Hej, PJ!
Na Off Festival (jak właśnie ogłoszono) przyjedzie PJ Harvey. A to rodzaj wykonawczyni, która jest na tej imprezie i mile widziana, i bardzo potrzebna. Sam cieszę się tym bardziej, że jakoś nie miałem do jej występów szczęścia, więc pozostaje bohaterką najlepszego koncertu, jak widziałem na żywo, ale tylko w streamingu (zeszłoroczny Open’er) i bohaterką najbardziej ostatnio chwalonego koncertu przez red. JH z audycji HCH, z którym mamy w tym tygodniu – poza wspólnym czasem antenowym – pewną wspólnotę doświadczeń. Ja właśnie świętowałem z „Polityką” 60-lecie, a on w środę będzie świętować 80-lecie radiowej Dwójki, sam zresztą zajrzę na obchody jako stały współpracownik tej najbliższej mi radiowej stacji. Tym bardziej, że o ile my obstawiliśmy muzycznie Wacława Zimpla (koncert Saagary), Dwójka postawiła na jego niedawnego paszportowego konkurenta Raphaela Rogińskiego – wszystkiego można będzie oczywiście, jak to w radiu, posłuchać na antenie. Potężny program koncertowy znajdziecie tutaj.
Skoro już tak macham linkami, to jeszcze tylko polecę roboczą wersję materiału o „Polityce” w TVP, do której dotarło OKO.Press. Z kategorii humor, rzecz jasna. I odeślę na stronę Off Festivalu po resztę dzisiejszych ogłoszeń. A należą do bardzo miłych: raper Talib Kweli, do tego Helado Negro, Group A i przede wszystkim wspólny koncert Artura Rojka z grupą Kwadrofonik – przedsmak tej współpracy można było usłyszeć na wspomnianych Paszportach „Polityki”, w zeszłym roku, jeszcze na antenie TVP.
Wpis krótki, bo zasadniczo doczepiony do wydarzenia, jakim jest kolejny występ PJ Harvey, ale nie było dziś żadnego nowego albumu, więc bardzo proszę – nieźle wpisuje się w świąteczne nastroje Jens Lekman na nowej, długo oczekiwanej (poważny blok twórczy po drodze) płycie Life Will See You Now. Prezentuje tu duży – i choć muzycznie mało wnoszący, to efektowny – rozkrok między balladowym sentymentalizmem i dyskoteką. Z lekką przewagą tej drugiej, bo poza delikatnymi aranżacjami, pośród partii smyczkowych i wspominkowych, osobistych tekstów mamy sporo typowo tanecznych groove’ów, czasem lekko latynoskich, innym razem spoglądających w stronę Pet Shop Boys (ba, nawet Daft Punk – How We Met…), a często całkiem niespodziewanie wypływających z balladowych kompozycji. Kojarzących się też trochę z działaniami innego Skandynawa, Erlenda Oye (skądinąd – ziomale).
Pomysłów na wspomniane taneczne zaskoczenia jest więcej niż pomysłów na same piosenki, co – jak na pięcioletni czas oczekiwania na nowy album – nieco mnie jednak rozczarowało (a albumy szwedzkiego wokalisty odnotowywałem dość regularnie). Jest więc niebezpieczeństwo, że po pierwszym zachwycie lekkością w fanklubie Lekmana pozostaną głównie ci, którzy nie pamiętają poprzednich płyt. Do najlepszych momentów na tej należą What’s That Perfume You Wear? i How We Met, The Long Version (z poprawką na okropne trąbki). A najbardziej romantyczny moment w zestawie, idący w dawną stronę (bliżej Belle & Sebastian czy The Magnetic Fields) to How Can I Tell Him z otwarcie gejowskim podtekstem – to dla tych, którzy ciągle zastanawiali się, dla kogo śpiewane były poprzednie piosenki Lekmana. A przy tym dla tych wszystkich, którzy świętują dziś zwycięstwo Moonlight na Oscarach, że tak wrócę wieczorem do tematu z poranka.
W każdym razie powodów do świętowania ostatnio nie brakuje.
JENS LEKMAN Life Will See You Now, Secretly Canadian 2017, 6/10
Komentarze
Lekman wypada bladziutko przy Jesce Hoop i Julie Byrne.
@miderski –> To prawda, co najmniej mocna konkurencja dla Lekmana.
Do poprzedniego posta dodałbym jeszcze Michaela Chapmana, ale zapoznałem się z nim dopiero przedwczoraj.
Świetna płyta.