Hitman na melanżu z Wiedźminem

Tak, wiem, że płyta Klocucha – najpewniej debiutancka, choć któż to wie, bo któż w ogóle coś konkretnego wie o Klocuchu? – ukazała się już prawie dwa tygodnie temu, ale w ramach mozolnego researchu i gruntownego przygotowania do recenzji postanowiłem zagrać w grę wideo pt. Hitman, no i się zeszło. Teraz już wiem, że youtuber, który stał się artystą wizualnym, a później stał się za sprawą zwycięstwa „dzbana” w plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku najbardziej wpływową osobą w polszczyźnie, został także raperem. Nie jest to szczególnie dziwne w czasach, kiedy każdy – czy to ceniony artysta teatralny, czy ceniony literat – wcześniej czy później nagrywa płytę. Ale nie każdy na rzeczywistość patrzy przez filtr gamingu, najbardziej czytelnego i zarazem najbardziej niezrozumiałego kodu popkultury.

Gdyby „Kabaret Starszych Panów” doczekał czasów dominacji gier na konsolę, melancholijna Beznadzieja w chmurny dzień mogłaby być jego nowym przebojem. Nieporadnie rymowany, niezdarnie rapowany charakterystycznym, wysokim i nosowym głosem dziecka na dość generycznych beatach (współczuję hiphopowym recenzentom tej płyty), ckliwy w atmosferze tytułowej beznadziei dnia między kupowaniem czipsów a graniem po raz kolejny w GTA: San Andreas. Ale jednocześnie pełen bezpretensjonalnego uroku, jakiego nie mają zwykle zręczniejsze literackie obserwacje. Owszem, dowcip bywa tu trochę wewnętrzny – najbardziej będą się cieszyć dotychczasowi widzowie i słuchacze Klocucha. Z drugiej strony – potrafi się także na tej płycie zdystansować do własnej konwencji w utworze Lepsze niż telewizja, ułożonym chyba głównie z youtube’owych nagłówków: To jest lepsze niż telewizja / Tylko fajny kolega i będę robił, co mi każe. He, he, to jest dokładnie to, co przeżywają w tej chwili nasze dzieci. Z kolei w Mieście Klocuch trolluje hiphopowców, ze szczególnym wskazaniem Taco Hemingwaya (to bardziej jeszcze czytelne w końcówce utworu Serwus, hipnotyzującego autotematycznego kawałka na trapowych podkładach).

W całej tej pastiszowej nieporadności błyszczy geniusz, kiedy Klocuch bierze się za poradnictwo, czyli robi to, czym gamingowi youtuberzy podbijają dzieciaki (recenzje, porady albo solucje gier, ale z autorskim komentarzem – jakkolwiek głupie jest to drugie, pozostaje wartość praktyczna), tylko doprowadza to do rangi abstrakcyjnej sztuki. Utwierdza mnie w tym przekonaniu Zgnily wilk o Wiedźminie 3: Chciałem szybciej dojść do znaku zapytania / On ucieka gdzieś na drzewo, pływa w rzece, weź go goń / Zamiast mi pomagać to mnie wkurza, nie wytrzymam, co za durny koń (ta uwaga o chodzeniu też celna – któż nie marzył o zainstalowaniu Wiedźminowi krokomierza). Wiele wskazuje na to, że to są najprawdziwsze wspomnienia z wakacji, jakie można mieć w XXI wieku. Nomen omen – w utworze Wakacje na szybko Klocuch opowiada (po raz kolejny, to zresztą leitmotiv filmów na YT tego autora) o GTA: San Andreas i jeszcze dostarcza kod, który pozwala odblokować kolejny, ukryty pojazd. Najlepszy jest natomiast w Przygodach ha, w który to tekst – może trochę nieczytelny dla tych, którzy Hitmana nie przerobili – zaszyta jest zasadniczo solucja gry.

Jest na tej płycie sporo internetowego lenistwa najwyższej próby. Wydaje się świadomie puszczona na żywioł, pchnięta w amatorkę i z założenia chyba wyjęta z rywalizacji o OLiS-y i Fryderyki. Ba, autor wrzucił ją jako niepubliczną playlistę na YT, zamiast monetyzować na Spotify lub w Empikach. Ale to część uroku. Fakt, że czasem przerywają mi słuchanie reklamy (w domowym komputerze mam to, o czym śpiewa autor płyty: Może tu też są reklamy, ale i tak zablokowałeś), ale to też żaden dramat. Dramatem jest raczej to, że po tym krótkim – trochę nawet za krótkim – albumie Klocucha serwis YouTube za każdym razem uparcie proponuje mi nowy utwór Toola. No i fakt, że zostało jeszcze sporo wyzwań do zrealizowania w Hitmanie. Co może wpłynąć destrukcyjnie na dalsze losy Polifonii.

KLOCUCH Kaseta z komuni, wydawnictwo własne 2019, 7/10