halak Halak, Crammed Discs
Wszystkie wymienione płyty (i jeszcze dużo więcej, ho ho!) ukazały się 5 czerwca. Z wyjątkiem tych oznaczonych inną datą.
Komentarze
„Pełnia” Hetane (premiera 5 czerwca) nawet niezła, chociaż nie idealna. Coraz wyraźniejsze są u nich inspiracje Björk.
Od kul białych policjantów giną biali, czarni, żółci i czerwoni. Podobnie jak i od kul czarnych policjantów. Tam się bandziory nie cackają z policją, a policja z nimi. I dobrze. A robienie z oprycha, recydywisty, który napadł z bronią na ciężarną kobietę w jej własnym domu i odsiedział za to 5 lat bohatera to kompletna paranoja. Widać jak duża część tych wszystkich „artystów” ma narobione pod czaszką.
Bardzo nie lubię polityki. I staram się jej unikać. Ale jeszcze bardziej nie lubię, gdy dzieli się artystów na gorszych/lepszych, naszych/ich. Szczególnie ze względów politycznych. I naprawdę nie wiem dlaczego Jan Pietrzak, którego ostatni raz słuchałem chyba w latach 80. na nielegalnych kasetach kabaretu „Pod Egidą”, nie może zagrać w CSW? Bartek, serio?
Że niby miejsce czymś uświęcone? W czasach, gdy sztuka i artyści łamią wszelkie tabu i świętości? Że miejsce jest nasze, ale nie ich? Naprawdę?
Na scenie amfiteatru OIFP zagrali m.in. Wilco, Low, Julia Holter, Kapela ze Wsi… ale i Zenek..
W teatrze im. J. Słowackiego, w którym 6 lat pracowałem i w którym Wyspiański wystawił po raz pierwszy „Wesele”, były pokazywane takie rzeczy, że ho, ho, ho. Różnej, by tak rzec, proweniencji.
Pamiętam jak dyskutowaliśmy, gdy władze kościelne odmówiły, pomimo wcześniejszej deklaracji, zgody na koncert Current 93 w kościele (jakby nie było miejscu w jakimś sensie prywatnym, albo wspólnotowym). To znaczy, że wtedy odrzucenie świętości, ważnej dla pewnej wspólnoty, w imię wolności sztuki, było ok, ale przy Pietrzaku stoimy twardo na straży naszych wartości? Właśnie słowo klucz – „naszych”. Głęboko z tym podziałem się nie zgadzam. Bo Jacek Poniedziałek z jakimś jednoznacznie politycznie nacechowanym performancem byłby ok. Bo jest „nasz”, a Pietrzak jest „ich” więc z definicji w „naszym” miejscu jest niefajny.
I nie porównujmy wartości artystycznej sztuki Jacka czy Pietrzaka. Bo widziałem strasznie słabe i gówniane akty sztuki „naszej”, którym klaskano i kibicowano, bo były „nasze”. Okropne to i co gorsza bezmyślne. Znacznie bardziej dla sztuki szkodliwe, niż występy Pietrzaka w CSW.
Przepraszam za ten głos, bo choć od mediów i polityki stronię, to kultura czasami mnie boli.
Pozdrawiam
A.
@ArturMrozowski –> OK, tylko nie zapomnij zaprogramować Pietrzaka na kolejnej edycji swojego festiwalu, szczególnie jeśli zadzwoni. Z tego, co zauważyłem, do tej pory próbowałeś imprezie nadać jakiś wyjątkowy charakter, a to zupełnie niepluralistyczne. O tym jest ten wpis.