Ostrzegałem

No więc jesteście miłośnikami ekstremów, którzy właśnie odkryli, że formacja SunnO))) (wkrótce nowa płyta, Life Metal) odcedziła z metalowych ekstremów samo gęste? Niewykluczone, że was oszukano. Podczas cedzenia ktoś odlał najbardziej ponure na świecie wokale, ukradł i w domu skomponował z nich dialogujące z elektroniką wokalne drony, które przypomną wam, jak to ktoś w podstawówce straszył reakcjami organizmu na skrajnie niskie częstotliwości. Ostrzegałem w tytule, tutaj już za późno, bo zakładam, że chcecie wiedzieć, kto to taki.

Właściwie to, co opisałem, to tylko jedna z części tego, co się dzieje w tym utworze. Rzecz rozpoczynają bardzo niskie tony z generatora, później włącza się zespół wokalny, podzielony w dalszej części na dwa głosy – męskie drony w niskich rejestrach i żeńskie szepty w wyższych. W trzeciej części pojawią się wokalne i elektroniczne glissanda, a dalej świdrujący biały szum elektroniczny o natarczywym spektrum częstotliwości, przesterowane brzmienia elektroniczne, a wreszcie na koniec bardzo wysokie głosy żeńskie, śrubowane progresją elektronicznych tonów. Otwierają to i zamykają tony bliskie infradźwiękom. Autorem utworu jest nieżyjący już Zbigniew Karkowski, który ten wokalny wysiłek grupy wokalistów (tu 8-9 osób) porównywał z ćwiczeniami w siłowni. Wszystko w porządku, pod warunkiem, że uznamy to za ćwiczenie na granicy wytrzymałości, z plecami opartymi o ścianę. Za ścianą nic już nie ma. To taka uwaga dla miłośników ekstremów, którzy jakimś cudem nie znają Karkowskiego i chcieliby go sobie zlokalizować na muzycznej mapie. Nie jest to proste – był znużony środowiskiem akademickim, ale odżegnywał się też od etykietki noise. Gdyby ktoś chciał poznać bliżej jego poglądy i biografię, polecam pożegnalną audycję z Dwójki sprzed ponad pięciu lat, w której opowiadali o tym kompozytorze Jacek Staniszewski i Grzegorz Tyszkiewicz.

Duże polskie sceny zainteresowały się Karkowskim późno. Nieobecność jego utworów w programach dużych festiwali nadrabiało ostatnio krakowskie Sacrum Profanum oraz minifestiwal Karkowski/Xenakis, który przygotowali Monika Pasiecznik i Stanisław Suchora (można było o tym projekcie posłuchać w Dwójce w tej audycji). Utwór Encumbrance z 2009 r. trwa ok. 36 minut i był od 2009 roku wykonywany kilkakrotnie, a na płycie otrzymujemy wersje zarejestrowane z udziałem tego samego zespołu wokalnego Gęba oraz dwóch różnych twórców elektronicznych: Wolframa i Constantina Poppa (kolejno – Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Nowy Teatr). Różnice brzmieniowe między tymi wersjami są spore i najłatwiej byłoby je sprowadzić metaforycznie do różnicy między horrorem a SF. Bardziej podoba mi się surowa, podstawowa wizja, jaką miał Wolfram, niż ta bardziej metaliczna, futurystyczna i bardziej „odstająca” od partii wokalnych propozycja Poppa. Grunt w tym, że granice interpretacji określił, także na poziomie samego sprzętu (m.in. stare generatory fal sinusoidalnych Brüel & Kjær), kompozytor, a zespół musi się każdorazowo dostrajać z wykonawcą elektronicznych partii utworu, co czyni pracę fascynującą i usprawiedliwia publikację dwóch wersji tego samego utworu obok siebie.

Całość dobrze brzmi głośno, co jest truizmem w wypadku utworów Karkowskiego. Jeden z twórców płyty, Antoni „Baskak” Beksiak ostrzegał mnie przed przesłuchaniem, że przydadzą się głośniki zdolne wyemitować falę o częstotliwości 40Hz. I nie było to ostrzeżenie na wyrost. Są fragmenty, w których bez porządnego źródła dźwięku nic nie usłyszycie, a głosy wyłonią się wtedy z kompletnej ciszy. Zespół Gęba – w składzie m.in. z Maniuchą Bikont, Dominikiem Strycharskim czy członkami Księżyca – to formacja prowadzona właśnie przez Beksiaka, która wyewoluowała z przedsięwzięć inspirowanych beatboxingiem, z programu Gębofon realizowanego w ramach organizowanego przez Baskaka festiwalu Turning Sounds. Ewolucja tego przedsięwzięcia imponuje, a to wydawnictwo wygląda mi na dość ważne na ścieżce poszerzania kręgu słuchaczy Karkowskiego w Polsce, choć nie będę dalej szedł w komplementy, bo – przyznaję – Baskak to dla mnie kolega po fachu. Nie dość, że trafiliśmy kiedyś na ten sam staż radiowy, to jeszcze wylądowaliśmy na moment wspólnie w dziennikarskim zespole Popfür (jak führerzy popu). To już ostatnie na dziś ostrzeżenie, a właściwie zastrzeżenie, które pewnie nie zmieni na pewno mocnych reakcji słuchaczy na ten album, bez względu na to, jaki zwrot będą miały. W każdym razie Baskaka przewiało tu daleko od tego popu.

GĘBA / ZBIGNIEW KARKOWSKI Encumbrance, Bółt 2019, 8/10

Tu można posłuchać.