Płyta dla Antoniego Macierewicza

Dlaczego właśnie ten minister mógłby być sekretnym adresatem tej płyty? Nie dlatego, że płyta Darcy James Argue’s Secret Society kręci się jak, nie przymierzając, śmigło. Nie dlatego, że układa się w potężne dzieło dotykające niebezpiecznych sfer życia. Ani nie z uwagi na widoczną ironię, dystans, którego Antoni Macierewicz w przestrzeni publicznej nie prezentuje. To płyta dla naszego ministra obrony, bo jest concept albumem poświęconym teoriom spisku. Ale w tym wypadku i my możemy mieć z tego trochę przyjemności.

Jakoś tak się ostatnio porobiło, że – choćby poprzez kontekst Stańki w serialu Homeland – służby wywiadowcze i tajne operacje kojarzą mi się z brzmieniem trąbki. I tutaj mamy trąbkę na początek. A później – niesamowite aranżacje rozbudowanej sekcji dętej, bo Darcy James Argue to jeden z najzdolniejszych aranżerów młodego pokolenia, a jego zespół to współczesny big band z prawdziwego zdarzenia. Są też strzępki przemówień Kennedy’ego, Chenneya czy Busha. Pomijając osobę samego kompozytora, aranżera i dyrygenta, a także Jamesa Urbaniaka występującego tu w roli narratora czytającego te teksty wystąpień (co wypada trochę jak u zafascynowanego paranoją społeczną Burroughsa, zważywszy jeszcze na bliski WSB muzyczny kontekst), mamy w składzie 18 osób. Real Enemies to efekt ich pracy przy widowisku multimedialnym, które czerpało garściami z kina opowiadającego spiskowe teorie (Wszyscy ludzie prezydenta, Syndykat zbrodni itd.), prezentując historię fascynacji tym zjawiskiem w Stanach Zjednoczonych. Od teorii na temat 11 września, przez morderstwo Kennedy’ego, po inwazję reptilian. Wiarę w teorie spisku Argue opisuje jako coś, co łączy różne środowiska, różne polityczne grupy i różne stany społeczeństwa amerykańskiego.

Real Enemies, czyli Prawdziwi wrogowie, to zjawisko bardzo ciekawe, bo płyta broniłaby się nawet bez tego kontekstu – jako różnorodna, po mistrzowsku grana (warto pooglądać uczestników nagrań w akcji na YT), rozciągnięta od klasycznego bigbandowego swingu, przez funkującego Hancocka, taneczne elementy latynoskie, po współczesne granie w skali chromatycznej. Argue odnosi się wprost do Schönberga, zarazem wplatając tu motywy ze ścieżek dźwiękowych filmów czy nikaraguańską pieśń rewolucyjną (Real Enemies opowiada też o współpracy CIA z tamtejszymi Contras). Narracyjna warstwa, nieobecna już w postaci widowiska, ale wciąż sygnalizowana choćby na okładce albumu, pozostaje na płycie zgrabnie wszytym drugim dnem.

Nie jest to jakoś szczególnie mocno wypromowany album. Z jego dostaniem w Polsce możecie mieć problemy, więc lepiej od razu zanotować ten link. Ale warto się z tą muzyką zapoznać, bo na koniec roku Argue może mieć kolejną nominację do Grammy, a jego ambitna płyta wróci pewnie w różnego typu zestawieniach jako przystępny przykład awangardowego i eklektycznego orkiestrowego grania. Dla polskich muzyków może to być swego rodzaju wyzwanie. Byłoby z czego i u nas skleić tego rodzaju wypowiedź muzyczną – mogłaby być równie ciekawa muzycznie, różnorodna narracyjnie (materiały nie brak), a do tego znaleźć wrażliwego słuchacza. Bo, jak już wspomniałem na wstępie, potencjalnych odbiorców tego typu pomysłów mamy we wszystkich sortach.

DARCY JAMES ARGUE’S SECRET SOCIETY Real Enemies, New Amsterdam 2016, 8/10