Dziwnie, dziwnie, dziwniej

Przez trzy miesiące byliśmy w domu, a teraz… właściwie nie wiadomo, gdzie jesteśmy. Z dziwnego okresu koncertów i imprez online przechodzimy w jeszcze dziwniejszy. Można będzie grać live, choć nikomu się to nie opłaci. Ci, którzy nie gonili za elitarnością, dostaną ją bez pytania – o ile dostaną się na koncert i o ile będą się chcieli na niego wybrać. Ale zarazem warto może jeszcze streamować, żeby utrzymać kontakt z publicznością. Z pozytywów – otwiera się na nowo sporo miejsc, dostałem informacje o warszawskim barze Jasna 1 i kawiarni Luzztro oraz powracającym Wirze nad Wisłą. Ale nie rezygnuję z publikowania czwartkowego zestawienia wydarzeń, które obejrzeć można tylko (albo również) w streamningu: 

czwartek 28.05

20.00 Coals w ramach cyklu FINA Na Ucho >>szczegóły  
20.00 Dawda Jobarteh – Globaltica online >>szczegóły   
23.00 Nokturn w radiowej Dwójce – po znajomości zapraszam na wieczór z muzyką Marca Hollandera i Aksak Maboul >>szczegóły 

piątek 29.05

19.30 Kwiat Jabłoni – pełnowymiarowy, biletowany koncert online >>szczegóły   
20.00 Borowski-Gadecki dla Firleja >>szczegóły  
22.00 Hydrozagadka z domu: Spotkajmy się pod koniec sierpnia >>szczegóły  

sobota 30.05

18.00 Karolina Czarnecka – koncert na dachu. Praski odlot (online) >>szczegóły 
19.00 Jerz Igor – piosenki dla dzieci / Muzyka dla SPATiFu powered by Mazda >>szczegóły  
19.00 Ja siedzę, ja nie tańczę – stream na żywca z ogródka Pogłosu >>szczegóły  
19.00 Aga Zaryan i Michał Tokaj – Domówka z Dwójką >>szczegóły 
20.00 Mózg On Screen vol. 1 >>szczegóły  
20.00 Komety – live stream Sharing is Caring >>szczegóły  
21.00 Irek Wojtczak – TransMediacje >>szczegóły  
22.00 Hydrozagadka z domu: Spotkajmy się pod koniec sierpnia >>szczegóły  

niedziela 31.05

12.00 Marcin Masecki – Masecki z domu / Studio online (BEBOP: Charlie Parker, Bud Powell, Thelonious Monk) >>szczegóły  
14.00 Music For Life – sześciogodzinny maraton z występami artystek na całym świecie – challenge muzyczny >>szczegóły   
16.00 Karolina Matuszkiewicz (ravanhastam), Tomasz Wiracki (piano) >>szczegóły   
19.00 Akcja Kulturalna Zaraza – finał – Nadbałtyckie Centrum Kultury – lista artystów na stronie wydarzenia >>szczegóły 

poniedziałek 1.06

17.00 Stwórzmy świat przyjazny dziecku | Koncert Live – lista artystów na stronie wydarzenia >>szczegóły   

środa 3.06

10.00 Dżem Dobry Live z Bovską  >>szczegóły 

czwartek 4.06

20.00 Nosowska – Poznań / Nocny Targ Towarzyski >>szczegóły 

poza tym codziennie do 1.06:

Festiwal Muzyki Filmowej online (dokładny program na stronie wydarzenia) >>szczegóły  

Do życzeń szybkiego powrotu do normalności dołączam piosenkę. A właściwie całą płytę – jeden z najlepszych albumów z muzyką rozrywkową, jakie kiedykolwiek nagrano w Belgii. Albo inaczej: jedną belgijską płytę, która (poza Brelem, dEUSem i Univers Zero, rzecz jasna) powinna się znaleźć w każdej poważnej płytotece. Czyli Les tueurs de la lune de miel grupy The Honeymoon Killers.

Ta formacja w latach 70. była brukselską odpowiedzią na nowojorską scenę no wave – hałaśliwą, destrukcyjną, dziwaczną, ogrywającą standardy na swoją pokręconą modłę, ale bardzo interesującą jako zjawisko artystyczne skupione wokół osoby Yvona Vronmana. W roku 1980 zespół został poszerzony o muzyków Askak Maboul – Marca Hollandera i Vincenta Kenisa – a właściwie całkiem zreformowany (dołączyła jeszcze dzisiejsza wokalistka AM, świetna Veronique Vincent). Z tego jednorazowego (w tym kształcie) przedsięwzięcia wyszła płyta niesamowita – przebojowa, a przy tym bardzo oryginalna. Jeden z najciekawszych przykładów rocka z obszaru frankofońskiego – blisko Talking Heads, z elementami punka i muzyki elektronicznej (w wersji bliskiej Devo – świetne L’heure de la sortie), ale i atmosferą surrealizmu, jasnymi nawiązaniami do muzyki współczesnej, a zarazem do francuskiej wersji rock and rolla, no i do chanson. Route National 7 (nowa wersja hitu Charlesa Treneta z dużym wkładem autorskim) brzmi jak współczesne wcielenie piosenki Borisa Viana. Utwór ten stał się zresztą – co nie dziwi – największym przebojem w historii The Honeymoon Killers. A całość jest feerią muzycznej różnorodności, która się klei za sprawą surowości, luzu i szaleństwa – żeby tak nawiązać do wczorajszego wpisu.

Dla Hollandera, mocno w te sesje zaangażowanego, praca nad płytą oznaczała pewną woltę stylistyczną – kolejny album Aksak Maboul, ostatecznie wydany dopiero w 2014 r. jako Ex-Futur Album, zmierzał już w kierunku zasygnalizowanym przez The Honeymoon Killers. A lider formacji coraz mocniej fascynował się electro popem. Ciąg dalszy tej historii znacie z kolei z piątkowego wpisu. Dziś w radiowej Dwójce nieco więcej na ten temat – plus kilka rzadko słyszanych na radiowych antenach nagrań z Belgii.     

THE HONEYMOON KILLERS Les tueurs de la lune de miel, Crammed Discs 1982, 8-9/10