Będzie gorąco
Początek sezonu wygląda jak jakiś Erasmus dla festiwali. Odbywają się, tylko chwilowo gdzie indziej niż zwykle. Unsound, który był dotąd już prawie wszędzie indziej, postanowił odwiedzić Warszawę, ale wtedy, gdy ta szykuje się właśnie do wyjazdu do Poznania na Spring Break (nie mylić z tym drugim, gdzie obowiązują inne stroje), w dużej mierze zasilany przez środowisko muzyczne z Warszawy – i kolegów z krakowskich portali (pozdrowienia), którym właśnie wyjechał Unsound (ten jeszcze nie ogłosił programu, choć tegoroczny zestaw artystów platformy Shape być może daje jakieś delikatne podpowiedzi). Choć trzeba zaznaczyć, że część prasy i zniecierpliwionych zimową stagnacją słuchaczy z Krakowa i Warszawy bawi w tym czasie Tilburgu. W Białymstoku mają imprezę zapowiadającą Halfway Festival (a sprawdzić line-up w tym roku warto), to im Up To Date (też warto sprawdzić, ale tu wiadomo, że Syny) ucieka do stolicy, w dodatku łącząc siły z Unsoundem. Zmutowany Unsound x Up To Date jest zapowiedzią obu festiwali i sam w sobie zapowiada się na całkiem interesującą imprezę. A to dopiero jeden inauguracyjny weekend i widoczny sygnał tego, że za tegorocznym sezonem festiwalowym trudno będzie nadążyć.
Na kilku z tych imprez mógłby wystąpić duet Saint Abdullah, ale jeszcze mocniej chyba pasowałby do festiwalu Biedopad albo na Soundplay, czyli przeglądu nagrań terenowych (tramwaje robią spring reverby) w Gdańsku. A ich muzyka, muszę powiedzieć, bardzo mocno mnie w ostatnich dniach wciągnęła. Z siłą zasysania jakiegoś politycznego zła, trollingu na twitterze i dusznych dyskusji o tym, jak to nam źle nad Wisłą – a będzie jeszcze gorzej, bo czy to jeszcze jest demokratyczny kraj w ogóle itd. O Biedopadzie wspominam z kolei dlatego, że choć wytwórnia BDTA zakończyła działalność (jest materiał z pożegnalnego minifestiwalu w Pogłosie), to założycielowi wytwórni, tworzącemu m.in. jako Gazawat, blisko do takiej właśnie formuły, która idzie w stronę ekspresyjnego słuchowisko-mikso-ambientu.
Saint Abdullah to z nazwy połączenie chrześcijańskich i muzułmańskich świętości, z zamiaru – głos młodych ludzi, „tłumaczy kulturowych”, jak się opisują, upominających się o zrozumienie, tolerancję dla odmienności islamu. Mohammad i Mehdi Mehrabani-Yeganeh urodzili się w Iranie, ale wychowywali w Ameryce. Dziś mieszkają na Brooklynie, gdzie czasem patrzą na nich jak na terrorystów, a czasem tylko jako dziwny element egzotyki. Ale to tylko problemy pierwszego muzułmańskiego świata. Stars Have Eyes bracia nagrali w gniewie po ataku chemicznym wojsk Asada w Syrii, przypominając sobie podobne zbrodnie Sadama Husajna w Iraku i wracając do wszystkiego, co Zachód zawinił w stosunkach z Bliskim Wschodem, wywołując lawinę wydarzeń rozgrywających się do dziś. W szczególności do obalenia w zamachu stanu inspirowanym przez CIA premiera Iranu Mohammada Mosaddegha (temu poświęcili utwór opublikowany przed rokiem).
Swoje nagrania Mohammad i Mehdi budują jako kolaż didżejski – przeróżne dźwięki z Teheranu (pierwszy utwór to przejażdżka przez miasto taksówką), odgłosy z ulicy, strzępki przemówień, nagrania religijne związane z szyickim islamem, okrzyki, zbierane częściowo dzięki pomocy rodziny na miejscu. Używają nie tyle samplerów, co raczej systemu Serato, miksując i przetwarzając materiał na bieżąco w bardzo prostych zabiegach. Sama muzyka wpisuje się w tradycję industrialną, ale i dubową zarazem. A także w tradycję field recordingu, choć bez jakiegoś puryzmu w tej dziedzinie. Nie ma też ambicji tanecznych. To raczej długotrwała, pełna przygniatającego suspensu gra na emocjach – poczuciu bezradności, osaczenia, smutku, gniewu. Od melancholii I’m Sad, I’m Frightened, I’m Angry do klimatu mocnego społecznego poruszenia w niesamowitym, kluczowym dla płyty hy.poc.risy. Czysta ekspresja uczuć. Z całą pewnością można ten album uznać za przygnębiający, ale to ten rodzaj przygnębienia, który nie pozwala się oderwać od nagrań. I powiedzmy od razu, że w dziedzinie depresji Kuba, Fifi to Nickelback, Mohammad i Mehdi to Metallica.
SAINT ABDULLAH Stars Have Eyes, PTP 2018, 8/10
Komentarze
* Serano == Serato
@janekjanekjanek –> oczywiście, dzięki!
”Stars have eyes” to moja płyta roku 🙂