Idea pełna chaosu [remanenty 2016]
Skoro świat ogłasza podsumowania, to może dobrze ogłosić dla niepoznaki chociaż remanenty. W tym tygodniu na Polifonii zapewne cała seria zgubionych płyt z ostatnich miesięcy. Notek w większości dawno już gotowych, czekających w brudnopisie, ale z jakichś powodów (choćby takich, że nie pasowały do żadnego klucza dobieranych wcześniej albumów) nieopublikowanych. Na początek: Wojtek Mazolewski.
Płytą Chaos pełen idei warto się zainteresować z kilku powodów. Po pierwsze, jest chyba drugim dopiero tytułem w dyskografii Mazolewskiego firmowanym tylko jego nazwiskiem (po Grzybobraniu – ale to była zupełnie inna epoka), a zatem – teoretycznie – w pełni autorskim. Po drugie, nie jest do końca autorski pod względem programu, raczej po raz kolejny pokazuje autora jako pilnego słuchacza (o tym za chwilę, bo forma prezentacji warta jest komentarza). Po trzecie wreszcie, jest rzadkim przykładem gwiazdorskiej płyty (goście!) nagrywanej przez postać ze świata jazzu. W sumie jest to zarazem jednak album, o którego walorach muzycznych współdecydują w dużym stopniu członkowie kwintetu Wojtka Mazolewskiego (tu z Qbą Janickim na perkusji), mamy więc kontynuację działań WMQ – i dodatkowy powód, żeby posłuchać, bo to dobry skład.
Chaos… to w istocie kompilacja. Opakowana zresztą w bałaganiarską ramę, która wrażenie zamieszkania raczej potęguje niż zmniejsza. I tak chaos, choćby i pełen idei, daje tu o sobie znać. Poza tym warto sobie zanotować jedną zasadę (która już nie pierwszy raz się sprawdza): nie zaprasza się na płytę z udziałem wielu wokalistów Justyny Święs i Wojciecha Waglewskiego, bo prawdopodobnie skradną show innym. I tak z jednej strony Święs w ogranych ładnym riffem dęciaków Organizmach pięknych, a z drugiej strony Waglewski z gitarą i piórem w Gdybym/Get Free stawiają całą resztę w trudnej sytuacji. Ten drugi utwór to zresztą forma charakterystyczna dla albumu – swoisty mashup piosenkowy utworów Voo Voo (tekst) i Major Lazer (muzyka), w zupełnie nowej oprawie, nagrany od początku, a nie (jak w wypadku tradycyjnych mashupów) kombinowany z gotowego materiału. I ta zabawa przynosi w paru sytuacjach ciekawe rezultaty.
Znakomicie broni się też liryczny Angel of the Morning/Bangkok z dobrze wykorzystanym stylem śpiewania Natalii Przybysz – to również przykład takiej formy pośredniej: ani do końca cover, ani całkiem własny repertuar, tylko utwór Mazolewskiego z tekstem wyjętym z piosenki Chipa Taylora. Skądinąd osoba wokalistki każe na to spojrzeć jako na zabieg nieco podobny co w wypadku Shy Albatross, na których płycie Przybysz śpiewała już stare słowa do nowej muzyki. Nieco słabiej wypada mashup Heart-Shaped Box Nirvany i Love at First Sight Kylie Minogue (wysoko na pop-topie wszech czasów Screenagers.pl) w wykonaniu Misi Furtak oraz zbitka Vademecum Skauta Lady Pank i utworu Punkt Gdańsk lidera (który chowa się tu za estetyką Lady Pank), a także nowa wersja Bombtrack RATM z Vieniem, co nie zmienia faktu, że wszędzie tu chodzi o jakieś poszukiwanie wartości dodanej.
Są jednak i zwykłe covery, w tym zamordowany emerycką trochę bigbitową frazą Ani Rusowicz White Rabbit Jefferson Airplane. I tu znajdziemy rzeczy drugorzędne, albo i (jak ten powyższy) niepotrzebne. A jeśli dodać utwory instrumentalne i oryginalnie dopisane, zaczynamy naprawdę odnosić wrażenie dojmującego chaosu. Bo zaraz, czy to było na bardzo poważnie, jakby wskazywały wszystkie te połączenia na granicy akrobacji? A może to wszystko beztroska zabawa, co sygnalizuje naiwne i leniwe Day-O z repertuaru Harry’ego Belafonte wykonywane (piękne blachy skądinąd) w końcówce płyty przez bazowy zespół Mazolewskiego? Może tu kupicie, może nie, ale całość wygląda, jak gdyby dopiero po zakończeniu ostatniej sesji lider zaczął się drapać w głowę i zastanawiać, co właściwie chciał przez to powiedzieć.
Wolałbym zlinkować poniżej dostępny na YouTube występ ze sceny alternatywnej w „Pegazie”, ale ma mocno zdegradowany dźwięk. Więc tylko nieruchomy obrazek z dźwiękiem ze studia, piosenkę zresztą pewnie i tak na tym etapie każdy zna.
WOJTEK MAZOLEWSKI Chaos pełen idei, Agora 2016, 6-7/10