Pociąg do zderzeń
Myślicie, że kiedyś świat był bardziej poukładany, a ludzie bardziej ogarnięci? To proszę: rok 1896, pewien amerykański pracownik kolei nazwiskiem George Crush postanowił zorganizować w Teksasie gigantyczną imprezę. Rozstawił namiotowy, wydrukował plakaty i przygotował odcinek torów tylko po to, by zaprezentować ludziom czołowe zderzenie dwóch zdezelowanych lokomotyw parowych z wagonami. Miała to być – jak zauważa celnie grupa The Residents (o której za chwilę) – ostateczna forma XIX-wiecznej rozrywki familijnej. Dobra reklama sprawiła, że na wydarzenie nazwane stosownie „The Crash At Crush” i opisywane jako bezpieczna forma kontaktu z katastrofą kolejową przyjechało i kupiło bilety 40 tys. osób, które obserwowały uderzające w siebie pociągi i – nieprzewidzianą przez organizatorów – eksplozję kotłów, w wyniku której trzy osoby zginęły na miejscu od obrażeń zadanych przez odłamki maszyn, a kilkadziesiąt zostało rannych. Jednak gdy tylko niebezpieczeństwo minęło, gawiedź rzuciła się, by robić sobie pamiątkowe zdjęcia na szczątkach lokomotyw, a same szczątki zabrać na pamiątkę do domu. Crush został zwolniony przez władze kolei, po czym (tu sięgam znów do tekstu The Residents) przyjęty do pracy z powrotem tydzień później. Jak gdyby nigdy nic. Czy po takiej historii cokolwiek może dziwić? A to tylko jedna z tych, które na nowej płycie opowiedzieli The Residents.
Album The Ghost of Hope powinien zelektryzować miłośników kolei, bo składa się tylko i wyłącznie z piosenek o katastrofach kolejowych przełomu XIX i XX wieku. Nie mam więc pojęcia, dlaczego w Polsce, gdzie fanów kolejnictwa spotykam na każdym kroku, te utwory nie trafiły jeszcze na Listę Przebojów Trójki. Powodem może być fakt, że mało kto o nowej płycie The Residents w ogóle napisał. Mimo że formacja ważna, a albumu z nowym materiałem nie było od bodaj ośmiu lat. Może to również wynikać z pewnych udziwnień formy – ani to album elektroniczny, ani orkiestrowy, ani rockowy, choć wszystkie te kierunki mieszają się swobodnie, czasem w sposób lekko kiczowaty, często z pewną trudną do obejścia przesadą aranżacyjną. W dodatku mnóstwo na płycie nagrań terenowych, fragmentów wyjętych z archiwów, głosów, częściowo ewidentnie dogrywanych.
Powód może być jeszcze jeden: opowieść Residentsów ma – poza opisem szaleńczej obsesji człowieka na punkcie „żelaznego konia” – trochę mentorski ton. Bo pytanie o to, czy czegokolwiek jesteśmy się w stanie nauczyć dzięki własnym błędom, formacja zadaje zupełnie poważnie. Jeśli dziwną narrację (z takimi akcentami jak tragiczna historia cyrkowego pociągu w roku 1918 z 86 ofiarami albo historię słonia, który wykoleił pociąg w obronie swojego stada i doczekał się tablicy pamiątkowej) traktować serio, wyjdziemy z przeświadczeniem – moim zdaniem tyleż złowieszczym, co słusznym – że historia nie uczy nas niczego. A w tym obrazku z „The Crash At Crush”, kiedy nawet politycy uznali za stosowne, by prowadzić kampanię na miejscu przed wydarzeniem, znajdziemy być może nawet jakąś metaforę dzisiejszego świata.
Mimo wspomnianych już zastrzeżeń muzycznych (które znikają na pewno przy niezłym finałowym Killed At a Crossing łączącym mroczny art rock z elektroniczną rytmiką, trochę w stylu Outside Bowiego) ciekawie się odbiera płytę Residentsów w Polsce, gdzie mamy urodzaj na różnego typu słuchowiska muzyczne. The Ghost of Hope wpisałoby się nie najgorzej nawet w sam klimat tych wydawnictw. U nas mogłyby to pewnie wydać – dysponując nieco wyższym budżetem – BDTA czy Requiem Records. Jest u nas odpowiedni pociąg do opowieści, żeby tak nawiązać do tytułu zbioru Borisa Viana, no i przy tym niezdrowy pociąg do różnego typu katastrof też chyba mamy w narodowym DNA. A historię traktujemy z grubsza tak, jak sobie to wyobrażają The Residents.
Aha – i uwaga dla potencjalnych nabywców: to jest płyta z książeczką, nawet trochę bardziej niż te „książki z płytą” w naszych salonikach prasowych. W takim sensie, że książeczka jest istotna i słuchacie tego w streamingu, bez opowieści i archiwalnych zdjęć katastrof, na własną odpowiedzialność. W każdym razie możecie zakładać, że tej cyfrowej wersji płyty The Residents tu nie opisywałem.
THE RESIDENTS The Ghost of Hope, Cryptic/Cherry Red 2017, 7/10