A bęben na to: możliwe!
Ta muzyka sympatycznie się przedstawia. Cztery takty perkusji solo Rachel Horwood we wstępie utworu Coasting informują: Będziemy do was mówić językiem multikulturowo łamanym. Gitara Rachel Aggs i bas Gill Partington (załoga stuprocentowo damska) dołączając na kilka kolejnych kółek i zawężają krąg geograficzny – chodzi o Afrykę, ze wskazaniem na akcentowanie rytmiczne południowoafrykańskiej muzyki rozrywkowej. To, w czym się kiedyś zakochał Paul Simon, bywa inspirujące również dla wykonawców o punkowej proweniencji. A gitarowe motywy rodem z Ghany (nurt highlife) są ponadczasowe. Wtedy wchodzą wokale i mówią: Nudny schemat zwrotka-refren to nie tutaj, za to będziemy często śpiewać chórem. Aż wreszcie odzywa się milcząca dotąd sekcja smyczkowa, altówka i wiolonczela, które doprecyzowują: Nie szukajcie nas w okolicach zwyczajnego punka, raczej bliżej lubiących Afrykę muzyków holenderskiego The Ex.
Jest w muzyce tria Trash Kit miejsce na żar, jest też miejsce na delikatność. Jest przestrzeń i swoboda jak w nagraniach Tune-Yards. I takaż witalność, zresztą choć to grupa mocno doświadczona, to zarazem ciągle młoda. Do tego energia The Raincoats, którą chwalą krytycy na Wyspach. Niby nie jest już żadnym zaskoczeniem takie ożywianie muzyki rockowej afrykańską rytmiką – robią to wszyscy od Vampire Weekend po Horse Lords. A właściwie nawet robili, biorąc pod uwagę Paula Simona i Talking Heads. Dwa czynniki sprawiają, że londyńska formacja wypada w tej dziedzinie wiarygodnie. Po pierwsze, swoboda i lekkość – nie ma tu miejsca na dociśnięcie pedałów do ziemi (prawdę mówiąc, członkinie grupy w ogóle nie przesadzają z efektami), a kiedy wchodzi jakiś akustyczny instrument, odnajduje dla siebie pełną przestrzeń, wybrzmiewa niezagłuszany przez inne. To ważne, bo w partia saksofonu w Every Second zdradza niemal jazzrockową wrażliwość. Ten szczegół musi być słyszalny. Po drugie, charakter partii wokalnych, które choć rwane i po punkowemu hasłowe, wiszą jednak na strzępkach melodii i są podobnie czyste, nieprzeprodukowane, też do tej płyty przyciąga. Wokale w tej postaci prowadzą rozmowę z pozostałymi instrumentami – choćby z dopowiadającym melodię saksofonem w centralnym i tytułowym Horizon. Ale też z precyzyjnie nastrojonymi bębnami Horwood, które po afrykańsku śpiewają – często w partii perkusji zawarta jest już cała ramowa idea kompozycji.
Aggs twierdzi, że chciała wyśpiewać na tym albumie jakąś postkapitalistyczną wizję ze świata SF bliskiego utopiom. Ale nawet bez wnikania w sens słów dałoby się to odczytać z charakteru całości. Wyszła im jasna, pozytywna płyta wołająca – jak w niedawnym singlu Enchanted Hunters – o plan działania, zamiast grzęznąć w litanii problemów tego świata.
TRASH KIT Horizon, Upset The Rhythm 2019, 7-8/10
Komentarze
Dobre. Czego nie można powiedzieć o skomercjalizowanych, na modłę zawodzenia Latynosów, zapiewajłów prosto z Afryki.