Książka, którą trzeba…

Trzeba to przeczytać, jeśli choć trochę interesujecie się polską sceną alternatywną. Trzeba – jeśli chcielibyście jednej książki o muzycznej Łodzi (w ubiegłym roku była ciekawa Jude Czata, ale tutaj temat został zarysowany szerzej). Trzeba – jeśli chcecie poczytać o tym, jak inaczej przeżywały transformację lat 90. środowiska muzyczne z tej samej części miasta.

Dziś wpis, którym chciałbym Was po prostu odesłać do dłuższego tekstu o biografii grupy Cool Kids Of Death i autobiografii O.S.T.R.-a. Napisałem go do bieżącego wydania „Polityki”. Te dwie książki układają się, moim zdaniem, w opowieść o mijających się w tym samym mieście dwóch Łodziach. A Nie będzie żadnej rewolucji Kazimierza Rajnerowicza – wspomnianą biografię CKOD, która ukaże się w przyszłym tygodniu – polecam w szczególności jako ciągle wyjątkowy na naszym rynku przykład książki o muzyce, która wychodzi znacznie dalej i szeroko kreśli kontekst różnych zjawisk związanych z muzyczną Łodzią czasów po 1989 r. Można dyskutować ze szczegółami (ja bym np. podbił to, że kariera komiksowa Ostrowskiego i Frąsia szła na początku bardziej dynamicznie i szybciej niż muzyczna, pewnie też coś ciekawego do dodania miałbym Paweł Dunin-Wąsowicz, który znał oba środowiska, na etapie starej „Machiny” był o znaczeniu CKOD przekonany chyba najmocniej i bardzo im pomógł). Ale ja tu mimo wszystko nie widzę pola do porównań z innymi książkami i nie widzę specjalnej konkurencji. Prawdziwe Bałuty, welcome to… to tu.

KAZIMIERZ RAJNEROWICZ Nie będzie żadnej rewolucji, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2019